Ars Legis Ars Legis
1118
BLOG

Odpowiedzialność za długi spadkowe – idą zmiany?

Ars Legis Ars Legis Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 W ostatnich tygodniach przedostała się do mediów głównego nurtu informacja o postulowanej i planowanej już od pewnego czasu nowelizacji przepisów kodeksu cywilnego, dotyczących spadkobrania, a w szczególności przyjęcia spadku i jego konsekwencji. Zmiany te – o ile wejdą w życie – będą miały doniosłe znaczenie dla ogółu społeczeństwa, toteż warto omówić pokrótce, na czym rzecz ma polegać.

W prawie polskim spadkobiercą zostać można na dwa sposoby – na mocy ustawy bądź testamentu. Niezależnie jednak od podstawy prawnej, do otrzymania spadku konieczna jest wola potencjalnego spadkobiercy. Takie uregulowanie kwestii zgodne jest z podstawowymi zasadami prawa cywilnego, wśród których poczesne miejsce zajmuje swoboda kształtowania przez jednostkę jej położenia prawnego. Nikt zresztą nie ma wątpliwości, że zmuszanie kogokolwiek do przyjęcia spadku kłóci się ze zdrowym rozsądkiem.

Przyjęcie spadku reguluje tytuł piąty księgi czwartej kodeksu cywilnego z 1964 r., tj. artykuły 1012-1024. Według art. 1012 przykładowy Kowalski, postawiony przed możliwością spadkobrania, ma do wyboru trzy opcje: odrzucić spadek, przyjąć wprost lub przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Nasuwa się pytanie o przyczynę pozostawienia tych furtek.

Jest oczywiste, że otrzymanie spadku niekoniecznie oznacza odziedziczenie milionów po zapomnianym wujku z Ameryki. Często bywa, niestety, zupełnie odwrotnie i spadkobierca, z niewiedzy bądź krótkowzroczności, nie tylko nic nie zyskuje, ale staje wobec konieczności spłacania długów spadkodawcy. Tak właśnie dzieje się w sytuacji przyjęcia spadku wprost – oznacza ono, iż uzyskuje się wszystkie składniki majątkowe, wierzytelności czy prawa wchodzące w skład masy spadkowej, ale zarazem oznacza, że za ewentualne długi odpowiada się całym swoim majątkiem (art. 1031 § 1 k.c.). Mówiąc obrazowo – zyskujemy bibeloty wyżej wspomnianego wujka, ale może się zdarzyć, że jego wierzyciele zabiorą nam nasz samochód czy dom.

Ochronić można się przed tym na dwa sposoby – odrzucając spadek bądź przyjmując go z dobrodziejstwem inwentarza. Opcja pierwsza nie wymaga szerszego komentarza i jest optymalna, gdy wiemy, że w skład spadku wchodzą głównie długi, w każdym razie ich wysokość przewyższa wartość pozostawionego majątku. Konsekwencją odrzucenia jest przejście spadku na innych spadkobierców, w sposób uregulowany w kodeksie; jeśli ich zabraknie (lub wszyscy spadek odrzucą), przejmie go ostatecznie gmina lub Skarb Państwa. Nie jest więc u nas możliwe „zawiśnięcie spadku” bez dziedzica.

Opcją drugą jest przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Na początku należy zaznaczyć, iż prawne rozumienie pojęcia „z dobrodziejstwem inwentarza” odbiega od znaczenia potocznego, w który oznacza ono „ze wszelkimi obciążeniami” - w kontekście prawa spadkowego jest dokładnie przeciwnie! Dochodzi tu bowiem do ograniczenia odpowiedzialności spadkodawcy za długi do wartości „ustalonego w inwentarzu stanu czynnego spadku” (art. 1031 § 2 k.c.).

Co to oznacza? W razie wyboru tej opcji sporządzany jest spis inwentarza spadku, tj., mówiąc skrótowo, wykaz wszystkich składników majątkowych wchodzących w jego skład. Jeśli w skład spadku wchodzą długi, to choćby ich wysokość przewyższała wartość korzyści, jakie spadkobierca uzyskał (stan czynny spadku), będzie je musiał spłacić tylko do  poziomu wartości tychże korzyści. To właśnie jest owo kodeksowe „dobrodziejstwo”, jakie daje sporządzenie spisu inwentarza.

Przykładowo, jeśli wartość stanu czynnego ustalono na 100 tys. złotych, a długi spadkowe opiewają na 150 tys. złotych, spadkobierca musi je spłacić wyłącznie do wysokości 100 tys. zł. W najgorszym więc razie otrzymany spadek nie przyniesie mu żadnych korzyści, nie ryzykuje jednak uszczuplenia swojego majątku. Należy na marginesie podkreślić, że nie jest to odpowiedzialność „ze spadku” (taką, wg art. 1030, ponoszą spadkobiercy, którzy spadku jeszcze nie przyjęli ani nie odrzucili), ale z jego wartości. W tym pierwszym przypadku odpowiada się wprost prawami czy rzeczami wchodzącymi w skład spadku, w drugim zaś (z nim mamy tu do czynienia) chodzi jedynie o majątkową równowartość. Spadkobierca może więc spłacić dłużników, oddając im to, co odziedziczył, czy też sprzedając te przedmioty i oddając im uzyskaną kwotę; jeśli jednak zależy mu np. na wujkowych bibelotach, to może po prostu zapłacić ich równowartość.

Przyjęcie z dobrodziejstwem inwentarza ma więc, jak widać, liczne zalety. Jego podstawowymi wadami jest jednak dość złożona procedura, stosunkowo znaczny koszt i czasochłonność sporządzenia spisu inwentarza. W efekcie nie jest to obecnie zbyt często wybierana opcja – spadkobiercy zwykle wolą zadłużony spadek odrzucić. Może to jednak ulec zmianie w związku z planowaną nowelizacją kodeksu cywilnego i innych ustaw.

Sytuacją bowiem, która stwarza problem, jest milczenie spadkobiercy. Co zrobić, gdy ten w żaden sposób nie zareaguje na informację o otrzymaniu spadku? Trwanie majątku spadkowego bez właściciela jest ze wszech miar niekorzystne ekonomicznie – zarówno dla potencjalnych dziedziców, jak dla wierzycieli zmarłego i w ogóle dla społeczeństwa. Kwestię tą rozwiązuje ustawodawca w art. 1015 k.c.

Zgodnie z jego treścią, spadkobierca od czasu dowiedzenia się o powołaniu do dziedziczenia ma sześć miesięcy na przyjęcie lub odrzucenie spadku. Jeśli w tym okresie tego nie uczyni, jest to jednoznaczne z przyjęciem spadku wprost! Wyjątkiem są osoby nie mające pełnej zdolności do czynności prawnych (np. dzieci), osoby, co do których istnieje podstawa do ich całkowitego ubezwłasnowolnienia oraz osoby prawne – w ich przypadku milczenie równoznaczne jest z przyjęciem z dobrodziejstwem inwentarza (art. 1015 § 2 zd. 2 k.c.).

Takie rozwiązanie, choć proste i dobrze chroniące słuszne interesy wierzycieli spadkodawcy, nie jest doskonałe. Nietrudno zrozumieć, jakie zagrożenie niesie ono dla spadkobiercy, który częstokroć nie jest świadom obowiązku przyjęcia spadku czy długości terminu ani konsekwencji majątkowych, jakie może w tej sytuacji spowodować dla niego ujawnienie długów zmarłego. Co więcej, raz podjęta decyzja (a za taką uważa się również milczenie) nie może zostać zmieniona – jeśli więc taki „milczący” spadkobierca po upływie pół roku dowie się o istnieniu długów, jest w zasadzie bezbronny. Pozostaje mu jedynie próba powołania się na błąd (art. 84 k.c.) - jego udowodnienie (choć mogłoby skutkować uchyleniem się od skutków czynności prawnej, jaką stanowi przyjęcie spadku) jest jednak w tej sytuacji trudne lub w ogóle niemożliwe.

Problem ten dostrzegano i dyskutowano od wielu lat. Najczęściej przewijającym się postulatem była zmiana przepisów tak, aby półroczne milczenie dla każdego miało skutki takie, jak przyjęcie spadku z dobrodziejstwem inwentarza – inaczej mówiąc, aby milczący spadkobierca zawsze odpowiadał za długi spadkowe tylko do wartości stanu czynnego spadku. Warto nadmienić, że w obecnym stanie prawnym tak właśnie dzieje się nie tylko w opisanej wyżej sytuacji z art. 1015 § 2, ale również, gdy spadek przypada gminie lub Skarbowi Państwa (art. 1023 § 2 k.c.).

Obecnie, jak się wydaje, takie rozwiązanie w stosunku także do obywateli (obecne również np. w prawie niemieckim) jest bliskie przeforsowania. W grudniu 2013 r. udostępniony został przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt ustawy nowelizującej m.in. kodeks cywilny, którego kluczowy element stanowi wprowadzenie właśnie wyżej opisanej regulacji; zasadniczo pozytywnie zaopiniowało ostatnio ten pomysł Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”.

Jakie więc zmiany przyniosłoby wejście w życie proponowanej nowelizacji? O najważniejszej już wspomniano – byłoby nią ograniczenie odpowiedzialności „spadkobiercy milczącego” za długi spadkowe. Problemem, jaki pojawia się w tym kontekście, jest konieczność sporządzenia spisu inwentarza, który w takiej sytuacji dotyczyć będzie zapewne większej liczby spadkobierców. Ustawodawca proponuje zatem nową, uproszczoną instytucję, którą nazywa „wykazem inwentarza” – miałby on być sporządzany nie przez komornika (jak spis inwentarza), ale przez samego spadkobiercę, który musiałby zadeklarować wartość przedmiotów spadkowych.

Niewątpliwie ułatwi i przyspieszy to inwentaryzację spadku, ale równocześnie niesie ze sobą znaczne ryzyko dla wierzycieli spadkowych – sytuacja taka oznacza de facto, że spadkobierca (a więc dłużnik) będzie sam sobie wyznaczał górną granicę odpowiedzialności za długi spadkodawcy. Jasne jest, że stwarza to szerokie pole do nadużyć; w obliczu takiej regulacji łatwo pokrzywdzeni zostać mogą tym razem nie spadkobiercy, ale wierzyciele spadkowi.

Czas pokaże, czy opisana nowelizacja przepisów prawa spadkowego dojdzie do skutku. Niewątpliwie (jak to zwykle bywa w prawie) rozwiązałaby ona jedne problemy, rodząc jednak inne; wzmocniłaby ochronę spadkobiercy kosztem wierzycieli. Każdy z nas może się w pewnym momencie znaleźć w pozycji jednego bądź drugiego, warto więc śledzić rozwój wypadków i mieć świadomość konsekwencji, jakie opisane zmiany mogą nieść.

 

 

Opinię o zmianach wydało też Stowarzyszeni Sędziów Iustitia http://www.iustitia.pl/index.php/opinie/796-opinia-iustitii-dotyczaca-projektowanej-zmiany-przepisow-o-dlugach-spadkowych


Krzysztof Bokwa

 

PS. Warto dodać, że Stowarzyszenie Ars Legis od kilku lat prowadzi Poradnię Prawną dla osób ubogich specjalizującą się właśnie w prawie spadkowym oraz w prawie mieszkaniowym. Obecnie porady udzielane są przy Kolegiacie św. Anny w Krakowie w czwartki od 17 do 19.

Ars Legis
O mnie Ars Legis

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka