awersja awersja
647
BLOG

Surowi znaczy niedogotowani

awersja awersja Kultura Obserwuj notkę 0

Wyobraźmy sobie nowy format audycji telewizyjnej nadawanej w paśmie najwyższej oglądalności: chory człowiek, zamiast wizyty w gabinecie lekarskim, zamieszkuje u wybranej rodziny, która leczy go domowymi sposobami. Pokazywany jest każdy dzień kuracji, omawiane domowe sposoby leczenia, prezentowane gusła i egzorcyzmy. Parę tygodni kuracji streszczone w godzinnej audycji. Pamiętajmy przy tym, że nie jest to format filmu nadawanego w Discovery, a raczej coś na kształt Wielkiego Brata. Żadnych lekarzy na planie. (Być może poza planem dyżuruje ekipa reanimacyjna). Żadnych farmaceutów na planie. (Być może w pobliskim szpitalu zarezerwowane jest miejsce na oddziale ostrych zatruć). Ot, patrzymy sobie, jak domowy znachor podaje bohaterowi odcinka przeróżne obrzydlistwa. Widzimy jego reakcję na specyfik - poprawę samopoczucia albo gwałtowne torsje. W finale - radosna twarz ozdrowieńca świadczy o wyższości medycyny niekonwencjonalnej nad wyuczonymi i doświadczonymi zwolennikami Hipokratesa...

Wyobraźmy sobie teraz, jak wielki rwetes powstałby po emisji pierwszego odcinka takiego programu. Pomijam już krytyczne dyskusje lekarzy odnośnie stosowanych metod leczenia lub farmaceutów o stosowanych specyfikach. Z pewnością pojawiłyby się głosy etyków, psychologów, socjologów. Program zostałby uznany nie tylko za nieetyczny, lecz również wysoce szkodliwy...

Co innego, gdy zamiast dorosłego chorego bohaterem zostanie nieletni, a zamiast ciężkiej choroby ów będzie cierpiał tylko na problemy wychowawcze. Wtedy można go na kilka tygodni zakwaterować w „rodzinie zastępczej”, która sprawnie i szybko przeprowadzi proces resocjalizacji. Następnie materiał wystarczy zmontować i wyemitować w cyklu pod tytułem „Surowi rodzice”. Nic to, że rodzina zastępcza nie ma żadnego fachowego przygotowania pedagogicznego, psychologicznego ani socjologicznego. Nic to, że popełnia kardynalne błędy wychowawcze. Nic to, że nieletni bohater zostaje odarty z prywatności, a nawet z godności. Ważne, że oglądalność stacji telewizyjnej rośnie.

Przy okazji kilka milionów widzów dowiadują się, że nieletni może nielegalnie pracować w warsztacie samochodowym chociażby bez stosownego przeszkolenia bhp, bez umowy, bez ubezpieczenia. Telewidzowie mogą również dowiedzieć się, że w przedszkolnej kuchni może pracować osoba nieletnia bez książeczki zdrowia. Oczywiście w formacie „Surowych rodziców” nie mieści się wizyta inspektora pracy, inspektora Sanepid lub urzędu skarbowego. Nie mieści sie również nadzór pedagogiczny i psychologiczny. Wystarczy przecież, że wszystko dobrze się kończy, a bohaterowie odcinka zmieniają się w czułe dzieci.

Być może, Czcigodny Czytelniku, akceptujesz takie programy w telewizorze. Być może nie jest dla Ciebie ważnym, że wykorzystuje się dzieci do ogólnopolskich eksperymentów śledzonych w mediach. Być może nie zadajesz sobie pytania co się stanie, gdy któregoś razu eksperyment nie powiedzie się. W końcu - być może nie zainteresują Ciebie dalsze losy nieletnich bohaterów... Cóż, Twoja sprawa...

Ja jednak nie zgadzam się na tak przedmiotowe traktowanie nieletnich, na prowadzenie eksperymentów in vivo przez „Surowych rodziców”. Nie zgadzam się na podważanie kompetencji wykwalifikowanych pedagogów, psychologów i socjologów. W końcu - nie zgadzam się na takie społeczeństwo, które akceptuje „Surowych rodziców” w swoich mediach.

Na próżno czekam na odzew autorytetów, na wzburzenie stowarzyszeń zajmujących się sprawami dzieci, na reakcję KRRiTV. Szoł mast goł on...


P.S.

Czy pamiętasz, Czytelniku, film pt. „Cześć, Tereska”...? A pamiętasz późniejsze losy tytułowej bohaterki...?



 

awersja
O mnie awersja

Licznik odwiedzin: Poza autorem nikt tutaj nie zagląda...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura