Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej
218
BLOG

Terlikowski: Celibat, poświęcenie i upadek cywilizacji

Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej Polityka Obserwuj notkę 27

Wbrew nieustannym ubolewaniom przeciwników celibatu, który ma być przyczyną wszystkich problemów w Kościele katolickim (obrządku łacińskiego, bo w innych zasadniczo nie jest on obowiązkowy), a przede wszystkim spadkowi wskaźników powołaniowych i związanymi z nim problemami z obasadą parafii - okazuje się, że liczba księży katolickich nie tylko nie spada, ale wręcz wzrasta. Tylko w roku 2006 liczba księży katolickich zwiększyła się o 0.21 procenta (z 406.411 kapłanów diecezjalnych i zakonnych do 407.262). Największy wzrost odnotowano w Afryce i Azji, problem z powołaniami ma Europa i Ameryka.

A jeśli tak jest - to istotą problemu z powołaniami na Zachodzie nie jest celibat. Ten bowiem stanowi rzeczywiste wyzwanie dla Afrykańczyków, według których mężczyzna bezżenny jest niepełnowartościowy, niemęski i pozbawiony dojrzałości. W Europie nikt tak o celibatariuszach nie myśli, w naszej kulturze jest to wybór zrozumiały i akceptowalny, inaczej niż we wspominanej Afryki. Dlaczego zatem w Afryce znajdują się ludzie, którzy rezygnują z czegoś, co jest dla nich fundamentalne, a w Europie nie? Powodu trzeba chyba szukać w fakcie, że w Afryce wciąż są ludzie, którzy chcą i potrafią się poświęcać dla innych i dla Boga. W Europie zaś jest ich coraz mniej.

I nie chodzi tylko o celibat, kapłaństwo czy życie zakonne, ale w ogóle o styl życia "dla innych" lub tylko "dla siebie". Spadek liczby powołań do życia zakonnego i kapłańskiego w zasadzie w każdym przypadku zbiega się z wyraźnym spadkiem trwałości małżeństw, a także dzietności. Społeczeństwa, które nie wydają celibatariuszy, zakonników pozostawiających wszystko dla Boga i ludzi, stopniowo przestają wydawać także ludzi, którzy chcą się poświęcić drugiej osobie w małżeństwie czy własnym dzieciom w domu. Słowo poświęcenie nabiera wówczas odcienia negatywnego, staje się synonimem smutku, a nie oznaką odpowiedzialnością za drugiego człowieka, który został przed nami postawiony przez Boga.

Społeczności więc, w których celibatariuszy, zakonników, mnichów (niezależnie od płci) nie brakuje - mogą liczyć na dynamiczny rozwój, nie tylko ekonomiczny, ale również społeczny. Tam, gdzie ich brakuje zaczyna zwyczajnie brakować odpowiedzialności za drugiego, miłości bezgranicznej i heroicznej i zwyczajnego poświęcenia w drobnych rzeczach dla naszych najbliższych. Wszystkie te cechy zwiastują zaś koniec takich społeczności, społeczeństw i cywilizacji. Jeśli bowiem nie potrafimy rezygnować, wyrzekać się dla Boga, to nie ma powodów, by wyrzekać się czegokolwiek dla ludzi, nawet jeśli są oni naszymi dziećmi, a nie tylko współobywatelami. Jeśli więc coś potrzebuje leczenia, to nie Kościół i jego zasada dobrowolnego celibatu (nikt przecież nikogo nie porywa i nie zmuszą do ślubów), ale zachodnia cywilizacja, która zatraciła zdolność poświęcenia. A lekarstwo to potrzebne jest błyskawicznie, bowiem pacjent powoli zaczyna wykazywać stany agonalne, jeśli chodzi o wymiar już nie tylko duchowy, ale wręcz relacji międzyludzkich.

Tomasz P. Terlikowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka