Belizariusz Belizariusz
88
BLOG

Prawda - przykrótka kołdra...

Belizariusz Belizariusz Polityka Obserwuj notkę 6

Szpiedzy tacy jak my...

Sensacyjna historia J7207, opublikowana przez GP, ubawiła mnie do łez. Przeczytałem, a właściwie - obejrzałem - wszystkie 69 stron dossier agenta o kryptonimie "Grey".
Cała masa trywialnych niekonsekwencji - z naczelną: skoro nietuzinkowy, wybitnie inteligentny człowiek, jakim w ocenie oficerów wywiadu był S. Wielgus, zastrzegał się - a oni to akceptowali - że absolutnie nie może być mowy o tym, aby pozostał w ich dyspozycji, rezygnując z kariery i statusu, to jakie mogli mieć nadzieje, że zechce zostać zwykłym "szpionem" - właśnie ściśle podległym - w gnieździe "Szerszeni" ?

Końcowa konkluzja mówi wszystko:
"(...) "Grey" nie spełnił zadań, które przyjął do wykonania przed wyjazdem za granicę. Zachował bierność i daleko idącą ostrożność na odcinku realizacji zadań szczegółowych: brak naprowadzeń, zupełna pasywność na odcinku nawiązywania znajomości z ludźmi wchodzącymi w zakres naszego zainteresowania, zignorował zadanie dot. rozpracowania ukraińskich ośrodków nacjonalistycznych w Monachium itd."
W istocie - nie zrobił nic...

Morał z tego taki: jeżeli ktoś chce mówić o "współpracy" S. Wielgusa z wywiadem MSW - to koniecznie z zastrzeżeniem, że Wielgus współpracę ewidentnie pozorował. Więcej - w istocie wygląda to tak, że oficerowie prowadzący go zdawali sobie z tego sprawę i z premedytacją się w to bawili. Funkcjonował wzorzec: ty udajesz, że coś robisz - my udajemy, że w to wierzymy.
To tyle, jeżeli chodzi o relacje: wywiad-Wielgus. I opinię "ekspertów" powołanych przez RPO...
W kwestii współpracy z lubelską SB - to mogło mieć poważniejsze konsekwencje, ale też mogło wyglądać podobnie jak ta "szpiegowska kariera". W zasadzie rzecz jest sprawdzalna, nawet jeżeli nie zachowały się akta TW, jeżeli ten działał efektywnie - echa tej działalności powinny w sposób wyrazisty rozsiać się po innych dokumentach. Nic takiego na razie nie wypłynęło.

Nie jestem fanatycznym klerykożercą, ale hierarchii polskiego KK nie nzawałbym inaczej niż banda hipokrytów i kołtunów. Wyjątkowo jednak abp. Wielgusowi współczuję - jako człowiekowi. Bo wbrew opinii "czyścicieli" wszelkiej maści - nie ma prawdy absolutnej. Raczej jest tak, że prawda to coś, jak przykrótka kołdra. Można ją przeciągać z nóg na głowę i z powrotem. Wielgus nie współpracował z wywiadem - jak mówił. Chyba, że za współpracę uznamy li tylko wysłuchanie listy pobożnych życzeń oficera. Ale to jest już naciąganie prawdy w swoją stronę. Wielgus osobiście napisał tylko to, o czym mówił - plan pracy badawczej. W teczce opublikowanej przez GP brak jakiegokolwiek innego jego podpisu. Brak raportów, sprawozdań, pokwitowań... Są opisy odbytych rozmów - czego Wielgus nie krył.

Jest jednak coś, co tę farsę przekuwa w groteskę: jaki to "proces poznawczy" doprowadził do tego, że GP weszła w posiadanie akt J7207 ? I innych takich ? Dlaczego - skoro cała ta teczka nie wymagała żadnej redakcji - tak długo zwlekano z opublikowaniem jej zawartości ? Co do tego wszystkiego ma RPO i powołana przez niego "komisja" ?
Myślę, że to zagadnienie powinno dać asumpt np. panom: Łysiakowi, Ziemkiewiczowi, Wołoszańskiemu i jeszcze kilku innym do pojawienia się nowej fali w ich radosnej, demaskatorskiej twórczości.

Belizariusz
O mnie Belizariusz

- - -

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka