Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej
85
BLOG

Ziemkiewicz: O taką miłość chodziło?

Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej Polityka Obserwuj notkę 32
Każdy mężczyzna − taka już nasza natura − co najmniej raz w życiu musi zgłupieć kompletnie dla jakiejś kobiety. To tak jak z trądzikiem; jeśli nie przejdzie się go w młodości, tłumaczył mi znajomy dermatolog, to wyskoczy w wieku dojrzałym. Tak samo, na zgłupienie odpowiedni czas jest właśnie w młodości. Kiedy, niestety, przydarza się ono facetowi „na karku piąty krzyżyk, łysina w miejscu grzywki”, to można tylko odwrócić zażenowany wzrok. Trudno mi opisać uczucia, jakich doznałem na widok byłego premiera wodzącego maślanymi oczami za niewiastą, której głębia intelektu przywodzi na myśl spodeczek do kawy, i gruchającego do niej czule − mimo świadomości, że kamera pracuje, i że robi z siebie durnia przed całym światem. Przypominał mi nieodparcie bohatera starego filmu − jak to się nazywało, „Blue Angel”? − który mimo poważnego wieku, a może właśnie z tej przyczyny, rzuca z miłości do kabaretowej girlsy rodzinę, posadę, sferę społeczną, w której jest szanowany, i godzi się robić za pajaca w objazdowym teatrzyku, a na końcu, żeby było na maksa melodramatycznie, kituje w ostatecznym upokorzeniu na scenie. Można odwrócić wzrok i powinno się − ale to oczywiście nie w dzisiejszych czasach. Co nie znaczy, że trzeba te „dzisiejsze czasy” akceptować. Trudno mi opisać uczucia, z jakim patrzyłem na gruchanie „Kazia” i „Isabel”, ale dominującym wśród nich było oburzenie na TVN 24, że nie zawahał się tego nagrać i pokazać. Chciałoby się powiedzieć, jak dziennikarz do ludzi przynajmniej do nomine wykonujących ten sam zawód: słuchajcie, chłopcy, czy zdajecie sobie sprawę, że naprawdę zaryliście głęboko w dno? Że to, co zrobiliście, to ostatnie świństwo, żenujące padlinożerstwo, totalny brak przyzwoitości? Ja rozumiem, pieniądze. Ale pieniądze można zarabiać różnie. Na przykład, prostytuować się pod hotelem – to naprawdę byłoby bardziej godne szacunku, niż żerowanie na zgłupieniu starszego pana (nawet gdyby się miało okazać, że on sam tego chciał!). Przyszło komuś od głowy, że „Kazio” ma dzieci, a jego, jak to się dziś ładnie mówi, partnerka, rodziców, i co ci ludzie czują, widząc wasze „uśmiechnij się, jesteś w ukrytej kamerze”? No cóż; jeśli chodzi o nominacje do tegorocznej „hieny roku”, to już znam swój typ. Moja złość jest tym większa, że nie wiem, czy na coś podobnego zdecydowano by się, gdyby szło nie o wciąż popularnego, ale nic nie znaczącego „byłego”, ale gdyby idiotę zrobił z siebie przed programem ktoś ze świecznika władzy, ktoś z tych ludzi, którzy dużo mogą, także zaszkodzić i narobić problemów. Różne rzeczy się z dziennikarskiej praktyki pamięta. Nie tylko pijanego prezydenta, włażącego do bagażnika Łukaszence czy owijającego się na oficjalnym przyjęciu w Ameryce, ruchem striptizerki, w polską flagę, o „niedyspozycji goleni” w Charkowie nie wspominając. Pamiętam też na przykład zasłużonego bohatera opozycji, który na wręczenie zagranicznego odznaczenia przyszedł nawalony jak pershing i charakterystystycznym sznaps-barytonem przemówił: „musimy zap…, bo jak się zes…, to będzie g…”. Na sali było ze sześć kamer i dwa tuziny reporterów, a do opinii publicznej nie przeniknęło wtedy ani słowo o niedyspozycji jubilata − sam się dziś zastanawiam, byłaż to godna pochwały dyskrecja, którą dziś można już tylko wspominać z rozrzewnieniem, czy „polityczna poprawność”, która trwa? Jedno, co może trochę usprawiedliwia Marcinkiewicza, że choroba, której uległ, jest szlachetniejsza niż alkoholizm, no i podobnie jak wspomniany film ma swój staroświecki wdzięki. Nie sądzę, żeby ludzie dziś młodzi, chowani w kulcie pragmatyzmu i powszechnego prawa do orgazmu na zawołanie, byli w przyszłości zdolni do takich romantycznych wariactw. „Patrzcie, patrzcie młodzi − to już może ostatni, co tak z siebie durnia robi!”

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka