Brygadzista Brygadzista
257
BLOG

Czy Polska jest już niepotrzebna?

Brygadzista Brygadzista Polityka Obserwuj notkę 34

Komu potrzebna jest Polska? – to tytuł jednego z ostatnich tekstów publicystycznych Stefana Kisielewskiego, napisanego w 1990 roku tuż przed śmiercią autora, opublikowanego w zbiorze pt. Palę Zachód. Tekst o tyle istotny, że napisany, przez wybitnego publicystę i znawcę geopolityki, już w nowych warunkach ustrojowych i międzynarodowych po rozpadzie Bloku Wschodniego i zjednoczeniu Niemiec.  

 

Dzisiaj w czasach, kiedy decyduje się przyszłość polskiej suwerenności i kształtu Unii Europejskiej na długie lata, a najwyżsi rangą polscy politycy zajmują się głównie personalnymi potyczkami i sporami o miejsce w samolocie, szczególnie brakuje publicystów formatu Kisiela o równie trzeźwym i przenikliwym spojrzeniu na kwestie geopolityczne z szerokiej perspektywy historycznej. Tym bardziej warto wrócić do Jego ostatnich tekstów, swoistego testamentu Stefana Kisielewskiego pozostawionego odradzającej się Polsce i wyciągnąć z nich jak najwięcej wniosków. 

 

„(…) Czy Polska dzisiejsza jest potrzebna Europie i światu? I na jak długo?

Moi mistrzowie geopolityki od Stanisława Mackiewicza do Stanisława Stommy uczyli mnie, że sytuacja Polski jest dobra, bezpieczna gdy cele polityczne Rosji i Niemiec są rozbieżne czy konfliktowe, sytuacja ta zaś staje się niebezpieczna, gdy oba te państwa zawierają sojusz: przykładem rozbiory Polski, Rapallo, traktat Ribbentrop-Mołotow.(…)”

 

Niemcy prowadzą dziś intensywną politykę historyczną zmierzającą do wyzwolenia się z poczucia winy za rozpętanie II wojny światowej, nazizm, Holocaust i w ten sposób odbudowania niemieckiej dumy narodowej i pozycji głównego gracza w Europie. Nie ulega wątpliwości, iż jest to silny gospodarczo naród, pozbawiony kompleksów i dobrze dbający o swoje interesy w ramach Unii Europejskiej. Jako przykład wystarczy podać ostatni precedensowy wyrok niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który jako jedyny w UE zakwestionował wyższość prawa unijnego nad niemieckim.

 

Rosja jest nieprzewidywalna, słaba gospodarczo, wyludniająca się i jednocześnie rekompensująca swoje słabości imperialną, agresywną polityka wobec sąsiadów (Gruzja, Ukraina) i wydatkami na zbrojenia. Na razie trzeba zgodnie z koncepcją jagiellońską Piłsudskiego stworzyć bufor niezależnych państw oddzielający nas od Rosji, czyli starać się instytucjonalnie i trwale związać Ukrainę i Białoruś z Zachodem. W razie fiaska takiej polityki i realnego zagrożenia ze strony Rosji potencjalnie możemy liczyć tylko na Amerykę (potrzebna tarcza antyrakietowa i amerykańskie bazy) i własne siły (ograniczenie rozbuchanych dziś funkcji państwa do niezbędnego minimum, przeznaczenie zaoszczędzonych środków na: silną armie zawodową, nowoczesne uzbrojenie; dodatkowo zapewnienie powszechnego dostępu obywateli do broni, podjęcie starań o uzyskanie bomby atomowej). Żadne papierowe sojusze z Zachodem Europy nie zapewnią nam bezpieczeństwa w sytuacji zagrożenia ze strony Rosji. Taka płynie nauka z naszej historii.

 

„(…) Boję się więc nadal okresowego, nieświadomego szaleństwa Niemców i wieloletniego, niewolniczo ideologicznego obłędu Rosjan. I oto Polska będzie żyła między najpotężniejszym mocarstwem produkcyjnym świata, a największym kolonialnym imperium tegoż świata, upadającym wprawdzie, lecz zdolnym jeszcze do szaleństw militarnych.(…)

 

Wiem, dla pewnego typu nowoczesnegoCzytelnika wywody niniejsze grzeszą nieaktualną staroświecczyzną, wywodzą się z archaicznej rzekomo epoki nacjonalizmów. Gazeta Wyborczaogłosiła niedawno koniec nacjonalizmów w zjednoczonej, demokratycznej i humanistycznej Europie. A ja widzę przeciwnie: żyjemy tutaj w okresie wzmagających się nacjonalizmów, separatyzmów narodowych, rodzących się lub zaostrzających patriotyzmów. (…)

 

Wbrew zatem Gazecie Wyborczejżyjemy w epoce nacjonalizmów, których i Polska nie ominie: gra między mocarstwami nie jest skończona, a Polska, twór Jałty, nie wszystkim jest potrzebna. Oby tylko nie stała się Księstwem Warszawskim i oby jej tradycyjne wartości duchowe znalazły swój odpowiednik w sile materialnej. Bo tylko moc produkcyjna daje dzisiaj upragniony przez nas wstęp do klubu uspokojonych chwilowo Zachodnich Mocarstw, do którego tak tęskni i wyjeżdża nasza najzdolniejsza młodzież.(…)”

 

 

Zasadniczą modyfikacją jaką należy wprowadzić w geopolitykę Stefana Kisielewskiego jest uwzględnienie członkostwa Polski w Unii Europejskiej. W mojej ocenie, z punktu widzenia geopolityki i zabezpieczenia Polski przed Rosją, takie członkostwo jest jak najbardziej pozytywne. Potencjalnie mamy szansę na wciągnięcie Ukrainy do Unii i, przez bliską współpracę z państwami leżącymi na terenie dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów oraz z naszymi południowymi sąsiadami, odtworzenie pozycji regionalnego mocarstwa.

 

Zachód Europy jest w stanie powolnego rozkładu i wyludniania, co opisał Oswald Spengler już na początku ubiegłego wieku porównując sytuację Zachodu (kulturę, obyczajowość, architekturę, religijność) do czasów upadku Cesarstwa Rzymskiego. Stąd bardzo prawdopodobne jest spełnienie sugestii Spenglera o tym, że ciężar cywilizacyjny przesunie się na wschód Europy (nie sposób jednak przewidzieć jak długo potrwa taki proces).

 

Silna i świadoma swoich interesów Polska mogłaby, zamiast przejmowania modnych na Zachodzie zjawisk społeczno-obyczajowych będących przejawem upadku cywilizacyjnego i ulegania presji większych państw, wnieść pozytywny wkład w przywracanie Europie szacunku dla chrześcijańskich wartości, wolności gospodarczej, samorządności oraz w budowanie wspólnoty europejskiej w oparciu o najlepsze polskie tradycje republikańskie z epoki jagiellońskiej bez centralizmu, unifikacji, rozrostu biurokracji i apriorycznych koncepcji wąskich gremiów.

 

Druga strona medalu jest taka, że członkostwo w Unii, ewentualne przyjęcie Traktatu Lizbońskiego i zwycięstwo etatystyczno - progresywistycznego modelu integracji grozi nam utratą na jakiś czas podmiotowości, zahamowaniem rozwoju gospodarczego i całkowitym podporządkowaniem się urzędnikom z Brukseli. Jak uczy historia eksperymenty na żywej tkance społecznej na dłuższą metę nie mogą się zakończyć sukcesem. Tylko czy musimy po raz drugi przez to przechodzić i dlaczego to właśnie polscy politycy nie pokazują alternatywnej drogi integracji?  

 

Słusznie podkreślał Stefan Kisielewski kluczową rolę rozwoju gospodarczego dla pozycji polski na arenie międzynarodowej. Bez tego nie będzie silnej armii i bezpiecznej, upodmiotowionej Polski. Dlaczego by nie skorzystać ze sprawdzonych, amerykańskich, klasycznie liberalnych wzorców budowania potęgi gospodarczej państwa? Wystarczy to zrobić! Zredukować rolę państwa do kilku podstawowych celów (bezpieczeństwo, sądownictwo, drogi), obniżyć podatki do niezbędnego minimum, maksymalnie uprościć prawo i pozwolić ludziom działać.

 

Jeśli teraz odwołujący się do zasad wolnorynkowych rząd Tuska nie przeprowadzi koniecznych reform to, kto je zrobi i kiedy? Tak, jak na Zachodzie władza przechodziła cyklicznie z rąk konserwatywnych-liberałów w ręce zwolenników państwa opiekuńczego i była zachowana jakaś równowaga, tak w Polsce po prawie 50. latach socjalizmu i wykorzenienia powinna nastać równie długa epoka konserwatywnego-liberalizmu! Tylko gdzie jest polski Reagan, który będzie miał śmiałość zmieniać Polskę i Europę? O istotnych sprawach dla przyszłości Polski takich, jak Traktat Lizboński nawet się dziś nie dyskutuje… CZY POLSKA JEST JUŻ NIEPOTRZEBNA?

 

 

 

 

Brygadzista
O mnie Brygadzista

"Nie napotykające sprzeciwu absurdy dnia dzisiejszego stają się akceptowanymi sloganami jutra" Ayn Rand "Przekora jest intelektualnym instynktem samozachowawczym." Stefan Kisielewski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka