binkovsky binkovsky
1171
BLOG

Randka z mutantem

binkovsky binkovsky Kultura Obserwuj notkę 0

Pan redaktor Krzysztof Kłopotowski mnie zainspirował. Bardzo to zaskakujące i jednocześnie krępujące. Doskonale zdaję sobie sprawę ze swojej nikłej kreatywności (ależ to obrzydliwe słowo) i niewielkiej oryginalności w wymyślaniu tematów kolejnych wpisów blogowych, ale nie przypuszczałem nigdy, że średnio – starszy pracownik mediów wszelakich, krytyk filmowy i publicysta (owszem, dość nietuzinkowy) skłoni mnie do nocnego stukania w klawiaturę (sic!). Warto się czasami zamyślić nad tym co pisze i mówi pan Krzysztof, ale żeby od razu płodzić z inspiracji jakieś kuriozalne dziełka. Być może to przesada. Jeżeli tak to traktujecie, przepraszam. Redaktor Kłopotowski popełnił, zdaje się w poczuciu dezorientacji, irytacji lub bezradności, jedną ze swoich najbardziej konkretnych i precyzyjnie tnących notek. Całość nosi tytuł „Co robić” i jest dostępna tutaj - http://klopotowski.salon24.pl/243295,co-robic.

           Tekst  jest instrukcją (samo)obsługi niepogodzonego z rzeczywistością „prawicowego anarchy”, który z pesymistycznym namysłem i znużeniem/niechęcią patrzy na Zachód  oraz zerka z obrzydzeniem i trwogą na Wschód. A wszystko to opakowane w poczucie niezgody na polską rzeczywistość, która wzbudza odruchy wymiotne. Fajnie. Każdy ma prawo to swoich fantazji i związanych z nimi obsesji oraz wymyślania ciekawych pomysłów. Dla mnie ważne jest to, że „redaktor od filmów” namawia do czytania klasyki literatury, nawet jeżeli ma ona nas wytrącić ze stanu błogiej sytości ducha. Zaangażowanie warte medalu ministra od podkultury narodowej i dziedzictwa wynarodowionego.

           Nie są to puste złośliwości. Pomysł na radykalną odpowiedź wszystkim uśmiechniętym mejnstrimowym manipulatorom, kawiorowo zlewaczałym mięczakom, sushi – mesjanistom z tabloidów i nudziarskim patriotom, w sposób który odbiera im wszelkie środki kontrreakcji, jest świetny. Mam jednak ochotę zradykalizować pomysł pana Kłopotowskiego. Dlaczego mamy do papierowej torby tylko rzygać. A wytnijmy w niej otwory i nośmy się po mieście z gracją przystojniaka z lynchowskiego „Człowieka słonia”. Ku przerażeniu mieszczan wracających z galerii handlowej. Nie zaklejajmy telewizora taśmą klejącą. Wyrzućmy go przez okno na głowę wracającego z pracy znienawidzonego sąsiada, którego pies sra nam na wycieraczkę. Z tego samego powodu nie zaklejajmy okien. Musimy przecież jakoś wyrzucić telewizor a taśma może nam się przydać do zaklejenia ust obezwładnionemu wrogowi. I w sumie lepiej nie rzygać, szkoda naszej wątroby.

           Ale najważniejsza jest literatura i to ona ratuje nas przed tymi nieprzyjemnymi zachowaniami. Poszerzyłbym flankę Miłosza o Brzozowskiego bijącego heroicznie w kulturalne elitki wyzwolone i patriotyczne polactwo. O Mackiewicza, który z pasją rzucał gromy w stronę komunistycznej antycywilizacji i  endeckiej wizji narodu bez „tutejszych” i żyjących po swojemu. Oczywiście o Jarry’ego z patafizyką, hasłem „W Polsce, czyli nigdzie” (cudowne tekst na transparenty i witryny biur podróży) i wysublimowaną prowokacją nihilistyczną. Już chyba wiadomo skąd tytuł „Randka z mutantem”.

           Proponuję również usunięcie Manna i Dostojewskiego, dywersyfikując źródła inspiracji. Tak żeby dostosowane były do różnorodnych grup, ideologii, stylów życia i sposobów osiągania szczęścia. Dla liberałów obyczajowych – „Kabaret metafizyczny” Gretkowskiej, co wrażliwsi, jeśli dotrwają do wiadomej sceny konsumpcji, może skorzystają z tej papierowej torby. Obyczajowa lewica powinna sięgnąć po Millera, Bukowskiego czy Burroughsa, gdyż z zasady ma lepszy smak (hehe) niż koledzy liberałowie. Dla wszelkiej maści rewolucyjnych konserwatystów, ostrych prawicowców niechętnych demokracji – bracia Jungerowie, Schmitt, Spengler i niestandardowi faszyści romantyczni. Dla tradycjonalistów i katolików wczesne średniowieczne teksty filozoficzne (Alkuin, Jan Szkot Eriugena, Bernard z Clairvaux w oryginale) oraz Francois Villon. I tak dalej.

           Zatem co robić? Jeżeli jeszcze nie wiecie, drodzy mutanci, to polecam >Sławomir Magala „Miedzy giełdą a śmietnikiem”. Gerhard Wehr „Jacob Bohme”. Jerzy Zawiejski „Między plewą i manną”. Jean Cocteau „Opium”. Bułhakow „Życie Pana Moliera”. Adam Bodor „Okręg Sinistra”, Z powrotem do uszatej sowy”. Wiktor Pielewin „Mały Palec Buddy”. Zygmunt Bauman „Życie na przemiał”. Jerzy Limon „Wieloryb. Wypisy źródłowe”. Italo Calvino „Wszystkie opowieści kosmikomiczne”, „Jeśli zimową nocą podróżny”. Zygmunt Krzyżanowski „Trzynasta kategoria rozsądku”. Maksym Gorki „Artamonow i synowie”. Krzysztof Kąkolewski „Jak umierają nieśmiertelni”. Jane Bowles „Dwie poważne damy”, Proste przyjemności”. Friedrich Durenmat „Obietnica”, „Kraksa”. Szołochow „Cichy Don”, „Los człowieka”. Coetzee „Hańba”, „Wiek żelaza”. Benedykt Zientara „Dawna Rosja”. Mark Lilla „Lekkomyslny umysł”. Coś Houellebecqua, Pereca, Walsera, Odojewskiego, Queneau. Jeśli Wam to nie przeczyści percepcji, pozostanie plucie.

 

Zlew Konja z Szelestem Spadających Papierków w tle
 

binkovsky
O mnie binkovsky

"...Co mogę powiedzieć o życiu? Że rzecz to w sumie dość długa. Tylko nieszczęście budzi we mnie zrozumienie, Ale dopóki ust mi nie zatka gliniasta gruda, będzie się z nich rozlegać tylko dziękczynienie" * * * [Zastępowałem w klatce dzikie zwierzę] – Josif Brodski (tłum. Stanisław Barańczak)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura