Dzis Stany Zjednoczone "przerabiaja" to co mielismy w maju zeszlego roku w naszym kraju. 1. Kłamstwa sondazowe do samego konca kampanii - rok temu B.Komorowski mial pewnie wygrac w pierwszej turze i "zdecydowanie" prowadzil w sondażach. W Ameryce do ostatniej chwili "prowadzila" Hilary. I wczoraj i rok temu bylo to klamstwem i propagandą w ktora uwierzyli chyba sami propagandzisci... 2. Straszenie kandydatem - bo sa nieobliczalni i niepewni, bedzie chaos w kraju, spadna notowania na wszystkich rynkach, a wszystkie zgraniczne firmy - uciekna. 3. Podpieranie sie kandydatow Clinton i Komorowskiego poparciem celebrytow i artystow - niestety oderwanych od rzeczywistosci w USA i Polsce. 4. Najbardziej wymowne - ROZDZIAWIONE USTA I OPADNIETE KOPARY elit w momencie ogloszenia wynikow wyborow. 5. Deprecjonowanie cześci wyborcow :no bo na Dude glosowaly wsie i male miasteczka [oczywiscie gorsze ] a na Trumpa - wąsaci farmerzy.. Elity przecież głosowały inaczej. Czyli - tak jak niebo zawalilo sie na głowy wiekszosci "elit" w Polsce rok temu i nie uznaja one do dzis wyniku wyborów "nie po ich mysli", mowiac , wyborcy sa niedorośli albo jak ich guru w Polsce A.Michnik - to porazka demokracji Podobnie .dzis elity w USA i w Niemczech,Francji i brukselska szlachta nie sa w stanie przyjac do wiadomosci zwyciestwa Trumpa i nawet pogratulowac zwyciezcy...