Marcin Janasik Marcin Janasik
738
BLOG

Syryjskie déjà vu?

Marcin Janasik Marcin Janasik Polityka Obserwuj notkę 9

Saddam ma magazyny broni masowego rażenia. Terroryzm, dyktator, ludobójca – epitety rzucane niewolnikom, żeby nie buntowali się przeciwko kolejnej wojnie Imperium prowadzonej za ich pieniądze rękami ich braci w mundurach. Doniesienia wywiadu, które okazały się wyssanymi z palca bajkami, nie znalazły do dziś potwierdzenia, co więcej wiemy już ze 100% pewnością, że Condoleezza Rice, George Bush, Tony Blair i reszta przestępczej, zbrodniczej szajki kupionej za petrodolary umyślnie doprowadziła do wojny irackiej wiedząc, że PR-owy pretekst to jedna wielka bujda. Efekt: tysiące martwych i dziesiątki tysięcy okaleczonych żołnierzy, setki tysięcy cywilów. Irak z katastrofalnych zniszczeń nie podniósł się do teraz.

Podobnie jak wtedy, tak i dziś ciężko jest bronić Bashara al Assada. Niewątpliwie jest tyranem nagminnie łamiącym prawa człowieka. Podobnie jak nieświętej pamięci tatuś, tak i on zasłużył na więzienie – i to dożywotne, a jeśli wierzący mają rację, jego dusza smażyć się będzie w piekle. Z pewnością jednak nie jest idiotą – a tylko osoba upośledzona mogłaby w takiej jak obecna sytuacji geopolitycznej, po takich a nie innych zapowiedziach światowego żandarma interesów w uproszczeniu oligarchiczno-syjonistycznych, użyć gazu bojowego - w dodatku na przedmieściach własnej stolicy, pod nosem inspektorów ONZ. Casus belli o jakim w Waszyngtonie i Tel Awiwie mogli dotąd tylko pomarzyć. Albo al-Assad ma podświadome skłonności samobojcze, albo jest agentem CIA/Mossadu/MI-6, albo to szyta grubymi nićmi i śmiercią cywilów prowokacja mająca uzasadnić wojnę - innej opcji nie widzę.

Tymczasem, sami inspektorzy nie są pewni kto gazu użył. Jednak John Kerry, tym razem „demokratyczna” twarz korporacyjnej elity kontrolującej USA, wraz z jej brytyjskim pieskiem zza oceanu są pewni (na jakiej podstawie?!), że to właśnie wojska rządowe gazu tego użyły. Jeśli uznamy, że Syrią nie rządzą głupcy, możemy być pewni tylko jednego – że za głupców władcy świata uważają nas - swych poddanych, wciskając nam brudną, zbrodniczą, antyassadowską prowokację jako „moralny” pretekst do interwencji zbrojnej. Reuters podaje, że interwencja nastąpi za kilka dni, a dzielni bojownicy o demokrację w Syrii – i walczący z nimi ramię w ramię fundamentaliści z Al-Kaidy dostarczyli już listę celów na które spadną bomby i rakiety. Niezwykle, jak pamiętamy, precyzyjne i inteligentne, omijające dzieci i starców w walce Dobra ze Złem. Oczywiście wystrzeliwane będą przez tą „dobrą” stronę mocy – tą samą, która zlecała Assadowi i Mubarakowi torturowanie więźniów porywanych przez CIA na całym globie, gdy dyktatorzy ci byli jeszcze w łaskach swych panów. Wrzasków katowanych nie słychać było w stolicach świata, więc prawie nikt spoza ruchu antywojennego i obrońców praw człowieka nie zwracał na to uwagi. Poddtopione strzępy ludzkie w kapturach wywożono potem do Guantanamo, takiego ośrodka wakacyjnego w którym wszelkie konwencje są oczywiście przestrzegane, po drodze odwiedzając jeszcze tajne więzienia w takich wasalnych krajach jak nasza Najświętsza Rzeczpospolita, być może po to, żeby nasi rodzimi kaci mieli na kim poćwiczyć techniki przesłuchań. Wtedy Assad i Mubarak byli cacy, tak jak wcześniej Saddam, gdy napuszczono go na Iran i niepokornych Kurdów walczących o niepodległość swej ojczyzny. Ale co tam Kurdowie, przecież ich z kolei więzi i katuje Turcja, kolejny sojusznik Imperium Dobra.

Ciężko stać po dobrej stronie w walce zła ze Złem. Tylko nie sposób nie przypomnieć o tych niewygodnych faktach - może w końcu ludzie zrozumieją, że to jedna wielka mistyfikacja, cała ta wolność i demokracja w krajach kontrolowanych przez międzynarodową finansjerę czerpiącą korzyści z wojen, zadłużenia, głodu i wyzysku całych kontynentów tylko dlatego, że nie mamy właśnie ani wolności, ani demokracji. Czy ktoś spyta o zgodę na kolejną wojnę obywateli USA, czy Wielkiej Brytanii? Czy ktoś spytał Polaków o zgodę na wysłanie naszych wojsk do Afganistanu? No właśnie. Już wkrótce, o ile sprawy potoczą się tak, jak zapowiadają Możni, zobaczymy w telewizji wybuchy i śmierć. Dużo wybuchów i śmierci. Dziś Syria, jutro Iran, pojutrze każdy, kto stanie władcom świata na drodze i nie ma się czym bronić.

Ciekawe tylko jak zachowa się Rosja. Z całym brakiem sympatii do Putina, godnego kompana Obamy i Assada, chyba nie powtórzy blamażu z Libii i Syrii sobie nie odpuści? Przecież wszyscy potencjalni i obecni sojusznicy rządzącej tym krajem kliki FSB zobaczą, że sojusznik z tej mafii jest tak wiarygodny jak amerykański wąż i liczyć można co najwyżej na weto w Radzie Bezpieczeństwa Narodów Podzielonych, a nie realną pomoc. Z drugiej strony aż strach pomyśleć co się stanie, jeśli tym razem Putin się postawi? No i pozostaje jeszcze Iran – wiedząc, że Syria to przedpole Teheranu jakoś wierzyć mi się nie chce, żeby pozostali z boku czekając pokornie na swoją kolej. Wiedzą to też stratedzy izraelscy i amerykańscy, zapowiedzi interwencji wieszczą nam nadejście, czy może raczej kontynuację, bardzo mrocznych i krwawych zmagań na Bliskim Wschodzie, piekle na ziemi na najlepszym z możliwych światów.

Biorąc udział w protestach przeciwko inwazji na Irak podkreślałem, że chętnie zrzuciłbym się na kulkę dla Saddama, lecz wojna przyniesie więcej cierpień niż pożytku. Niestety, jak miliony protestujących, miałem wtedy rację. To samo w odniesieniu do al-Assada mogę powiedzieć teraz. I efekt będzie taki sam, choćby i dziesiątki milionów wyszły na ulice. Karty są już na stole i to nie my, obywatele, zasiedliśmy w krzesełkach. Ktoś inny, ponad naszymi głowami, ponad dobrem i złem, zrobi to, co sobie założy – i chyba najlepiej świadczy to o tym w jak demokratycznym systemie żyjemy.

Marcin Janasik

Jestem politologiem (spec. marketing polityczny), zajmuję się koordynacją kampanii społecznych, projektów edukacyjnych i kulturalnych, organizowaniem protestów, zarządzaniem organizacją, planowaniem strategicznym i PR, prowadzę także wykłady, warsztaty i szkolenia związane z aktywizmem obywatelskim. Od 1997r. działam w ruchu alterglobalistycznym, od tamtego czasu uczestniczyłem w największych protestach polskich i europejskich. W latach 2005-2012 pełniłem funkcję prezesa zarządu Stowarzyszenia "Lepszy Świat" (www.lepszyswiat.org.pl) i koordynowałem największe kampanie tej organizacji ("Solidarni z Tybetem", "Solidarni z Palestyną", "Klimat Teraz", "Lepszy Poznań", "Aktywny Obywatel"). Obecnie pełnię funkcję prezesa zarządu Fundacji Przebudzenie (www.fundacjaprzebudzenie.pl). Pod kątem ideowym określiłbym się jako lewicowy patriota, centrowy "obyczajowo" alterglobalista-niepodległościowiec, ekohumanista i progresywista:) Lepszy Świat - jest możliwy! Życzę przyjemnej lektury i zapraszam do dyskusji:) kontakt: fundacjaprzebudzenie@gmail.com Starsze teksty: www.lepszyswiat.salon24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka