Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
4468
BLOG

Jeszcze o empatii

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Polityka Obserwuj notkę 116

 Jeśli nie czytaliście dzisiejszej Rzepy - przeczytajcie komentarz Piotra Zaremby. To bardzo mądre podsumowanie społecznych skutków - sześć miesięcy po smoleńskiej tragedii.  Nie zawsze zgadzam się z jego autorem, ale pod tym tekstem podpisuję się - obiema rekami.

Faktycznie w ferworze coraz zajadlejszego okładania się kijami, w coraz bardziej psiejącej polityce (z tą konstatacją także się zgadzam) mało zauważamy bowiem sprawę naprawdę podstawową dla życia publicznego w Polsce. Już nawet nie dla tak zwanej debaty publicznej, czyli gadaniny, a dla życia publicznego jako całości, bo ono jest kształtowane przez wzorce i normy i od nich zależy. To jak zachowują się  jego aktorzy zależy od tego co jest uważane za akceptowalne, a co za nie do przyjęcia.

Wyzbycie się normalnej, ludzkiej empatii i szacunku dla bólu i żałoby, to pierwszy, bardzo poważny krok w kierunku odczłowieczania politycznego przeciwnika (przepraszam źle napisałam - wroga). Ostatni krok jest taki,  że ludzie są w stanie w ramach konfliktu politycznego i walki o władzę oraz (zwłaszcza) o realizację grupowych interesów,  zabijać się nawzajem.

I nie przesadzam tu ani na jotę. Nie twierdze bynajmniej, że nasi politycy już dziś albo jutro będą  się zabijać. Mówię tylko, że droga, na ktora weszli, to nie mały, zabawny spacerek, a bardzo szeroka i wygodna droga na bagna.  Bo istotnym warunkiem, który w ramach realizowania celów politycznych pozwala użyć przemocy, albo w ostatecznej sytuacji kogoś zabić -  jest unieważnienie faktu, że on - ten wróg, też jest czlowiekiem. Empatia jest w takich ekstremalnych sytuacjach niedopuszczalna.

I jest też dokladnie odwrotnie - zezwalając  w jakimkolwiek politycznym interesie, na zlikwidowanie empatii, otwiera sie drzwi najpaskudnieszym instynktom. 

Kiedy w dwa tygodnie po śmierci Prezydenta, jakies stwory dywagowały publicznie, że być może  to jego brat kazał mu lądować i jest winien jego śmierci - miałam poczucie , że zaglądam przez uchylone drzwi, do zakazanych rewirów życia społecznego, w których ludzie ujawniają swoje najgorsze strony.  W tym samym czasie moja matka relacjonowała mi jak na kolejnym pogrzebie, rozważając w kółko okoliczności katastrofy, Jarosław opowiadał o kilkuminutowej ostatniej rozmowie z bratem. O lekarzu, o zabieraniu mamy ze szpitala i o tym, ze niczego nie przeczuwał. "Nie sprawdzilem sie jako bliźniak,  nie miałem żadnego przeczucia" - powtarzał. 

Zaś mlody franc - internauta rozprawiał na portalu blogowym, że  trzy tygodnie żaloby każdemu wystarczy, a dłuższe oplakiwanie zmarlych jest nienormalne i świadczy o chorobie... I jakim prawem  córka Prezydenta, jak pakowała rzeczy rodziców, to nocowala w palacu, bo przecież powinna zapłacić za hotel...

Możecie uważać,  że przesadzam, że jestem beznadziejnie narzekającą ciotką, czy zajadłą pisowką, czy co tam jeszcze, ale w sprawie  niezbędności empatii, jako jednej z wymaganych społecznych norm, zdania nie zmienię, bo mało czego jestem tak pewna jak tego, co napisałam powyżej. Żebyście mnie ciągnęli wołami, nie zamierzam akceptować drogi, którą wskazuje Iwan Susanin. I wszystkim, ktorzy zachowali resztkę zdrowego sensu - odradzam.

 

 

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka