Tak, chyba kupiłem ostatni wprost. Pewnie z nudów, ciekawości jeszcze kiedyś się zdarzy. Ale dzisiaj skończyłem czytać pismo które jako jedyne czytałem regularnie. I na pewno już regularnie czytać nie będę.
O tym, że naczelnym zostanie człowiek który "wisi" nam pół języka wiadomo było nie od dziś. Nawet wiedziałem, że odchodzą Mazurek i Zalewski, a jako że i ja należę do tych nieufnych wredzizn co to uważali Janeckiego za pisobolszewika to już od dawno czytałem głownie dla ich ( M&Z) rubryki. Jak widać mocno sobie ich ceniłem płacąc za jedną stronę 4,90. Ale kupowałem. Bo jakoś wypadało coś czytać. To nic, że szli na dno od dawno. Że Krzymowski wymyślał zdarzenia które nie miały miejsca, a potem je komentował na 4 strony. To nic że rozkład rubryk był zmieniany co miesiąc i nikt już się w tym nie łapał. "Szło czytać". Od dzisiaj już nie pójdzie. Bo już red. Lis zaczął od udawania apolitycznej dziewicy. Mówi: dopuścimy do głosu wszystkich. By w następnym zdaniu dodać: ale na pewno nie dopuścimy głosów skrajnych. A widzisz pan panie Lis- ja lubię głosy skrajne. A już na pewno lubię te głosy które pan uważa za skrajne. Tak więc od dzisiaj Wprost nie ma linii politycznej. Od dzisiaj nazywa się to definiowaniem skrajności.
No. A potem czytałem, jaki to z Kaczyńskiego fałszywiec, jacy Polacy są durni. Artykuł prof. Środy czytałem. Chciałbym mieć dobra wiarę. Nie mam. Bo jednego po tym wydaniu jestem pewien. Nic we Wprost nie będzie już mówione wprost. Lat mam 22. Wprost czytałem regularnie od lat 6, 7. Szkoda...