Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
6323
BLOG

Efekt Borys

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Polityka Obserwuj notkę 63

Prośba Gospodarza jest dla mnie rozkazem. "Może byś cos napisała na Salonie o wizycie Radosława Sikorskiego i Guido Westerwellego na Białorusi" brzmiał sms od Igora Janke więc piszę, choć przyznam, że Białorusi (jakoż i Białegostoku) na codzień w pracy mam tyle, że sobie w blogu lubię pohasać po innych tematach.

Mówiąc po krótce: bardzo dobrze, że taka wizyta się odbyła i bardzo dobrze, że panowie pojechali razem , bo jak się ze sobą na Białoruś zabiera "dużego Niemca" to zwsze jest nadzieja, iż gospodarze potraktują wizytę bardziej serio. Najlepiej byłoby zabrać Helmuta Kohla - bo był największy, ale dziś wystarczy i Westerwelle :-).

Mówiąc zaś serio, wizyta bez wątpienia oznacza jakiś przejaw aktywizmu krajów Unii Europejskiej wobec Białorusi a taki aktywizm leży w najlepiej pojętym polskim interesie. Dotychczas zainteresowanie Białorusią w Unii Europejskiej przejawiala wyłącznie Polska oraz Szwecja, no i na swój sposób (nieco wychodząc przed szereg w przyjaźni z Łukaszenką) - Litwa, tak że zainteresowanie ta sprawą również Niemców nie jest bez znaczenia.

Narazi trudno powiedzieć jakie będą rzeczywiste efekty tej wizyty. Trochę niepokoi mnie nadmiar demokratycznej hipokryzji w wypowiedzich europejskich liderów - bo jest jasne i oczywiste, że wybory na Białorusi nie będą wolne, zaś dyktator taką frazeologię moze traktować wyłącznie niepoważnie. (Zazwyczaj niestety wiarę we frazeologie wykazuje natomiast europejska opinia publiczna, która nastepnie jest rozczarowana i zniechęcona tym, że na Bialorusi "demokracji nadal nie ma".) Tymczasem do załatwienia jest wiele spraw poważnych, które nie sięgają aż tak daleko jak wprowadzenie  pełnej demokracji - jedną z nich jest większe gospodarcze otwarcie się Bialorusi na Unię i odwrotnie. Trudno tu narazie cokolwiek prognozować skoro nie wiadomo zbyt dokładnie jak wyglądała paczka "marchewki" przywieziona do Mińska przez ministrów spraw zagranicznych. Były to jak stwierdziła Radosław Sikorski - 3 mld euro na trzy lata - ważne jednak w jakiej formie oferowane i jak bardzo (bądź jak mało) realne.

Obecnie sytuacja gospodarcza Białorusi jest bardzo kiepska i nie widać żadnych jasnych przesłanek świadczących o tym by miała się poprawiać.Białoruś to kraj ubogi, nieobfitujący w surowce naturalne, ani nawet w jakies szczególnie sprzyjające rolnictwu warunki naturalne. W dodatku kraj o strukturze gospodarczej nieprzystającej do współczesnych czasów, do niedawna żyjący w znacznym stopniu dzieki tanim dostawom z Rosji ropy i gazu.  Już samo wyobrażenie sobie  jak w sytuacji ewenualnych zmian, zreformować niefektywne kołchozy i jak zapewnić pracę i byt ludziom, którzy w nich pracują, a którzy dawno już zapomnieli co oznacza gospodarowanie na swoim, wymaga bardzo twórczego myślenia. I chociąż w kraju są ludzie, którzy nad tym problemami myślą i na tych problemach się znają (ostatnio byłam świadkiem niezwykle ciekawej dyskusji podczas posiedzenia Rady Doradczej Biełsatu w Wilnie), to białoruski prezydent wciąż nie dojrzał do uświadomienia sobie ogromu REALNYCH problemów swojego państwa. I znając jego mentalnośc można się obawiać, że nie dojrzeje nigdy.   

Zasobem Białorusi są dziś przede wszystkim stosunkowo dobrze wykształceni i tani pracownicy. Pytanie czy Europa zauważy tę szansę (a także szansę jaką daje brak granicy celnej z Rosją) i będzie chciała z nich korzystać projektując na Białorusi swoje inwestycje oraz czy władze Białorusi na REALNIE to pozwolą.

Co do spraw politycznych - to funkcjonuje obiegowa opinia, że mieszkańcy Bialorusi nie wykazują w szerszym zakresie niechęci do swojego politycznego systemu czy obecnego prezydenta. Ten pogląd uważam za nie tyle może zupełnie nieprawdziwy, co zdecydowanie przesadzony.  Jestem przekonana, że w warunkach realnej konkurencji i choćby "w miarę" wolnych wyborów, spokojnie mogłaby czekać prezydenta Łukaszenkę druga tura. No a gdyby upadł mit "niezwyciężoności"  to wiele mogłoby się "popruć"...  Obywatelski potencjał z pierwszej połowy lat 90 został częsciowo roztrwoniony, częściowo zamrożony, ale całkiem nie zniknął. Wyrosło też kolejne pokolenie, które co prawda ze swojego świadomego życia zna wyłącznie rządy prezydenta Łukaszenki - ale też ma ich serdecznie dość.

Ani sama Polska, ani tez Polska razem z Niemcami i Szwecją, choćby nawet dołączyła się "sprytna" Ltwa,  nie jest w stanie spowodować obecnie zasadniczych zmian politycznych na Białorusi i powiedzmy sobie jasno, że takie zmiany będa wyłącznie wypadkową sytuacji zewnętrznej (zwłaszcza aktywności Rosji) i działań podejmowanych przez samych Bialorusinow.  Polska  może natomiast i jest to jej powinnościa i interesem zarazem, zabiegać o jak najmniejszą represyjność reżymu i jego jak największą otwartość. No i o interesy swojej mniejszości, która jak to z mniejszościami bywa - jest jak zagrożony gatunek w ekosystemie. Ta mniejszość to kolejna istotna wartość, ktora  wraz z całą swoją wielowiekową i wielowątkową barwą kulturową, naprawdę bezpowrotnie, może zniknąć nie tylko z politycznej, ale  z historyczno - obyczajowej mapy Europy.

Miejmy nadzieję,  że wizyta ministrów spraw zagranicznych Polski i Niemiec na Bialorusi oznacza, iż  wciąz jeszcze nie poddaliśmy tych wszystkich celów, o których piszę powyżej i  że mamy zamiar jeszcze o nie powalczyć. I dosyć pocieszające jest , że jak by to nie było dziwne, w tej jednej jedynej sprawie (bo już nawet o zgodzie na temat Ukrainy zapominamy) potrafią się wciąż porozumiewac przedstawiciele dwoch głównych polskich partii politycznych.  To jakiś cud patriotyczny,  który powinien być chyba nazwany "efektem Borys".

 

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka