Andrzej Leja Andrzej Leja
990
BLOG

Złapał Żakowski Tatarzyna i o wielkiej ściemie...

Andrzej Leja Andrzej Leja Polityka Obserwuj notkę 8

 

O wielkiej ściemie, czyli o tym jak PO namawia PiS na wspólną debatę…I oczywiście aż do dnia wyborów będzie namawiać, przy głośnym akompaniamencie gazecianych i telewizyjnych przyjaciół, wtórujących Tuskowi, że Kaczyński się boi, bo to przecież tchórz. Jego partyjni koledzy zresztą też, bo jaki szef taka i partia!A wrzawy przy tym będzie oczywiście co niemiara…

Pewnieniechcący i zupełnie przypadkowo otrzymałem od kogoś sms-a z peowską instrukcją takiej wymarzonej przez PO debaty. Otóż każdy platfus, mający wziąć udział w debacie z posłami PiS-u, winien przyprowadzić na nią setkę osobników o mentalności krwawego Stefana i Palikota. No, co najmniej Olszewskiego Pawła. A ponieważ sama mentalność może jednak nie wystarczyć,  ci specyficzni ,,goście” i obserwatorzy debaty, obiektywni inaczej,  mają otrzymać szczegółowe wytyczne zachowań. Otóż, gdy będzie przemawiał polityk Prawa i Sprawiedliwości mają buczeć i wykrzykiwać z pasją następujące słowa: hańba, kłamstwo, do psychiatry z nim, moher, no w najlepszym wypadku muszka plujka i żuczek gnojarek… Gdy zaś z odpowiednią ,,godnościom osobistom” głos zabierze któryś z platfusów - mają cmokać z zachwytem i wrzeszczeć czule: yes, yes, yes, oto mąż stanu, oto Słoneczko Peru, oto Grześ,  a nie ,,Ja Cię zniszczę”, i takie tam w tym stylu. Do tego po każdym zdaniu trza klaskać i ponownie cmokać z zachwytem. Należy przy tym uważać, by się z nadmiaru szczęścia nie zapluć…(tak, tak, instruktaż musi być szczegółowy).

Naprawdę chcecie takiej właśnie ,,debaty” wierni czytelnicy, oglądacze i słuchacze polskich me(n)diów? Bo mnie w zupełności wystarczy cyrk Tuska i jego krzykliwych pomagierów z roku 2007! Takiego zakłamanego hipokryty tom ani wcześniej ani później nie widział i nie słyszał. Że o chamskiej grupie litościwie nie wspomnę. No cóż platfusom się marzy powtórka z rozrywki. Nie bójcie się tak platfuski! Przyjazne me(n)dia i tak robią, co tylko się da. Pewnie tym razem to jeszcze wam wystarczy…No i musi wam wystarczyć ,,debata” Tuska z Pawlakiem…Nu, pagadali siebia

 

Złapał Żakowski Tatarzyna…  O Jacku Żakowskim już pisałem – niestety - gdy tropił ,,zabójców” Andrzeja Leppera i wpadł na minę…przepraszam – na Czumę! Ostatnio jednak pojawiły się nowe ślady i tropy w sprawie tej tragicznej i smutnej śmierci, dlatego wracam na krótko do tematu. Otóż Rzepa przypomniała niedawno, iż dziesięć lat  temu w jednej z audycji porannych pewien znany z tego, że jest znany i nazywany dziennikarzem salonowiec,  guru antydziennikarzy, powiedział, że takiego człowieka jak Andrzej Lepper trzeba ,,wpuścić do dołu z wapnem”. Pomińmy język salonowca i skupmy się na treści. Sam Andrzej Lepper zresztą dobrze  wówczas wyczuł intencje autora groźby, gdyż nazajutrz (przypomnę, iż było to dekadę temu) wygłosił z trybuny sejmowej obawę: ,,Nie wzruszyło was to, że to nie ja namawiam do mordu, do metod hitlerowskich, tylko jeden z dziennikarzy – pan Żakowski (…)Nie wiem, jaka jest jego przeszłość, czy ktoś z jego rodziny to robił, ale do dołu z wapnem wpuszczano ludzi, żeby się ich pozbyć”.

No cóż, przysłowie, iż ,,złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma już chyba nieaktualne. Od dziś nowe przysłowie salonowy mędrzec sobie kupił: że i przed czyjąś śmiercią i po tej śmierci głupi! Wszak okazało się, że Żakowski złapał za własną rękę!

Nie wstyd wam salonowcy za takiego guru?

Tusk wyznacza nowe trendy w europejskiej polityce…Już tak jest z wielkimi władcami i historia tych największych znakomicie to ilustruje. Wytyczają nowe ścieżki, trendy, mody, standardy, rewolucjonizując światową politykę. Wykuwając nowe znaczenia ważnych słów. Słowem – najwięksi zmieniają świat…No i Tuskowi to się przydarzyło. Jako największy obecnie władca Europy – sam szefuńcio w końcu – tworzy ,,nowe”. Zresztą udawało mu się to już wcześniej, jako zwykłemu premierowi. Gdy na przykład nie pasiły mu tradycyjne standardy - przerobił je na ,,a rebours” (miłość a rebours, realizacja obietnic a rebours, honor a rebours, no takie tam…).  To znów za jego epoki największym nieudacznikom (vide: minister od dróg i kolei; cóż za ironia, winno być ,,od braku dróg i stopniowej likwidacji kolei”) zaczęto wręczać - zamiast dymisji – kwiaty (owszem, przyznajemy, iż wielce to oryginalne i pewnie tylko maluczkich może oburzać i śmieszyć)).

Apogeum tuskowych innowacji następuje jednak dopiero teraz -  gdy pełni on funkcję najważniejszego człowieka w Europie (w końcu polska prezydencja, a co…) - bo oto  usuwa się skromnie w cień i to jego przyjaciele Angela i Nikolas robią, co chcą. Ostatnio na przykład wymądrzali się na temat powołania rządu strefy euro. Ba, nawet wołali o powołanie prezydenta, a nasze skromne Słoneczko nic. Cóż tam, że najważniejszym Europy człowiekiem jest. To nic. Tyle czasu był w Polsce nieskromny, że teraz w Europie będzie nadskromny. Pootwierał więc tuż przed konferencją Angeli i Nikolasowi drzwi, posprawdzał mikrofony, a o ważnych sprawach to niech już oni sobie podebatują i poinformują o decyzjach europejskich gryzipiórków.  Że co? Że go tam wcale nie było? No to już szczyt. Oto w Europie debatuje się o przyszłości tejże Europy, a szefuńcio ,,w Dolomitach” ? Szczyt szczytów. No tak, ale przecież on skromny jest.

Odbije sobie pewnie jak przyjedzie Obama, albo inny ważny gość - ustawi się do zdjęcia jako szefuńcio Europy…

 

Płatnicza karta dżentelmena Rostowskiego i symboliczne już dziś kwiaty dla Grabarczyka …No cóż, pewnie szkoda słów, bo wiele ich już na ten smutny temat przelano na papier.  Warto jednak podkreślić raz jeszcze z całą mocą, iż sam Grabarczyk i jego ,,ministrowanie” to przecież w tym rządzie standard. Platformerski standard rządowego nieudacznictwa i platfusowej hucpy. I za to wręcza się tym ministrom sowite premie (ostatnio Tusk wydał na to masę szmalu, rozdał swoim aż 20 mln złotych nagród – sic! Podczas gdy ja na ten przykład nie dałbym im nawet złotówki…) i kwiaty. Nowa świecka tradycja – jak była słusznie zauważyła dziewczyna z młodej lewicy. A  ostatnio dowiedzieliśmy się na przykład, iż resort ministra od finansów - zachęcającego wszystkich do zaciskania pasa – wydał w ub. roku ,,lekką kartą” (wydatki płacono kartą płatniczą) na podróże, hotele i restauracje 100 tysięcy złotych. A sam minister (tak, tak ten od zaciskania pasa!) wydał najwięcej ze wszystkich ministrów na nagrody dla pracowników resortu – aż trzy i pół miliona złotych. Biedactwa. Pewnikiem ministerialna i urzędnicze pensje ubożuchne? A może to jednak tylko urbanowa metoda na ,,rząd sam się wyżywi’? Panie Vincencie, która to dewiza? Tylko, kurczę, niech pan lepiej uważa na koleżankę z rządu i sprawdzi, czy aby nie kupował pan na kartę płatniczą dorszy? Julka Jakem Pitera Niestraszna Mi Żadna Afera przyskrzyni pana lub pańskiego urzędasa za dorsza jak nic!

Ustawka dla promocji…czyli odruch Bartka Arłukowicza  Odkąd w komunikacyjnej przestrzeni rozpanoszyły się tabloidy,  ustawka stała się częścią publicznego życia gwiazd, gwiazdeczek, celebrytów i niestety polityków. Wszyscy lansują się na potęgę, udając kogoś innego, bo przecież bycie sobą w dobie pijaru się kompletnie nie opłaca. Królują więc lans, pic i ustawka…Wyjaśnię, że ustawka, to rzekomo naturalna ,,sesja” fotograficzna, czyli zdjęcia ,,gwiazdy” w upozowanej, a często gęsto i w  uPOzorowanej sytuacji. Ze szczególnym upodobaniem wykorzystują ją politycy Platformy, co jakoś pasuje mi do ich specyficznej mentalności krótkich spodenek podczas gierek w piłeczkę.  Co i rusz widzimy platfusów i platfuski w przedziwnych sytuacjach i POzach. A to biegają,  a to coś tam kupują, by znów innym razem zrobić szpagat połączony z fikołkiem i upadkiem na głowę (to pewnie od tych ciągłych upadków tak z tą ,,główką” krucho…).  Minister oświaty Hall przebiła ostatnio wszystkich, ściągając portki w celach leczniczych. Cała Polska się z niej śmieje, bo żadna tam z niej Doda, a mnie bardziej jednak i śmieszy i wkurza zarazem ostatnia ustawka Bartka Arłukowicza, na którą nikt, dosłownie nikt, nie zwrócił uwagi. A która ukazała się w Fakcie pod znamiennym tytułem Minister ratował rannych na drodze. Obok oczywiście zdjęcie, na którym widać – bardzo wyraźnie - czterech  ratowników zajmujących się rannym w wypadku (leży na noszach) i Bartka Arłukowicza w białej koszuli, pod krawatem,  z rękoma leżącymi na tychże noszach. I jeszcze taki mały szczególik. Nikt z lekarzy-ratowników nie patrzy oczywiście w kamerę, bo przecież wiadomo, patrzą na rannego, zastanawiając się jak mu pomóc. Tymczasem Bartek Arłukowicz patrzy prosto w obiektyw aparatu. Nawet nie śmiem przypuszczać, że to po to, by absolutnie nikt nie miał wątpliwości, kto tu jest bohaterem, kto tu leczy i ratuje rannego w wypadku. To przecież on, Bartek Arłukowicz, lekarz pediatra ratuje, z pewnością zagrożone mimo obecności aż czterech ratowników, życie człowieka. No bohater jeden. Jakie to szczęście, że właśnie tędy wracał z pogrzebu Andrzeja Leppera.  I jeszcze na koniec mówi dziennikarzom skromnie: ,,Jestem lekarzem. To był odruch”.   Pewnie Arłukowiczowi chodziło o ten od – ruch - twarzyczką w stronę kamery! Nazwijmy od dziś taki lans-odruch ,,odruchem Arłukowicza”.  Gdzieżbym tam śmiał podejrzewać, że to ustawka.

Przekonać 28%...Oto najbliższe zadanie. Każdego obywatela naszego kraju, który myśli z troską o Polsce. Przegonić z urzędów, stołków, synekur tych wszystkich obiboków, chłopców w krótkich spodenkach, leniów, naciągaczy, hipokrytów, celebrytów, bogaczy-mafiosów, agentów (iluż ich w samym Ministerstwie Sprawa Zagranicznych - sic!), agentów-śpiochów, platfusów i platformersów, lewaków i wszelkiej maści uszczęśliwiaczy świata – bez Boga. Tak się wygodnie rozlokowali, umościli gniazdka, rozpanoszyli i ,,prawnie” zabezpieczyli, że będzie to niezwykle trudne zadanie. Ale zbliża się pierwsza szansa. Wybory 9 października. Zastanówcie się szanowni Niezdecydowani (28% - sic!), czy chcecie w polskim sejmie tych z powyższej listy? Czy nie trzeba wywalić ,,onych” na zbity pysk? 

           Krótki też apel do wszystkich, którzy są świadomi spustoszeń jakie uczyniła w polskiej polityce Platforma Obywatelska wraz ze swoimi przyjaciółmi z lewicy (tak, tak, lewica przez całą kadencję z całych swoich słabiutkich sił wspierała PO, a teraz przebiera nóżkami marząc o rządzeniu wespół z platfusami). Kochani bierzmy się wszyscy porządnie do pracy. Dziś nie musimy ginąć za Ojczyznę. Wystarczy wykazać troskę o jej los, co jest przecież równoznaczne z troską o swoich najbliższych, w szczególności tych z młodego pokolenia. Bo przecież wszyscy pragniemy uczciwej, prawej i sprawiedliwej Polski. Czyż nie? Wystarczy poczytać wpisy tysięcy najaktywniejszych ludzi w internecie. Miliony Polaków marzy o takiej Polsce. Dlatego nie zasypiajmy gruszek w popiele. Nie udawajmy, że nas to nie dotyczy, bądź, że inni to za nas zrobią. Nie stójmy z boku z założonymi rękami. Włączmy się w komitety wyborcze patriotycznych ugrupowań. Piszmy w internecie.  Przekonujmy znajomych, sąsiadów i przyjaciół. Tłumaczmy spokojnie dlaczego uważamy PO za partię szkodników politycznych. Przekonujmy tych nieprzekonanych, ale też walczmy na słowa z fanatycznymi zwolennikami PO i Gazety Wyborczej (z tymi najtrudniej, prawie się nie da, bo zapiekli w nienawiści do Kaczora jak jaka sekta; widać jak na dłoni skuteczność propagandowego jadu). Rozlepiajmy ulotki. Zapisujmy się do komisji w roli mężów zaufania, by przeszkodzić ew. fałszerstwom wyborczym. Słowem – bądźmy aktywni. Zróbmy coś. Zróbmy jak najwięcej. By postawić tamę nieudacznikom i szkodnikom polskiej sceny politycznej.

Czy zwyciężymy? Nie wiadomo, ale ,,idziemy po zwycięstwo!”Na koniec zapisków, jak prawie zawsze,  nieco optymistyczniej… Ubiegłotygodniowa warszawska konwencja Prawa i Sprawiedliwości w Sali Kongresowejpokazała siłę i… młodość tej jedynej w tej chwili realnej siły mogącej odebrać władzę partii działającej w Polsce głównie dla idei ,, wadzy raz zdobytej nie oddamy nigdy!” Może jeszcze nie najbliższej jesieni, chociaż marzę o tym i nie chcę zasiewać nawet ziarenka defetyzmu.

Tym bardziej, że Konwencja Prawa i Sprawiedliwości naprawdę daje nam nadzieję na zwycięstwo. To właśnie podczas tej konwencji - "Wspólnie dla Polski" -  politycy PiS podpisali deklarację o współpracy z ponad 20 organizacjami i partiami centroprawicowymi. ,,Razem” - zawsze daje siłę, mądrość wspólnego działania, a przede wszystkim szansę na sukces.

Oczywiście najważniejsze było wystąpienie premiera Jarosława Kaczyńskiego. A dla mnie osobiście te oto jego słowa:  Polską rządzi dziś bezideowa grupa interesu, pozbawiona jakichkolwiek twórczych możliwości i nieustannie posługująca się kłamstwem(…)Robi się wszystko, by Polacy nie mogli sobie nawet wyobrazić, że może być lepsza Polska, aby nie wierzyli w swoje możliwości, w swoją siłę(…) I jako puenta optymistyczne i bojowe zwołanie Mariusza Kamińskiego, prowadzącego konwencję: Dziś idziemy po zwycięstwo! 

Idźmy!...Chociaż pewnie nie będzie to krótki marsz...

 

 

 

Niniejsze Zapiski...ukazały się w ostatnich numerachWarszawskiej, Śląskiej i Lubelskiej Gazety

 

Andrzej Leja | Utwórz swoją wizytówkę http://lubczasopismo.salon24.pl/aelita/ http://p.web-album.org/95/4a/954afc94336712e0ae2645058a35612aa,4,0.jpg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka