Analizując kolejna notki dotyczące Katastrofy Smoleńskiej doszedłem w końcu do wniosku bardzo mnie zaskakującego. Wniosek ten można w skrócie przedstawić w sposób następujący: Odsetek uważających, że pod Smoleńskiem doszło do mordu jest większy niż przeciętny odsetek ludzi opętanych szaleństwem w polskim społeczeństwie. Nie mam na poparcie tej tezy żadnych konkretnych danych ale sądzę, że wniosek ten jest uprawniony. Wyjaśnić przyczynę tego specyficznego amoku jest na tyle łatwo, że dotyczy on głównie ludzi, którzy już wcześniej- przed katastrofą- opętani byli agentomanią, rusofobią, germanofobią, przestrzegali przed spiskami lewaków, gejów, żydów z Banku Światowego i szpiegów z krainy deszczowców (ci ostatni wbrew nazwie nie mieszkają w Irlandii).
Niech by i tak sobie ten pewien odsetek znających prawdę absolutną myślał i w tej prawdzie się utwierdzał. Gorzej bywa, jeśli tą swoją prawdę próbuje narzucić pozostałym, przedstawić ją jako aksjomat i swym szaleństwem zarażać jak najwięcej ludzi wokół. Gorzej, jeśli nie czekając na wyniki śledztwa już z góry te wyniki odrzuca wiedząc oczywiście, że szalonych tez nie potwierdzi. Gorzej, że wystawia na pośmiewisko nie tylko samych siebie ale całą Polskę i Polaków na świecie.
10 kwietnia wielu znajomych Irlandczyków dzwoniło do mnie z kondolencjami. Dla wielu ludzi, którzy rozumieją tragedię w sposób prosty i dogłębny, którzy odbierają ją taką jak ona rzeczywiście była, bez głupich politycznych gier i patetycznego bogoojczyźnianego jęku, obraz Polaków po tej tragedii liczy się tak samo. A Smoleńsk nie tylko nie zjednoczył Polaków ale wręcz przeciwnie- tych szalonych uczynił bardziej szalonymi, tych spokojniejszych szaleństwem zaraża a tych uspokajających wypluwa jako zdrajców i sługusów.
Kiedy już odsetek szalonych przerośnie 50 % wymuście może na administracji zmianę nazwy topick z Katastrofa Smoleńska na Mord Smoleński.
