Nadchodzi noc i wtedy zaczyna się, bo to ich pora…
Wypełzają ze szpar… spod podłogi… z najciemniejszych zakamarków niczym obrzydliwe, szkaradne robale, które boją się światła dziennego jakby same nie chciały ujrzeć swego nikczemnego, nędznego i odrażającego widoku. To nocne trolle…
Same nie potrafią niczego sensownego stworzyć tylko pasożytują na innych, zatruwając ich blogi swymi plwocinami i jadem. Pokraczne, pustogłowe i tępe pseudo istoty o nisko licznikowych indeksach i często prymitywnych nickach. Stworzenia ze wszech miar godne pogardy i bezlitosnego tępienia, by się nadmiernie nie rozmnożyły.
Każdego ranka, po zgłoszeniu lub z własnej inicjatywy, grupa funkcyjnych czyścicieli tego robactwa zbiera swoje żniwa, skrzętnie i pracowicie, ale bez litości i współczucia, rozgniatając wylazłe tej nocy robale: kasują, blokują i eksterminują je z zainfekowanych blogów.
Po jakimś czasie jest już posprzątane, robale unicestwione i nie ma po nich śladu. Ich nędzne zwłoki zalegają kolejne wirtualne wysypiska. Niestety, następnego poranka to niewdzięczne zajęcie znów musi być powtórzone… i następnego… i kolejnego… Robale odradzają się z szybkością chwastów po deszczu pod coraz to innymi nickami.
Ale walka jeszcze się nie skończyła, mija dzień i kolejne osobniki mając zdolność do zachowania formy przetrwalnikowej po utracie nicku już się odradzają, by zaatakować następnej nocy… Ich bezmózgowe odwłoki działają instynktownie: ściemnia się więc wypełzają w czasie, gdy czyściciele są w uśpieniu.
Mimo udoskonalania metod identyfikacji oraz eliminacji zagrożenia wygląda na to, że ta walka nigdy się nie skończy…