Po latach betonowania polskiego narodu czerwona cegłą, większość polskiego społeczeństwa nadal uważa 4 czerwca za ,,dzień demokracji". A przecież fakt, że dopuszczono do wyborów opozycję, wcale nie oznacza, że wybory były demokratyczne. 65% mandatów zarezerwowana była dla członków komunistycznego aparatu władzy. Solidarność miała do dyspozycji tylko 161 mandatów, co w istocie oznaczało, że komuna nie oddała władzy.
Ostatnie uniewinnienie Stanisława Kani pokazuje, że nasza demokracja i jej ,,niezawisłe" sądy jeszcze długo będą ,,trzeźwiały" od komunistycznych wpływów. Detoksykacja polskiego organizmu najwyraźniej potrwa jeszcze wiele lat, co zwiastuje żenująca inicjatywa fetowania 90. urodzin gen. Jaruzelskiego w sejmie RP. Dziadunio Kat ma być bohaterem konferencji naukowej, która będzie zgłębiała jego ,,wielkie" czyny dla polskiego narodu. Przykład ten unaocznia, że ,,czerwony beton" nadal świetnie funkcjonuje i odstawia coraz śmielsze szopki w gloryfikowaniu ludzi, którzy przez lata szkodzili i nadal szkodzą interesowi polskiego narodu. Nasza demokracja od dwudziestu czterech lat wyraźnie przegrywa z postesbeckim kartelem wpływów, a hołubione przez media postacie to nad wyraz często prorosyjskie kukiełki zasymilowane w 1989 roku. Proces ponownego wcielania w struktury państwowe wszelkiego rodzaju popleczników esbecji, zaowocował tym, że na dzień dzisiejszy niby jesteśmy wolnym krajem, ale tak naprawdę nadal rządzi nami sieć antypolskich powiązań. Tych grup interesów, które okradają nasz kraj z tożsamości, próbując na każdym kroku zafałszowywać polską historię. Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że proceder resetowania pamięci narodowej ciągle trwa.
