Tak wygląda nowa, dziewiąta książka Tomasza Lisa. Nosi tytuł My, Naród.
Nie czytałem jeszcze tej książki. Zapowiada się jednak miła odmiana od dwóch poprzednich książek tego autora. PiS- neyland ,który był poprostu przedrukiem tekstów gazetowych był zwyczajnie wtórny i ewidentnie nie wytrzymał konkurencji z książką Kamila Durczoka oraz Piotra Mucharskiego "Krótki Kurs IV RP". Tak samo miałkim dziełem okazała się "Polska, Głupcze" ,która była kompendium cytatów politycznych wraz z wpisanym kontekstem. Taki słowniczek napisać może każdy dziennikarz ze stażem nieco dłuższym niż kadencja sejmu.
Choć jestem krytykiem Tomasza Lisa na swój sposób wzbudza on we mnie sympatię. Robiąc kolejny materiał, reportaż, komentarz czy program daje sobie radę, ciężko pracuje i nie odpuszcza współpracownikom. Sam cenię takich pracowników i szefów. Cenię go też za to ,że jest konsekwentny. We wszystkich swoich działaniach niebierzących takich jak książki czy szersze analizy buduję wizję Polski pozytywistycznej, dbającej o siebie, optymistycznej i idącej w dobrą stronę. Analogia z Francisem Fukuyamą i końcem historii jest tutaj jak najbardziej trafna. To w połączeniu z estymą jaką jest darzony oraz aurą człowieka sukcesu sprawia ,że czytam jego książki. Nawet jeśli zwyklę się z nimi nie zgadzam.
Czy się to komuś podoba czy nie Lis jest jednym z najważniejszych ludzi w Polsce. Żaden inny dziennikarz nie odniósł tak wielu sukcesów i żaden nie odniesie. Czasy się zmieniły.
My, Naród zapowiada się jako książka w stylu "Co z tą Polską". Promocja ruszyła, Lis jak zwykle w trasie odwiedzi Warszawę, Wrocław, Łódź, Lublin, Poznań, Trójmiasto i Katowice. 40 tysięcy egzemplarzy jest na półkach. Choć Lis zapiera się ,że kandydował nie będzie i tak głosujemy -portfelami.