Ostatnio znowu przewinął się w mediach temat abonamentu RTV przy okazji jego możliwej nowelizacji. Przyznam, że od lat na myśl o tym abonamencie nie mogę wyjść ze zdumienia jakiej to bezczelności potrzeba aby w ogóle coś takiego ludziom proponować no i jakiego draństwa by coś takiego potem egzekwować. Nie chcę zagłębiać sie tu w dyskusję o tzw. "misji" a więc wartościach informacyjnych, edukacyjnych czy kulturowych, które telewizja publiczna rzekomo nam wpaja a których naprawdę trudno się dopatrzeć wśród nadawanego tam na ogół chłamu. Nie chcę też wyliczać ile czasu antenowego telewizja publiczna przeznacza na reklamy niezależnie od opłat abonamentowych, bo przecież dorównuje tu bezpłatnym stacjom komercyjnym. To co mnie najbardziej uderza w tym abonamencie to jego konstrukcja czyli, że należna opłata nie jest za oglądanie programów lecz za samą potencjalną możliwość ich oglądania.
To tak gdybym ja narzucił się wszystkim potencjalnym internautom ze swoim blogiem. Nie tak że oto zamykam dostęp i jeśli ktoś chciałby poczytać moje wypociny musi najpierw przysłać mi powiedzmy 5zł a ja mu nadam hasło. O nie - takie działanie byłoby przecież jak najbardziej fair. Wyobraźmy sobie jednak że ja nie blokuję dostępu, blog wisi sobie w najlepsze w Internecie, powiedzmy że na mojej prywatnej domenie, każdy może się dostać do treści a ja żądam 5zł nie od tych którzy na ten mój blog rzeczywiście wchodzą lecz od tych którzy mają komputer czy telefon komórkowy umożliwiający przeglądanie stron WWW. Przecież jeżeli tylko ktoś taki sprzęt posiada to może wejść na moją stronę i nie obchodzi mnie tu zupełnie czy on na nią wchodzi czy nie - ma taką możliwość i to mi w zupełności wystarczy by zażądać od niego i wszystkich mu podobnych opłaty. Tak działa ten abonament.
Inna rzecz, że ta moja wisząca sobie spokojnie gdzieś w Internecie stronka, do nikogo się sama nie pcha. Gdy ktoś chce ją obejrzeć oczywiście zawsze może to zrobić. Strona WWW nie generuje jednak samoczynnie żadnych zaburzeń elektromagnetycznych u nikogo w mieszkaniu. Co innego telewizja, która sprawia że bez mojej zgody moja osobista przestrzeń życiowa (dom czy mieszkanie) atakowana jest praktycznie nieustannie strumieniem fal elektromagnetycznych. Ja rozumiem że ta technologia tak działa ale jeżeli już poruszamy kwestię odpłatności to uważam, że osoba która nie chce oglądać programów telewizji publicznej prędzej powinna otrzymać odszkodowanie za niechciane promieniowanie w swoim domu niż płacić absurdalny abonament.