Artur Górski Artur Górski
574
BLOG

Dzień III Ku Puszczy Rudnickiej

Artur Górski Artur Górski Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 Dzień III

Ku Puszczy Rudnickiej

 

Wybieramy się do Puszczy Rudnickiej. Po drodze zaglądamy do Jaszun, gdzie także witają nas ulice w dwóch językach – polskim i litewskim. Jaszuny od XV do końca XVIII wieku należały do książąt Radziwiłłów, a następnie nabył je cześnik inflancki Ignacy Baliński. Dlatego pałac w Jaszunach – architektoniczna perełka tej ziemi wzniesiona w latach 1824-1828 – jest potocznie nazywany Pałacem Balińskich. Pałac jest okazały, ale w bardzo złym stanie. Jego odremontowanie przekracza możliwości finansowe lokalnego samorządu. Za pałacem roztacza się duży park, który także wymaga uporządkowania. A przecież w XIX wieku Jaszuny były żywym ośrodkiem myśli polskiej. Gościli tu ludzie nauki i kultury, m.in. Adam Mickiewicz, Tomasz Zan, Antoni Edward Odyniec, Wawrzyniec Puttkamer czy Julisz Słowacki, który tutaj zabiegał o uczuciowe względy u Ludwiki Śniadeckiej, siostry Zofii Balińskiej.

         Z Jaszun jedziemy do Białej Waki, miasteczka, które jest wrotami do Puszczy Rudnickiej. Gdy wjeżdżamy do miasta miła niespodzianka. Wita nas piękna postać wyrzeźbiona w drewnie, trzymająca herb miasteczka. Na herbie można przeczytać po polsku: „Biała Waka wita” i ten sam tekst w języku litewskim nieco mniejszymi literami: „Baltoji Voke sweikina”. Także ulice są podpisane w dwóch językach. Pierwszej napotkanej osoby pytamy się, gdzie jest siedziba starostwa. Pytamy po polsku i w tym języku otrzymujemy odpowiedź. W Białej Wace Polacy stanowią ok. 60 proc. mieszkańców.

Starosta przyjmuje nas bardzo serdecznie. Nie ukrywa swojej przynależności do AWPL; świadczą o tym plakietki z logo polskiej partii w jego gabinecie. Ale starosta szczyci się czym innym. Za jego plecami stoi sztandar Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” na Litwie. Przedstawiciel lokalnej władzy z dumą podkreśla, że jest to jedyna na Litwie organizacja, której nazwę zarejestrowano z polską literą: „ó”. „Chcieli nas później zmusić do zmiany, ale nie zgodziliśmy się” – mówi wójt.

Pod starostwem przesiadamy się w dwa lokalne samochody i zapuszczamy się w Puszczę Rudnicką. W XV-XVII w. puszcza była miejscem polowań królewskich, ale też schadzek Barbary Radziwiłówny z królem Zygmuntem Augustem. Także w II Rzeczpospolitej oficjele przyjeżdżali na polowania do tutejszej kniej. Nasi przewodnicy zawieźli nas w pierwszej kolejności do miejsca, gdzie kiedyś stała słynna leśniczówka „Sendków”, z której dziś pozostały porośnięte mchem, popękane fundamenty. Miejsce to, związane z pisarzem Włodzimierzem Korsakiem, gościło m.in. Prezydenta RP Ignacego Mościckiego i pisarza Melchiora Wańkowicza. Gdyby nie starania tutejszych Polaków, trudno byłoby znaleźć to historyczne miejsce.

Jednak Puszcza Rudnicka przede wszystkim kryje w sobie pamięć po walkach powstańczych 1831 i 1863 roku (to tutaj zginął Ludwik Narbutt), a także walk oddziałów Armii Krajowej. Wraz z naszymi przewodnikami podążamy ich śladami. Docieramy w kilka miejsc historycznych bitew i potyczek, w tym do miejsca gdzie żołnierze AK stoczyli potyczkę z wojskami NKWD w 1944 r. Krótki napis głosi: „Walczyli, bo byli Polakami”.

Jednak największe wrażenie robi na nas krzyż nad pomnikiem, na którym czytamy: „Tu spoczywa 25 żołnierzy oddziału samoobrony Wileńskiej Armii Krajowej pod dowództwem por. Czesława Stankiewicza ps. „Komar”, poległych 6-7 stycznia 1945 r. w nierównej walce z siłami NKWD. Cześć ich pamięci”. Przewodnik opowiada nam, że „żołnierze wyklęci” zostali otoczeni tak ścisłym pierścieniem przez żołnierzy NKWD, że ci ostatni strzelali do siebie. Ponoć po walce okoliczni mieszkańcy doliczyli się na furach ponad stu martwych żołnierzy sowieckiej służby bezpieczeństwa.

Powoli wracamy z oddalonych ostępów leśnych. W drodze powrotnej przewodnicy zawożą nas na niewielki cmentarz, gdzie prowadzą nas do niezwykłego pomnika. Na lewym ramieniu krzyża widnieje napis „Katyń”, a na prawym „1940”. Na marmurowej czarnej płycie lakoniczne: Ś.P., wyryta czapka oficerska z trzema gwiazdkami i jedno wymowne słowo „Pamiętamy”. Przypomniało mi się, że mer Zdzisław Palewicz zarysował mi plany upamiętnienia w przyszłym roku katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginął m.in. Prezydent RP Lech Kaczyński. Te dwa tragiczne wydarzenia już zawsze będą ze sobą związane.

W drodze powrotnej rozmawiamy z przewodnikami o relacjach polsko-litewskich. Nasi rozmówcy nie przejmują się zbytnio Litwinami, choć nie ukrywają, że relacje nie są najlepsze. Po prostu robią swoje. W pewnej chwili zust jednego z naszych przewodników wyrywa się cicha tęsknota za nowym gen.Lucjanem Żeligowskim… To tęsknota za Polską.

 

Artur Górski

 

 

 Jutro kolejna część...

 

Dzień I W stronę Solecznik

Dzień II Rejon solecznicki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości