Prosty naród kiepsko podłapuje o co chodzi z nową wspaniałą, lewicową ideologią (homogenderyzm), jej przedstawicieli nie może odesłać w niebyt, więc radzi sobie na stary sposób, jeszcze z czasów komuny - oswaja sytuację wymyślając dowcipy. Ten ostatnio kolega z Małkini przywiózł:
Donek: "Sory Anka, że na mnie wyszło z tym marszałkiem, no naprawdę chcieliśmy cię nim zrobić, starałem się, ale wiesz jak jest. No naprawdę przepraszam, coś ci innego wymyślimy..."
Anna Grodzka: "Eeee, a mnie to koło ch... lata".
Proszę zwrócić uwagę, że jest to typowy dowcip z dawnym stylu, odwołujący się do wiedzy pozadowcipowej. Przypomniał mi się w tym kontekscię dowcim o podobnym ładunku przyzwoitości z czasów tow. Moczara. Moczar, jak wiadomo, nie został dopuszczony do władzy, ale coś trzeba było mu wymyśleć. Został więc zastępcą członka Biura Politycznego PZPR. Dowcip zapisany w "Dziennikach" Kisielewskiego: "Jak się nazywa zastępca członka? Odp. towarzysz Paluszek!".