Belizariusz Belizariusz
38
BLOG

Dialektyczna symetria...

Belizariusz Belizariusz Polityka Obserwuj notkę 7

Foxx na swoim blogu podjął się porównania michnikowszczyzny z ziemkiewszczyzną: "Michnikowszczyzna" vs. "Ziemkiewszczyzna"- http://foxx.salon24.pl/3151,index.html
O ile wywód zrozumiałem, ta ostatnia jest pojęciem pustym, wprowadzonym li tylko po to, aby za pomocą dialektycznej symetrii osłabić pejoratywny wydźwięk słowa "michnikowszczyzna".

Zajmijmy się więc ową dialektyczną symetrią: michnikowszczyzna a ziemkiewszczyzna. Symetrii między panami M i Z być nie może - z jednej strony wrażliwość, erudycja, intelekt i pióro najwyższego lotu, z drugiej - publicystyka utkana z intelektualnej pustoty w daenikenowskim stylu i dorobkiewiczowskie zacięcie - to tak na marginesie.

Żeby zbadać, czy istnieje jakakolwiek symetria między przedmiotowymi pojęciami, należałoby podjąć próbę ich zdefiniowania. Michnikowszczyznę zostawmy innym - fani Ziemkiewicza z pasją odkrywają tu coraz to nowe pokłady znaczeń.
Czym więc jest ziemkiewszczyzna ? Zacznijmy od tego, że próby krytycznych analiz, którym poddana została pozycja pt. "Michnikowszczyzna", również tu, w Salonie24, ukazują metody, jakimi posługuje się jej autor - m. in. epatowanie przesadą: np. budowanie nieuprawnionych uogólnień z ograniczonych zbiorów osób czy zdarzeń, podnoszenie do rangi niezbitej prawdy fikcyjnych, niedorzecznych albo wątpliwych  związków przyczynowo-skutkowych,  przeinaczanie pojęć, etc. Grzechów tego rodzaju Ziemkiewicz popełnia mnóstwo - a jego "Michnikowszczyzna" stanowiłaby doskonały zbiór przykładów dla początkującego demagoga-agitatora. Usprawiedliwieniem byłoby może przeniesienie maniery wykształconej w okresie pisania S-F ?
Skąd więc poczytność jego książki ? Należy zauważyć, że w Polsce publicystyka polityczna cieszy się sporym wzięciem. Część czytelników tego sektora, całkowicie bezkrytycznie, wręcz z entuzjazmem przyjmie, nie tylko mierną jakość ale każdą, nawet piramidalną, bzdurę. Zjawisko znane, zbadane i opisane - np. casus wspomnianego już Daenikena... Sam W. Łysiak - jakkolwiek twórca i płodny i wznawiany - nie był i nadal nie jest w stanie zaspokoić tego popytu. Ziemkiewicz to zauważył i wykorzystał.
Cóż więc widzimy ? Z marketingowego punktu widzenia - dobrze zarysowany segment rynku z niezaspokojonym popytem i produkt, który adresowany jest do odbiorcy z tego segmentu, wytworzony dokładnie tak, aby spełnić tego odbiorcy oczekiwania.
Masowy, trafiający w gusta niewybrednego odbiorcy, niewybredny produkt - czysta komercja a finansowy sukces wręcz zagwarantowany...

Wróćmy jednak do podstawowego zagadnienia - owej dialektycznej symetrii i kwestii: uprawniona jest, czy też nie ? Wszak obszar działania zarówno michnikowszyzny, jak i ziemkiewszczyzny został określony - są to pewne środowiska. Wszak sposób oddziaływania na każde z tych środowisk jest podobny - słowo... Może więc symetria owa jest uprawniona ?
Moim zdaniem - nie... Nie, ponieważ istnieje zasadnicza, o ogromnym, gatunkowym ciężarze - różnica. Otóż michnikowszczyzna proponuje swoim odbiorcom pewne idee. Z pewnością - ułomne, pełne wad ale też podatne na konstruktywną krytykę, elastyczne, z wbudowaną niejako możliwością rozwoju. Więcej - odbiorcy michnikowszczyzny potrafią skorzystać z tych jej właściwości i czynią z tego użytek. Ziemkiewszczyzna - oprócz gołej negacji ideii zaproponowanych przez michnikowszczyznę - nie proponuje nic, natomiast jej tezy funkcjonują na zasadzie dogmatów.  Dogmatów, które przyjąć lub odrzucić - owszem - można, dostosować do zmieniającej się rzeczywistości - nie. Jeszcze dalej - michnikowszczyzna zaistniała jako samodzielny byt, jako taki - funkcjonowała długie lata, funkcjonuje nadal i nic nie wskazuje na to, żeby w przyszłości miało być inaczej. Natomiast ziemkiewszczyzna niejako została wyindukowana z obecności michnikowszyzny i bez tej ostatniej - traci rację bytu.
Wszystkie cechy ziemkiewszczyzny wynikają z jej charakteru - jest efektem komercyjnym, który dopiero przepoczwarza się z trudem i powoli w czysto intelektualny byt...

Symetrii między pojęciami "michnikowszczyzna" a "ziemkiewszczyzna" nie ma więc - bo być nie może. Każde z tych pojęć znaczy zupełnie coś innego. Jeżeli więc słyszę czy czytam: "ziemkiewszczyzna", myślę, że posłużenie się tym pojęciem nie miało na celu osłabienia pejoratywnego wydźwięku słowa "michnikowszczyzna". Myślę, że chodziło raczej o jasne i kategoryczne odcięcie się od tego środowiska - od ziemkiewszczyzny. A to już zupełnie coś innego, niż dialektyczna symetria.

 

Belizariusz
O mnie Belizariusz

- - -

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka