Myślałem, że moje zamiłowanie do cięższej muzyki jest w stadium hibernacji. Jednak stara miłość nie rdzewieje. Znajomy podczas piwnego posiedzenia "redakcji" rodzącego się właśnie zina uświadomił mnie, że gra w kapeli. Może Radogost to nie jest to jeszcze drugie Bathory, ale życzę im jak najlepiej, a jednego z kawałków słucham nałogowo.
Nie wiem, czy na salonie znajdzie się wielu miłośników takiej muzyki. Ale zaryzykuję, więc... "Klinijmy się na słońce!". :)