Wczoraj bylismy w klubie Ronina na spotkaniu w ktorym jednym z tematow bylo - Czy Obama zniszczy Ameryke ?
Rozmowa toczyla sie wokol spraw politycznych, dzisiejszych, i wokol tzw. "amerykanskiej tradycji" czyli indywidualizmu, indywidualnej odpowiedzialnosci oraz szacunku dla pracy, wysilku, wyksztalcenia i fachowosci.
Niestety pominieto trzeci czynnik wplywajacy na rozwoj Ameryki, z daleka (Polski) niewidoczny, czyli olbrzymi obszar kraju, jego wielkie zasoby i krotki czas rowoju, nie pozwalajacy, na zasklepienie, zamkniecie, zamrozenie systemu spoleczno - polityczno - ekonomicznego.
Pozwalalo to, w poczatkowym okresie, na swobodna dzialalnosc wielkiej liczby podobnych przedsiewziec roznego typu. Ludzie mogli byc odpowiedzialni za siebie, bo mieli pole do dzialania, konkurencje rownych sobie, olbrzymi rynek i wielkie zasoby i przestrzen. No i malo regulacji i ograniczen.
W kazdym miescie bylo wiele fabryk i firm je obslugujacych. Pracy bylo w brod i Ameryka byla w stanie pochlaniac miliony emigrantow.
Prawodawcy zdawali sobie z tego sprawe i wprowadzili prawa antymonopolowe.
Niestety nie udalo sie ograniczyc zysku jako jedynego motoru kapitalizmu.
W wyniku tego nastapil proces koncentracji kapitalu. Powstaly wielkie korporacje, ktore musialy wygrywac z gospodarka oparta na malych firmach i sredniej klasie niezaleznych, samowystarczalnych przedsiebiorcow. Ile bylo firm samochodowych czy lotniczych w latach 40-tych ? 50-tych ? A ile jest teraz ?
Wiec w procesie koncentracji kapitalu powstala klasa najemnych pracownikow, ktorych zycie zaczelo zalezec nie od wlasnej inicjatywy, ale od pracy w korporacji. W pozniejszym okresie, gdy przemysl sie zautomatyzowal i nastepnie przeniosl produkcje za granice, zycie ekonomiczne najemnych pracownikow stalo sie niezabezpieczone. Utrata pracy zaczela byc katastrofa, bo o nastepna jest coraz trudniej. Wtedy naturalnym staly sie zadania zabezpieczen socjalnych , zaspokojone przez politykow szukajacych glosow . Powstaly reformy Roosvelta, a teraz reformy Obamy.
To jest naturalny proces widoczny tak w Europie jak i nawet w Starozytnym Rzymie po powstaniu latyfundiow.
Koncentrujacy sie kapital, upadek klasy sredniej i powstajace dwuklasowe spoleczenstwo, w naturalny sposob przesuwa spoleczenstwo i polityke na lewo, doprowadzajac do upadku kapitalizmu. To koncentracja kapitalu, powstanie klasy najemnych pracownikow i ich zaleznosc od pracy u innych, w korporacjach, jest pierwotnym powodem przesuwania sie spoleczenstw na lewo.
Opisal to posrednio Max Weber w Etyka protestancka a duch kapitalizmu . Lub Adam Smith. Rownolegle do zjawiska powstania najemnych pracownikow, powstaje klasa urzednikow, obslugujacych panstwo socjalne. Urzednicy tez sa zainteresowani w rozwoju socjalizmu, nie w jego ograniczaniu, bo z niego zyja. W tej chwili okolo 50% zatrudnionych w Ameryce to urzednicy, i ich glos sie liczy.
Ten proces w demokracji staje sie nieuchronny i nieodwracalny, bo politycy odpowiadaja na zadania wyborcow.
W starozytnosci i w feudalizmie problem byl rozwiazany inaczej. Po prostu trzymano biedote i najemnych pracownikow na granicy glodu taksujac ich 50% daninami i dziesiecinami, i uniemozliwiajac tym bunt. Kapitalizm tego zrobic nie moze, bo potrzebuje wielkiej ilosci klientow konsumujacych produkowane dobra. A wiec Obama, czy demokraci, nie sa przyczyna, czy wynikiem lewactwa, ale naturalnym objawem procesu w koncentrujacym sie kapitalizmie oraz powstania mas najemnych, niesamodzielnych i niesamowystarczalnych pracownikow. Bracia Graukowie w Rzymie rozumieli ten problem i zadali parcelacji latyfundiow. Zabito ich. Powstal plebs, cyrki i rozdawnictwo chleba. A potem byl upadek.