Grim Sfirkow Grim Sfirkow
1852
BLOG

Rak piersi - choroba cywilizacyjna Zachodu

Grim Sfirkow Grim Sfirkow Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Gdy Angelina Jolly ogłosiła, że obcięła sobie piersi celem uniknięcia raka, przyjęto to w polskim społeczeństwie jako kuriozum. Nagłośnienie tej sprawy przez aktorkę a także echo, jakim odbiło się to w zachodnioeuropejskich i amerykańskich mediach nie spotkało się w Polsce ze zrozumieniem. Nie zdajemy sobie sprawy, że za naszą zachodnią granicą zaczyna się obszar, gdzie rak piersi zbiera tragiczne żniwo, i to mimo o wiele lepszej opieki zdrowotnej i powszechne dostępnych badań mammograficznych.

Dostrzegłem to zjawisko przypadkiem, szukając informacji na jakiś inny temat. Jednak przepaść w zapadalności pomiędzy Polską a Niemcami na tyle dała mi do myślenia, że zacząłem drążyć temat i zgłębiać strony internetowe dotyczące tego schorzenia. Oto wynik tych lektur.

 

Występowanie raka piersi na świecie

Wg. statystyk na 2008 rok zapadalności na raka piersi wynika, że w sąsiednich Niemczech było niemal dwukrotnie więcej przypadków tej choroby niż u nas (w Polsce było zachorowań 47 na 100 tys, w Niemczech 78 na 100 tys). Jeszcze więcej zanotowano we Francji: 100 na 100 tys , czyli na raka piersi zapada tam jedna kobieta na tysiąc (!). Trudno uwierzyć, ale jeszcze większe zachorowanie notuje się we wzorcowym dla wielu rozwiniętym kraju świata - w Danii. Rozwinięta opieka zdrowotna w tych krajach powoduje, że śmiertelność jest niewiele wyższa od notowanej w Polsce (Polska - 21 na 100 tys, Niemcy – 24/100 tys, Francja – 25/100 tys, Dania-30/100 tys, http://www.cancerresearchuk.org/cancer-info/cancerstats/types/breast/mortality/uk-breast-cancer-mortality-statistics). Zaskakujące przy tym jest, że tak wysoka zachorowalność jest notowana tylko w krajach cywilizacji zachodnioeuropejskiej: w Europie Zachodniej, w USA, Kanadzie, w Australii. Jak to możliwe, że rozwinięte kraje przemysłowe mają taką ilość śmiertelnych przypadków tej choroby, jak w krajach Afryki Środkowej (przy czym zapadalność na tę chorobę jest w Afryce nieporównanie mniejsza) ? (Dla porównania, http://content.time.com/time/interactive/0,31813,1668275,00.html – interkatywna mapa z jeszcez nowszymi danymi niż przytoczone, liczby nieco inne.) Poniżej: mapa śmiertelności na raka piersi wg. wiki: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Breast_cancer_world_map_-_Death_-_WHO2004.svg .

Rak piersi - śmiertelność

Naukowcy wyróżniają cały szereg czynników, zarówno wrodzonych, jak i środowiskowych, które sprzyjają tego rodzaju nowotworowi. Na pierwszym miejscu wymienia się czynniki genetyczne. To właśnie z powodu wykrycia u siebie genu zwiększającego radykalnie szansę rozwoju nowotworu, Angelina Jolly zdecydowała się na radykalny zabieg. Przypuszcza się, że zwiększone ryzyko zachorowania dotyczy kobiet rasy białej. Rzeczywiście, zwiększony obszar zachorowań dotyczy obszaru zamieszkiwania kobiet rasy białej. Jednak nie wyjaśnia to zwiększania się ilości zachorowań w końcu XX wieku, kiedy rasowa jednolitość europejskich społeczeństw została mocno rozwodniona emigracją z Azji i Afryki. Szczególnie jaskrawy jest przykład Francji, gdzie mimo wielomilionowej imigracji z Północnej Afryki mamy jeden z najwyższych wskaźników zapadalności. Duże występowanie raka piersi w różnorodnym rasowo społeczeństwie USA w żaden sposób nie tłumaczy się genetyką. Wypada zwrócić uwagę na inne czynniki ryzyka, związane z europejskim sposobem życia. Za istotne podaje się czynniki kancerogenne w rodzaju niezdrowego trybu życia, nadużywania tytoniu czy alkoholu. Jednak trudno uznać, że np. w Danii i we Francji pije się i pali więcej niż w Polsce czy Rosji. Dodatkowo statystyki dotyczące USA wskazują na znacznie zróżnicowanie występowania raka piersi na tym terytorium, trudno tłumaczyć wpływem alkoholu i papierosów.

Pierś jest organem ciała kobiety związanym z rozrodczością. Naukowcy uważają, że czynnikiem obniżającym ryzyko zachorowania jest karmienie piersią i w ogóle posiadanie dzieci. Obliczono, że urodzenie każdego dziecka zmniejsza szansę na zachorowanie na raka piersi o 7%. Europa Zachodnia pod względem ilości dzieci urodzonych przez kobietę jest jednym z najuboższych regionów świata. Polska ma jeden z najniższych wskaźników dzietności na świecie od początku lat 90. Wypada przypuszczać, że prognozuje to wzrost zachorowań na raka gdy pokolenie, które weszło w dorosłość na początku lat 90 dojdzie do wieku rakowego (50-65 lat). Czeka nas wtedy prawdopodobnie skokowy wzrost zachorowań.

 

Rakowi piersi sprzyja późne wejście w wiek rozrodczy. Ryzyko rośnie, jeśli do 24 roku życia kobieta nie urodzi pierwszego dziecka i nie będzie karmiła go piersią. Biorąc pod uwagę światowe statystyki wieku urodzenia pierwszego dziecka, jest to chyba czynnik decydujący, radykalnie odróżniający świat zachodni od reszty globu. O ile w krajach „rozwijających się” wg CIA World Factbook średni wiek urodzenia oscyluje wokół 21 lat, o tyle w Niemczech było to około 30 lat, we Francji blisko 29 lat, zaś w Danii ponad 28 lat (dane za rok 2009). Polki na tym tle wypadają nie najgorzej – obecnie 26,6, a w 2009 ok 25.5 - i może być to czynnik ratujący je przed liczbą zachorowań na poziomie zachodnioeuropejskim. Pamiętajmy jednak, że to dane uśrednione, a tendencja jest do coraz późniejszego zachodzenia w ciąże. (https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/fields/2256.html http://www.nationmaster.com/graph/hea_age_of_wom_at_fir_chi-health-age-women-first-childbirth)

 Kolejny czynnik ryzyka, powiązany zresztą z poprzednimi, to wieloletnie stosowanie doustnej antykoncepcji hormonalnej. Trudno przeoczyć fakt, że zwiększona zachorowalność dotyczy krajów, gdzie środki antykoncepcyjne stosuje się powszechnie. Dzieci w tych krajach uczone są w szkołach jak należy je stosować (czyli de facto namawia się je do ich stosowania). Co więcej w państwach: są one refundowane i wydawane bez recepty. Nie może się to nie przełożyć na statystyki zapadalności na raka piersi, tym bardziej, że prócz wpływu hormonów na organizm, przyjmowanie antykoncepcji umożliwia unikanie macierzyństwa do późnego wieku, a więc napędza poprzednio wymieniony czynnik ryzyka.

Za czynnik ryzyka uważa się także aborcję i poronienia. Zdania badaczy są tu podzielone. Ostatnio hinduski naukowiec dr Bind doszedł do wniosku, że aborcja sześciokrotnie zwiększa prawdopodobieństwo raka piersi – ale były to badania na małej ilości pacjentek (kilkaset, http://www.fronda.pl/a/aborcja-zwieksza-ryzyko-raka-piersi-blisko-6-krotnie-a-komorki-plodowe-chronia-organizm-matki-przez-lata,29238.html). Z kolei inne badania wskazują na brak takiego związku. Faktem jest, że obszary większego występowania aborcji pokrywają się z obszarami większego występowania raka piersi, co widać na przykładzie Stanów Zjednoczonych.Na dwóch kolejnych grafikach widzimy mapę śmiertelności raka piersi w USA, oraz mapę ilości aborcji względem urodzeń żywych. Prosze porównać.

Śmiertelność na raka piersi w USA

 

 

Czy sama aborcja jest czynnikiem ryzyka, czy tylko styl życia w środowiskach dopuszczających aborcje jest kancerogenny -to pytanie otwarte. Z jednej strony w krajach takich jak Rosja i Białoruś, aborcja jest dostępna, a odsetek zachorowań niższy niż w Europie Zachodniej. Z kolei w Irlandii, gdzie aborcja jest zakazana, rak piersi występuje niemal równie często, co w proaborcyjnej Wielkiej Brytanii. Z kolei w Polsce, gdzie także aborcja jest zakazana, rak piersi jest zdecydowanie rzadszy i to nawet wobec sąsiednich krajów bliskich kulturowo: Czech, Słowacji i Węgier. Z całą pewnością można stwierdzić, że aborcja pozwala przesunąć macierzyństwo i karmienie piersią na wiek późniejszy i tym samym przyczynia się do zwiększonego występowania raka piersi.

Inne czynniki wymieniane przez lekarzy to głównie zachowania wpływające na występowania wielu chorób nowotworowych: palenie papierosów, nadużywanie alkoholu i w ogóle niezdrowy tryb życia.

Wszystkie te wymienione czynniki działające razem powodują, że w obszarze Cywilizacji Zachodniej rak piersi występuje zaskakująco często, a śmiertelność w przypadku tej choroby wynosi niemal tyle, ile w bardzo ubogich krajach o kiepskiej opiece zdrowotnej.

Jak na tym tle wygląda Polska? Nie najgorzej - jeszcze. Stosunkowo niski wiek urodzenia pierwszego dziecka jest w Polsce (ale i w Rosji, na Ukrainie i na Białorusi) czynnikiem obniżającym ryzyko zachorowania. Przypuszczam, że ten czynnik decyduje o wciąż niskiej ilości zachorowań na tle Europy. Jednak należy pamiętać, że sposób życia działa na zdrowie z opóźnieniem. Zapadalność na nowotwory piersi jest największa w wieku lat 50-65. Pokolenie polskiej „rewolucji demograficznej”, jaka miała miejsce w latach dziewięćdziesiątych, które przejęło zachodnioeuropejski model życia, które rozpoczęło na wielką skalę opóźnianie zakładania rodziny, jeszcze nie osiągnęło tego wieku. Stanie się to za 10-15 lat. Wtedy dopiero przekonamy się, jak tamta zmiana modelu życia wpłynęła na zdrowie polskich kobiet.

 

(Dla zainteresowanych: artykuł naukowy na temat wpływu wieku urodzenia pierwszego dziecka na występowanie raka piersi: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2427645/pdf/bullwho00206-0003.pdf)

Popieram prawo własności, JOW, niskie podatki, przejrzyste prawo, karanie przestępców. Jestem przeciw uchwalaniu prawa, którego nikt nie będzie przestrzegał (poza frajerami). Nie mam nic przeciw skandynawskiemu modelowi państwa, o ile jego wprowadzanie rozpocznie się od przywrócenia monarchii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości