Glowna (w zasadzie) nowoscia Obamacare jest obowiazek wykupienia ubezpieczenia, jesli ktos nie wykupi, to bedzie musial zaplacic - dawniej "grzywne Obamy", a teraz po wyroku SCOTUS - regresywny "podatek Roberts'a".
Naturalnie, ludzie na ogol lubia zaplacic mniej niz wiecej za to samo (dziwne, ale Barack Obama widac tego jeszcze nie wie), wiec nalezy sie przyjrzec teraz, co jest rozsadniejsze fiskalnie dla statystycznej rodziny. Wezmy moich krewnych. Moj syn ma zone i syna, ich miesieczna skladka na ubezpieczenie wynosi 600 USD (uniwersytet w ktorym pracuje doklada mniej wiecej drugie tyle) - rocznie wiec placa 7200 USD na ubezpieczenie. Ich roczny dochod "podatkowy" (taxable income) wynosil w zeszlym roku 150 tys. USD (jak widzicie, jest to middle middle class). Jesliby wiec zrezygnowali z placenia ubezpieczenia, musielby zaplaci podatek Robertsa/grzywne Obamy - wynoszaca okolo 2% (to jest progresywne, co roku rosnie o bodaj 0.5%, wiec ten trick dla nich bedzie korzystny 6 lat), na dzis w ich wypadku byloby to 3000, mniej niz polowe tego, co dzis placa, a reszta moga przeznaczyc np. na wodke albo na czlonkostwo w klubie golfowym czy inne tego typu luksusy. Poniewaz jego pracodawca rowniez zaoszczedzilby podobnie (grzywny Obamy/podatek Roberts'a sa rowniez nizsze niz typowe skladki) wszyscy byliby zadowoleni.
Macie Panstwo jeszcze jakies pytania, co bedzie dalej?
