Oto trwają obrady sejmu Rzeczpospolitej Polski w sprawie największej tragedii w historii polskiego narodu po II wojnie światowej. Obserwują bacznie miliony ludzi przed telewizorami. Patrzą członkowie rodzin poległych w Smoleńsku. Wystąpił premier oraz szefowie klubów. Czas na pytania posłów. Do głosu zapisało się wielu z nich. Wszak debatuje sie o sprawie, którą żyje w ostatnich 10 miesiącach niemal cały polski naród. Wcześniejsze wystąpienie premiera zamiast tonować nastroje, zaostrzyło atmosferę na sejmowj sali. Posłowie, zgodnie z regulaminem sejmu, mają minutę na zadanie pytań premierowi i członkom polskiego rządu. Znają również utarty zwyczaj, że marszałek sejmu zezwala zabierającemu głos posłowi dokończyć ropoczętą myśl bądź zdanie. Obrady prowadzi wicemarszałek sejmu z ramienia PSL, Ewa Kierzkowska. Padają kolejne pytania w miarę zdyscyplinowanych posłów, którzy od czasu przekraczają ustalony w regulaminie czasowy limit. Bywa, że nawet o całe 10 sekund. W ławach sejmowych rechotem i hałaśliwymi uwagami daje wyraz swojej dezaprobacie inny wicemarszałek sejmu, Stefan Myszkiewicz-Niesiołowski. Jest wyraźnie niezadowolony, że jego koleżanka z PSL-u pozwala posłom, w większości z wrogiej Niesiołowskiemu formacji Prawa i Sprawiedliwości, przekraczać wyznaczony limit o sekundy.
I tak to trwa przez czas jakiś. Pod adresem Donalda Tuska i jego rządu padają kolejne ważne, czasem oskarżycielskie w swojej wymowie, pytania. Czas wystąpienia posłów kontroluje wciąż Ewa Kierzkowska.
I oto pojawia się on! Nie wytrzymuje nerwowego napięcia, co zresztą widać było po wcześniejszych jego reakcjach. On - Stefan Myszkiewicz-Niesiołowski. Niemal w środku wystąpienia którejś z posłanek odbiera fotel marszałka sejmu prowadzącego obrady - pani Kierzkowskiej i zaczyna się idiotyczny, a chwilami przerażajacy, biorąc pod uwagę okoliczności, dla których sejm się zebrał, show Stefana Myszkiewicza - Niesiołowskiego. Ten szyderczy śmiech. Ta twarz wypełniona chwilami nienawiścią, a momentami przedstawiająca maskę człowieka nie panującego nad swoimi złymi emocjami. Wyraz twarzy, który już kiedyś widziałem. U Lecha Wałęsy, gdy usłyszał od Antoniego Macierewicza realizującego uchwałę sejmową, że jest Bolkiem. To ten sam wyraz twarzy. Jak dzisiaj u Niesiołowskiego. Te same złe, nienawistne emocje. Tylko dlatego, że dziś posłowie Prawa i Sprawiedliwości, zgodnie z ich świetym prawem, bronili honoru i dobrego imienia polskiego sejmu i Polski, stawiając ważne pytania w sprawie tragedii Smoleńskiej.
W pewnym momencie jeden z posłów zapytał skandalicznie zachowującego się wicemarszałka wprost , czy aby nie potrzebuje pomocy ministra MON-u, który jak wszyscy wiemy jest z zawodu psychiatrą. Nie było to zbyt grzeczne pytanie. Ba, było to pytanie nie na miejscu! Ale każdy kto widział zachowanie wicemarszałka Niesiołowskiego - z wściekłością skreślającego nazwiska kolejnych występujacych posłów i w chamski sposób wyłączajacego w pół słowa mikrofon kolejnym posłom, nawet kobietom, ten z pewnością zadawał sobie podobne pytanie, czy aby pomoc lekarska nie jest wicemarszałkowi potrzebna.
Spektakl i show Stefana Myszkiewicza-Niesiołowskiego w polskim sejmie, obradującym na temat najtragiczniejszej we współczesnych dziejach tragedii Polski, przejdzie do annałów najbardziej wstydliwych zachowań polskiego parlamentarzysty, którego jakieś niezrozumiałe chyba siły wyniosły do wysokiej rangi wicemarszałka (sic!). I to dopełnia dziś grozy, jaką zafundowała Polsce Platforma Obywatelska!
PS1. Jeśli ktoś ma silne nerwy niech popatrzy na...wicemarszałka polskiego sejmu!
PS2 Stefan Niesiołowski Studium nienawiści!