Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej
162
BLOG

Magierowski: Cohn-Bendit tworzy Nowe

Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej Polityka Obserwuj notkę 37

Prezydent Vaclav Klaus przyjął na Hradczanach delegację europarlamentarzystów i został potraktowany jak niesforny uczniak. Można by całą tę żenującą „rozmowę” skwitować jako ostateczny dowód chamstwa Daniela Cohn-Bendita czy arogancji Hansa-Gerta Pötteringa, jednak dyplomatyczny skandal w Pradze wykracza daleko poza kwestię smaku i kindersztuby.

W jednym z wywiadów spytano Daniela Cohn-Bendita, jak skuteczniej przeprowadzać zmiany społeczne: poprzez system polityczny czy na przekór niemu. „Zarówno w jeden, jak i drugi sposób” – odpowiedział. „Poruszenie w społeczeństwie wpływa na zmianę jego nastawienia, ale każda przemiana musi ostatecznie zostać zatwierdzona przez system. A to trwa długo”.

Dla Cohn-Bendita , Pötteringa i wielu innych unijnych polityków proces ten trwa już 40 lat. Recepta jest rzeczywiście prosta: najpierw należy „poruszyć społeczeństwo”, przekonać je, iż
państwo narodowe jest przeżytkiem, że religia jest zabobonem, że Ameryka jest zagrożeniem, że prawo do aborcji jest prawem człowieka, a związek dwóch gejów jest małżeństwem. W Europie Zachodniej ta iście prometejska operacja lepienia Nowego Człowieka jest bliska szczęśliwego finału. Można to wywnioskować choćby z rozlicznych sondaży, w których zdezorientowani Europejczycy twierdzą dobrodusznie, iż czarne jest białe. A skoro społeczeństwo już zmieniło swoje nastawienie, teraz „system” musi to szybko zatwierdzić, poprzez taki czy inny traktat, lub niepodważalny werdykt trybunału sprawiedliwości.

Cohn-Bendit chciałby przerobić Europę, tak jak przerobił własną rodzinę. „My nie zniszczyliśmy rodziny. Zrekonstruowaliśmy ją” – bronił się kiedyś przed zarzutami krytyków pokolenia '68. „Jestem żonaty, mamy dziecko, ona ma dziecko z innym mężczyzną i co tydzień mamy wspólny obiad z wszystkimi naszymi dziećmi. Mamy nową formę solidarności rodzinnej, (...) dużo prawdziwszą niż staroświecka rodzina. Więc to nieprawda, że zniszczyliśmy rodzinę – stworzyliśmy coś nowego”.

A zatem Cohn-Bendit i Pöttering niczego nie niszczą. Oni tworzą Nowe. Niestety, gdzieniegdzie nadal tlą się ogniska oporu. Jednym z nich jest Hrad, z jego niepoprawnym lokatorem. Nic dziwnego, że po 40 latach mozolnej pracy, spotkanie z taką skamieliną jak Vaclav Klaus wzburzyło krew francusko-niemieckiego rewolucjonisty.

„Czerwony Dany” i jego koledzy nie spoczną, dopóki nie spalą na stosie wszystkich eurosceptycznych czarownic i nie obrócą w perzynę wszystkich ośrodków myślozbrodni.

Marek Magierowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka