Jak zły sen wraca kwestia Polskich elit. Jarosław Kaczyński uznał po raz kolejny, że może rozstawiać wszystkich po kątach, bo "Oni się urodzili tam, gdzie się urodzili, ukształtowali się tam, gdzie się ukształtowali, ale powinni przynajmniej jakoś się dostosować do tego, co się nazywa kulturą klas wyższych". A mnie mdli, gdy kolejny polityczny celebryta, czuje się uprawniony by oceniać, któż w tym kraju jest elitą a kto nie - siebie oczywiście umieszczając w awangardzie kultury, inteligencji i patriotyzmu. Czy te słowa mógłby wypowiedzieć ktokolwiek kto nie jest we własnym mniemaniu przedstawicielem "klas wyższych"?
Wypowiadając cytowane słowa po raz kolejny staje w jednym szeregu z Adamem Michnikiem, Tadeuszem Rydzykiem, Lechem Wałęsą i innymi "autorytetami", które samowolnie przywłaszczyły sobie prawo smarowania kresek przez Polskę, dzielących ją na tych lepszych i tych gorszych, na elity i "ciemny lud". Współczesną - psia jej mać - arystokrację i chłopstwo pańszczyźniane.
Wyżej wymienieni i wielu domorosłych naśladowców, czuje się uprawniona, aby oceniać cały naród, a nie poszczególnych ludzi. Popierasz PiS? Toś ciemnogród i hunwejbin - powie Michnik. Nie popierasz? Toś stał z ZOMOwcami - uzupełni Kaczyński. Nie lubisz Gejów? Toś homofob i faszysta - zakrzyknie Biedroń. Lubisz? Toś jest pederasta i dewiant - zripostuje Ojciec Biznesmen.
Byle spec od reklamy, co każdego z nas ma wpis w bazie danych literki i cyferki przekładane na procenty i złotówki, ma chyba więcej szacunku do przeciętnego człowieka niż zadufani w sobie panowie, którzy są przekonani, że ktokolwiek dał im prawo by przelewać własne frustracje i małość w budowanie dodatkowych, niepotrzebnych podziałów.
Wyobraźcie sobie okienko...
- Pan w jakiej sprawie? - pyta sucho urzędnik.
- Po przydział - odpowiada nieco speszony Antonii Mężydło.
- Co Pan robił za PRLu? - urzędas patrzy podejrzliwie.
- Byłem w opozycji. Torturowali, ale nie złamali... - zaczyna Mężydło. Gość z okienka przerywa mu patrząc na listę.
- Pan w Platformie?!
- No tak...
- Więc do komuchów z ZOMO.
- Ale...
- Prezes powiedział. - ucina twardo biurokrata.
- To może ja spróbuję w innym okienku...
Okienko obok, popijając zimną kawę "z prądem" siedzi rozwalony tłuścioch.
- Czego? - pyta poirytowany.
- Bo ja przydział chciałem...
- Papiery! - wydarł się spasiony cham, siorbiąc kawkę.
- Proszę.
- O! Konserwatysta? To pewnie gejów nie lubi? Hę? I w PiS był! - szczerze zdumiony rozchlapuje kawę, stawiając z hukiem szklankę.
- No tak...
- No to panie szanowny do ciemnogrodu. Ale biegiem! Adaś ustalił twarde zasady. - mówi urzędas wycierając kawę z biurka rękawem marynarki.
- Ale tam mnie nie chcą, bom ponoć komuch z ZOMO.
- Ani tu, ani tu? - urzędnik pokręcił głową, a następnie skinął na dwóch uzbrojonych strażników stojących przy wejściu do urzędu.
Dwóch młodych, odzianych w gustowne mundury byczków podeszło do Antoniego Mężydły i chwyciło go za ramiona skutecznie unieruchamiając zszokowanego mężczyznę.
- Co z tym dziadem? - zapytał wyższy z nich.
- Rozstrzelać. Nie pasuje do schematu. Za dużo papierkowej roboty by było...
