bilbo bilbo
166
BLOG

POZNAŃ KOŚCIĄ W GARDLE

bilbo bilbo Społeczeństwo Obserwuj notkę 2

Na FB urządzono mi Uroczystość Urodzinową, ale równocześnie komuś bardzo nie podobało się, że ośmieliłem się skrytykować prezydenta Poznania Jaśkowiaka i cieszyć się, że go okradli. Oto moja odpowiedź i wyjaśnienie. 

 Urządziliście mnie, moi Drodzy, piękną Uroczystość Urodzinową: Poruszające Życzenia, Laurki, Kwiaty, Wybuchowe Torty itp. itd. (wirtualne, lecz ładne i miłe). – Za wszystko to, Najserdeczniej Dziękuję i… Feta się skończyła, a rzeczywistość skrzeczy: nie może pogodzić się z tym, że Polska chciałaby się zmienić, wejść wreszcie na prostą i oddychać i cieszyć się niepodległością. Ze wszystkich stron gromadzą się chmury, rośnie zagrożenie, obce samoloty penetrują nasze granice, drony rozpoznają topografię naszych Najwyższych Urzędów, przeciwko próbom wzmocnienia obronności kraju w postaci Obrony Terytorialnej trwa jazgot z prawa i lewa oraz ze środka. Właśnie – ze środka! Zamiast wspólnie radzić nad sytuacją, oddajemy się kłótniom o aborcję, o specyficzne pojęcie prawa i konstytucyjności, o to, kto teraz będzie miał prawo powiewać flagami w Dniu 11 Listopada. Taka to jest Polska! A Poznań? Mój kochany, rodzinny Poznań? – Trzyma się sztywno! Jak to u Poznaniaków: przyzwyczajenia (nawet takie, niezbyt właściwe) zamieniają się w tradycję, a od niej trudno ospałych Obywateli odciągnąć. Prezydent Miasta dopasował się do tej zastałej atmosfery i ciepłej wody w kranie. Próbuje tylko spokojniejszej nowostki: niech wsie narody znają i Unia Europejska z jej wspaniałym naczalstwem, że Poznań jest po ich stronie i tylko i wyłącznie po ich stronie. Urządzimy wspaniały Marsz Równości. Nasi geje (i tacy pożyczeni) zademonstrują miłość (także wzajemną) do wszystkiego co pachnie Unią i do spokoju w pokoju. Poznań na to przystał i miasto utonęło w powodzi tęczowych flag. Zawisły na miejskich słupach i czekały, aż pod nimi zacznie defilować tłum bezmiernie kolorowy, różnostronny i taki, „jak trzeba”. Poniesie on dalsze flagi tęczowe, także unijne i zaprzyjaźnione. No i słupne flagi nie doczekały. Ciemną nocą, po północy się zjawili – jacyś dwaj cywili (gęby odrapane, włosy jak badyli) nic nikomu nie mówili, flagi z masztów zdjęli i się ulotnili.

Uwaga, uwaga: Miasto ogłasza alarm – konspiracja drąży w zdrowym organizmie miasta. Wystrzegać się młodych! (Ale także starych – zarażonych!)

Siedzę w domu, drżę ze strachu i z nudów wspominam:

Czerwiec 1956 rok okres największego terroru komunistycznego, więzienia pełne więźniów politycznych (np. takich, co powiedzieli polityczny kawał i dostali 5 lat.). Robotnikom obcina się zarobki, podwyższa normy. Władzy wszystko wolno! A Świat? Świata nie ma – tylko jakieś tam emigranckie radyjka, skutecznie zagłuszane wspaniałą ruską techniką. Spokojni Poznaniacy wszystko zniosą, lecz gdy drugośniadaniowa  kromka chleba przełożona była tylko kartoflem, gdy wysłali komisję związkową do Władz, a ta ich aresztowała – mieli dość. Ruszyli! Szli kolumną od Ceglarza i po drodze wyciągali urzędników za biurek. I dziwo: Poznań ruszył, wkrótce szli wszyscy  – robotnicy, rzemieślnicy, kupcy, urzędnicy, inteligenci, młodzież (ta ucząca się i ta z   Ecki, czy z Jeżyc) – jednym słowem cała miasto. Nie chciano z nimi gadać w Komitecie Wojewódzkim partii – to zdobyli komitet. Nie chciano uwolnić więźniów – to rozbili więzienie. Świat nie chciał się nimi zająć – to pokazali obcokrajowcom, że może być źle. Wreszcie poszli po kolejnych więźniów, dręczonych w Urzędzie Bezpieczeństwa. Po drodze ze szczytu gmachu Ubezpieczalni zerwali ten wspaniały sowiecki system zagłuszający. Zaczęto do nich strzelać – to zdobyli broń i odpowiedzieli strzałami.

Tak się zaczęło Poznańskie Powstanie! Największa nasza Duma. Pan prez. Jaśkiewicz chyba nie jest Poznaniakiem, gdyż nie widać, by ją odczuwał. A jak reszta kraju? Co odczuli Polacy poza Poznaniem. Po rozstrzelaniu i rozjechaniu czołgami Powstania, wieści powoli i tam dotarły. Nie mówili „durni Poznaniacy – po co drażnili, wodę mieli (żółtą), trochę chleba też, więc po co im to było”. Wprost przeciwnie, byli DUMNI, że jacyś Polacy wreszcie ośmielili się zaprotestować. Poznaniaków w Warszawie na rękach by nosili. Przyjeżdżam do Warszawy – taksówkarz – „pan z Poznania, pan nie płaci” (mowy nie było aby dało się zapłacić). Hotel – zazwyczaj nieosiągalne marzenie o pokoju, czasem dobra łapówka – „pan z Poznania, proszę bardzo jaki pan chce pokój” (dowód osobisty z łapówką wraca). W sklepie: Paryską proszę, świeża?” „Rańsza – a pan chyba nie ze stolicy”, „Nie” „A skąd?”  „Z Poznania” „pan odda tego gniota, tu ma pan ładną, świeżutką” „Nie, pan nie płaci! Za nic!” Trochę później i gdzie indziej: Właśnie powstało nowe Ministerstwo Nafty. Dumni dygnitarze zechcieli się wykazać. Pod groźbą zwolnienia z pracy i dalszych retorsji, w środku lata, zarwali na wszystkie plany urlopowe i zgromadzili wszystkich specjalistów paliwowo-smarowniczych z całej Polski na kursie tworzenia norm naftowych w Krośnie/Wisłokiem. Piękne słońce, upał, duszna sala, niektórzy uczestnicy – starzy inżynierowie przed emeryturą. Wykłada przyjezdny z Warszawy inżynieryjny dygnitarz – ciągnie cały dzień do wieczora, do wieczornego pociągu powrotnego. Tak ma być przez prawie cały miesiąc. Patrzę na staruszka, kolegę, który łyka pigułki i ledwo dyszy (dawno przekroczył wiek emerytalny, ale emerytura symboliczna, więc kurczowo trzyma się pracy).  Tak dalej być nie może, proszę o przełożenie wykładów na godziny wieczorne, a wykładowca może przenocować na miejscu. Mowy nie ma. Żadne prośby nie pomagają, to odmawiamy pójścia na salę. Więc strajk? Groźby! Proszę nas nie straszyć, myśmy w Poznaniu gorsze rzeczy widzieli. Przyjeżdża liczna komisja z v-ministrem – solidarnie odmawiamy do wieczora wejścia na salę. Nikt się nie wyłamuje – nawet ten „przeterminowany” staruszek. Po komisji poszła cicha wieść „ten wichrzyciel, to z Poznania”. Teraz wszyscy bronią mnie i w końcu wygrywamy, a potem w zgodzie i harmonii z niektórymi wykładowcami/czyniami gramy za dnia w siatkówkę.  Taka była Polsza, pod sowieckim butem, były  jego władze, konfidenci, ubecja lecz ogół potrafił być solidarny.   

 

bilbo
O mnie bilbo

spokojny i wyrozumiały (lecz z ograniczeniami:dla głupoty i złych intencji

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo