H. R. Kordos
H. R. Kordos
bezprzedawnienia bezprzedawnienia
981
BLOG

Wyszedł i nie wrócił.

bezprzedawnienia bezprzedawnienia Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Był sierpień 1992 r. Oczy całego świata zwrócone były na katalońską Barcelonę, w której odbywały się letnie igrzyska XXV Olimpiady. Dni, chociaż gorące, płynęły leniwie, były bowiem wakacje.  Nie inaczej było w niedzielę, 9 sierpnia 1992 r. Tego dnia do oficera dyżurnego  Komendy Rejonowej Policji w Lesznie zgłosiła się mieszkanka tego miasteczka, zawiadamiając o zaginięciu swojego męża. Każdego dnia do kilkuset policyjnych komend w całej Polsce trafiają podobne zgłoszenia, jednak ten meldunek był dość niecodzienny. Zaginiony mąż był bowiem z zawodu... księdzem.

Ryszard Suchański, bo o nim mowa, liczył sobie 54 lata, pochodził z Krzepic w powiecie częstochowskim. W młodości wstąpił do zakonu chrystusowców, a w 1962 r. przyjął święcenia kapłańskie.   Pracował na placówkach duszpasterskich w całej Polsce, m. in. w Stepnicy, Pyrzycach i Płotach. Na początku lat 80-tych zmienił wyznanie na polskokatolickie i ożenił się. W 1984 r. osiadł w wojewódzkim wówczas Lesznie, gdzie pełnił funkcję proboszcza polskokatolickiej parafii Matki Boskiej Zielnej. Był duszpasterzem bardzo aktywnym, jak możemy przeczytać na stronie wspólnoty „obudził parafię z letargu”, dbał o wysoki poziom sprawowanej liturgii. Był osobą dość znaną w leszczyńskim środowisku. W 1992 r. kaplica polskokatolicka mieściła się w kościele św. Krzyża w tym mieście, używanym przez rzymskich katolików. Dzięki aktywności ks. Suchańskiego, władze obiecały przekazać wspólnocie budynek przy ul. 17 Stycznia.

Duchowny mieszkał wraz z żoną i córką w mieszkaniu, położonym przy placu Metziga. 6 sierpnia 1992 r. przypadał w czwartek. Tego dnia chrześcijanie na całym świecie obchodzą święto Przemienienia Pańskiego. Z samego rana ks. Ryszard otworzył kaplicę, a następnie pracował w parafialnej kancelarii. Około godziny 10 do mieszkania wpadła na moment żona duchownego. On sam oglądał wówczas transmisję z Barcelony. Jak zeznała później pani Suchańska, mąż zachowywał się normalnie, nie wspominał nic o jakimkolwiek wyjeździe. Po kilku minutach małżonka wyszła do pracy. Wróciła do domu około 15, jednak księdza już nie zastała. Nie zdziwiło ją to, gdyż miał on zwyczaj codziennych spacerów, przystąpiła więc do przygotowywania obiadu. Z posiłkiem czekała na męża, jednak mijały kolejne godziny, a ten nie wracał. Najpierw próbowała coś ustalić na własną rękę, jednak nie odniosło to skutku. Zgłosiła więc zaginięcie na policji. Było to, jak pamiętamy, 9 sierpnia 1992 r.

Leszczyńscy policjanci podjęli rutynowe działania. W toku czynności ustalili, że w mieszkaniu zostały rzeczy osobiste duchownego, okulary i dokumenty. Nikomu nie wspominał o żadnym wyjeździe. Wprost przeciwnie, dużą wagę przywiązywał do uroczystości odpustowej, którą jego parafia obchodziła 15 sierpnia. Rodzina i przyjaciele księdza podkreślali, że był sympatycznym, spokojnym i poukładanym człowiekiem, miał dobre relacje z najbliższymi, daleki był od problemów nerwowych.

Policjanci ustalili, że duchowny wyszedł z domu krótko przed godziną 12. Dotarli również do świadka, który feralnego 6 sierpnia widział księdza Suchańskiego na skraju osiedla Rejtana, tuż przy ścianie lasu rydzyńskiego. Było to około godziny 14:50. Ponieważ okolice lasku rydzyńskiego były jednym z ulubionych miejsc wędrówek duchownego, skierowano tam policyjne siły i przeczesano teren. W dniach 11-12 oraz 19 sierpnia kilkudziesięciu policjantów i żołnierzy spenetrowało las od drogi Leszno – Nowa Wieś aż po tor kolejowy relacji Leszno – Wrocław. Bezskutecznie.

30 sierpnia 1992 r. miejscowy tygodnik „Panorama Leszczyńska” zawiadamia: „Znany redakcji jasnowidz ma przeczucie, że ks. R. Suchański żyje, ale został uprowadzony. Pewnym ugrupowaniom zależy, by zrobić z niego człowieka psychicznie załamanego. Niektórym osobom z naszego województwa wiadome jest miejsce pobytu księdza.

8 września 1992 r. w Lesznie pojawiła się ekipa Magazynu Kryminalnego 997 wraz z red. Michałem Fajbusiewiczem, która przez 4 dni przygotowywała okolicznościowy materiał w tej sprawie, oraz w sprawie zaginięcia dwóch rzeszowskich biznesmenów (ich zwłoki ujawniono rok później w okolicach wsi Kłoda). Niestety, jego emisja we wrześniowym wydaniu „997” nie wniosła niczego istotnego.

Na początku października 1992 r. policyjny helikopter termowizyjny przeczesał ponownie lasy w okolicach Leszna. Skutek był również negatywny.

Pojawiło się przypuszczenie, że zaginiony ksiądz chciał wrócić do Kościoła rzymskokatolickiego. Poprzez porzucenie obowiązków kapłańskich ks. Ryszard zaciągnął bowiem na siebie karę suspensy. Stosowne zapytania skierowano do watykańskiej Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego. Na początku 1994 r. z Rzymu nadeszła odpowiedź dementująca te pogłoski. Wcześniej tym informacjom zaprzeczyło Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej, w którym działał zaginiony przed „zrzuceniem sutanny”.

Leszczyńskiej Policji nie udało się wyjaśnić tajemnicy związanej z zaginięciem ks. Suchańskiego. Wersja o celowym porzuceniu rodziny i parafii musi być uznana za niedorzeczną. Porwanie duchownego również nie wydaje się prawdopodobne. W ocenie piszącego te słowa ks. Ryszard mógł stać się ofiarą wypadku drogowego, a jego ciało przewieziono w nieustalone miejsce i porzucono. Nie można wykluczyć również tego, że zaginiony mógł być świadkiem jakiegoś przestępstwa i zginął dlatego, że wiedział i widział zbyt wiele.

W sierpniu 1992 r. prowadzone były prace remontowe na odcinku drogi nr 5, przebiegającej w okolicy miejsca, w którym ks. Suchański widziany był po raz ostatni. Czy ta okoliczność może mieć związek z jego zaginięciem? Będziemy ten wątek kontynuować.

Sąd Rejonowy w Lesznie, działając na wniosek najbliższych ks. Ryszarda Suchańskiego, postanowieniem z dnia 15 października 2004 r. (sygn. akt I Ns 661/02) uznał go za zmarłego i oznaczył chwilę jego śmierci na dzień 31 grudnia 2002 r. Orzeczenie uprawomocniło się z dniem 6 listopada 2004 r. i definitywnie zakończyło policyjne poszukiwania.

Za pomoc w przygotowaniu tekstu dziękuję Pani Sędzi Przewodniczącej I Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego w Lesznie.

 

Hubert R. Kordos

„Bez przedawnienia” – wydanie 10 (20)/2015 z dnia 16 października 2015 r.

Czasopismo zarejestrowane przez Sąd Okręgowy w Warszawie – PR 19133. 

Hubert Remigiusz Kordos. Lat 25, mieszka w Warszawie. Prawnik, publicysta, myśliciel. Miłośnik Williama Shakespeare'a, Marca-Antoine'a Charpentiera, twórczości Marka Krajewskiego oraz powieści milicyjnych. Człowiek, którzy stara się patrzeć w oczy swojego rozmówcy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka