Mamy pierwsze pokłosie ekshumacji zwłok ś.p. Zbigniewa Wassermana.
Pokłosie w postaci nieoficjanlnych informacji o śladach materiałów wybuchowych na zwłokach, natychmiastowe dementi Prokuratury Wojskowej w tej kwestii oraz wypowiedzi Pani Małgorzaty Wassermann o tym, że żadnych badań zwłok Zbigniewa Wasermanna w tym kierunku prokuratura nie przeprowadziła.
Obserwując wielomiesięczny bój o przeprowdzenie ekshumacji, pełne nadziei oczekiwanie wyników, zadawałem sobie pytanie, jak to możliwe, aby ci, którzy o to bezpośrednio walczyli, dopuścili do sytuacji, w której badania ekshumacyjne prowadzili tylko biegli, podporządkowani machinie państwowej? Jak można było dopuścić do tego, aby w tym niezwykle ważnym procesie nie wzięli udziału specjaliści niezależni?
A może byli, tylko my o tym nie wiemy? Stawiam jednak na to, że nikt, prócz wyznaczonych przez „władzę”, nie zbliżył się do tego procesu. Skala matactw, nieprawidłowości, kłamstw, niekompetencji po stronie rządu oraz prokuratury jest tak olbrzymia, że jakakolwiek ingerencja uczciwego czynnika z zewnątrz mogłaby zawalić ten misternie budowany „dom smoleńskich kłamstw”. Dlatego udział niezależnego eksperta był niemożliwy, gdyż byłby zabójczy dla rządzącego systemu PO.
Pytanie, co dalej? „3%-owa prawda rosyjskich dokumentów ekshumacyjnych” obliguje do następych ekshumacji oraz postawienia zarzutów tym, którzy są odpowiedzialni za fałszowanie materiałów dowodowych, a także ich przyjęcie w postępowaniu śledczym „na wiarę i zaufanie po linii doskonałej współpracy”. Kwestia odpowiedzialności, oczywiście, to tylko teoria. Nikt za nic nie odpowie tak, jak do tej pory. Na razie.
Następne ekshumacje? Tak, ale tylko i wyłącznie z udziałem niezależnych zagranicznych specjalistów, wybranych przez osoby poszkodowane. W innym przypadku wyniki ekshumacji zostaną użyte do rozbudowy „domu smoleńskich kłamstw” tak, jak już dzieje się z wynikami ekshumacji ś.p. Zbigniewa Wassermanna.
