Konrad Banachewicz Konrad Banachewicz
36
BLOG

FFWW: Iron Man 2

Konrad Banachewicz Konrad Banachewicz Kultura Obserwuj notkę 0

Różne rzeczy mogą się zmieniać, ale pewne prawidła w przyrodzie są niezmienne: jeśli superprodukcja z Hollywood okaże się finansowym sukcesem, będą dalsze części (wystarczą finanse, walory filmowe nie są konieczne - na co kanonicznym przykładem są kolejne części "Transformers"). Skoro więc "Iron Man" spodobał się szerokiej widowni - niżej podpisanemu zresztą też - to dziwnym nie jest, że właśnie na ekrany weszła druga część i krążą wieści o trzeciej.

Film zaczyna się prawie dokładnie tam, gdzie skończył się poprzedni - podczas konferencji prasowej, na której Tony przyznaje się, że to on jest Iron Manem. Szaleństwo, wywiady, wizyty w zakładach pracy, okładka Rolling Stone'a... Cały świat wydaje się leżeć u stóp człowieka, który "sprywatyzował pokój na świecie" - tylko samego zainteresowanego niespecjalnie to rusza. Z jednej strony osiągnął chyba wszystko, z drugiej - używanie sztucznego serca sprzężonego ze zbroją pomału go zabija. Oczywiście nikt o tym nie wie, bo nasz bohater raczej nie ma w zwyczaju pokazywać światu innej twarzy niż maska cieszącego się życiem geniusza. Jego asystentkę Pepper pomału zaczyna trafiać szlag, bo Stark pije żeby zagłuszyć swoje lęki - i wierny Rhoddy próbuje (z takim sobie skutkiem) utrzymać szajbę przyjaciela w akceptowalnych granicach.

No tak, ale megaloman Stark z elementami człowieczeństwa, urocza Pepper, lojalny Rhodes... Kto widział pierwszą część, może troszkę ziewać z uwagi na powtarzalność tych motywów w sequelu. Na szczęście tym razem Iron Man ma wyjątkowo barwnego przeciwnika: rosyjskiego fizyka Vanko, granego przez Mickeya Rourke.

Mroczny jak gotycka katedra w listopadzie Vanko pije, błyska złotymi zębami, cedzi strzępki zdań ze straszliwą imitacją rosyjskiego akcentu... Że stereotyp i klisza? Oczywiście (w końcu to ekranizacja komiksu) - ale za to jaka barwna! W przeciwieństwie do Obadiah Stane'a z części pierwszej, Vanko ma jakieś elementy człowieczeństwa i można zrozumieć, czemu chce przerobić Starka na mokrą plamę - a konstruowane przez niego uzbrojenie jest po prostu czystą ucztą dla oczu. Stark ma śliczny gładki pancerz - a Vanko to brud, toporne kable, świetne (z filmowego punktu widzenia) trzeszczące bicze i gracja niedźwiedzia.

Są jeszcze wątki poboczne w postaci senackich przesłuchań (rząd chce odebrać Starkowi zbroję), konfliktu z konkurentem w zbrojeniowej branży (knuje i ryje pod Stark Industries) i Starka zbierającego się do wyznania Pepper uczucia (scena na dachu jest rozbrajająco i uroczo kiczowata). Ale oś filmu to konflikt Iron Mana ze straszliwym Rosjaninem - zwłaszcza, że tak naprawdę jest to dogrywka starcia między ojcami obydwu antagonistów. Nie żeby zaraz były to jakieś głębie psychoanalizy, ale interesująco rozmywa to granice między "dobrym" i "złym" bohaterem.

Czyli fabuła jaka jest, każdy widzi - a co z resztą? W końcu nikt nie chodzi na filmy o superbohaterach dla intelektualnej głębi... Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Jak wspomniałem wyżej, tym razem przeciwnik jest dużo bardziej malowniczy - trzeszczące elektrycznością, czy innymi wyładowaniami, bicze Vanko to filmowy samograj. Nie ma zawsze znakomitej do filmowania pustyni, ale demolka na torze wyścigowym jest świetna, mimo że jej wynik jest cokolwiek przewidywalny. Jeśli Iron Man i War Machine ganiają się ze sterowanymi przez Vanko robotami, oczywiście robią to w nocy, żeby można było pokazać oświetlone miasteczko na brzegu oceanu - nie żebym narzekał jako widz. Do tego "War Machine" AC/DC na ścieżce dźwiękowej, długonoga Gwyneth Paltrow na szpilkach i Scarlett Johansson w obcisłym kombinezonie.

Popatrzyłem na tekst wyżej i właściwie sam nie wiem, czemu mi się ten film podobał: tak naprawdę nic nowego, raczej to co przedtem tylko bardziej - groźniejszy przeciwnik, bardziej spektakularne walki, porcja lasek razy dwa... Trochę tak jak z drugimi "Piratami z Karaibów": wytarł się efekt świeżości, więc twórcy podkręcają potencjometr do końca skali. Jak ktoś się dobrze bawił na pierwszej części, to i teraz nie wyjdzie zawiedziony - a pozostali i tak omijają takie produkcje szerokim łukiem.

Mnie się podobało.


 

 

table.lfmWidget20070724123544 td {margin:0 !important;padding:0 !important;border:0 !important;}table.lfmWidget20070724123544 tr.lfmHead a:hover {background:url(http://panther1.last.fm/widgets/images/en/header/chart/recenttracks_regular_red.png) no-repeat 0 0 !important;}table.lfmWidget20070724123544 tr.lfmEmbed object {float:left;}table.lfmWidget20070724123544 tr.lfmFoot td.lfmConfig a:hover {background:url(http://panther1.last.fm/widgets/images/en/footer/red.png) no-repeat 0px 0 !important;;}table.lfmWidget20070724123544 tr.lfmFoot td.lfmView a:hover {background:url(http://panther1.last.fm/widgets/images/en/footer/red.png) no-repeat -85px 0 !important;}table.lfmWidget20070724123544 tr.lfmFoot td.lfmPopup a:hover {background:url(http://panther1.last.fm/widgets/images/en/footer/red.png) no-repeat -159px 0 !important;}

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura