Patrząc na kandydatów drugiej tury, na ich sztaby, przyszło mi do głowy tytułowe porównanie.
Polska to duża odpowiedzialność jak mawiali poeci - dlaczegoby do tych słów nie odnosić się cały czas?
Polska to także zadanie - które, zadane PO przez jej zwycięstwo jest miernie wypełniane. Prezydent z tej formacji byłby gwarantem takiej mierności dalej. Po czym wnoszę? Ano po owocach ich poznacie jak mawiał Autor natchnionej Księgi. I tak jest teraz.
Kaczyńki i Komorowski to spadkobiercy dwóch, jakże odmiennych strategii politycznych.
Pierwszy gwarantuje politykę swego brata. Nie tego, o którym słyszeliśmy za jego życia, że kłótliwy, mały i zawistny. Ale tego brata, który nagle na zdjęcich wypiękniał - jak w polityczncyh fikcjach Orwella czy Zamiatina - który, jak sięnagle po śmierci okazuje prowadził politykę odpowiedzialną i twardo walczył o interesy kraju. Był patriotą, który troszczy się o swój kraj mimo sprzeciwu większości mediów i koalicji rządzącej. Naśmiewanie, w czasie żałoby zamienionno na skruchę i docenienie wielkiego formatu, docenienie troski o interesy Polski. Jarosław Kaczyński, mniej skory do porozumienia odrobił lekscję swego brata, pokazał i pokazuje, że będzie taki jak on - troszczył się o Polskę poza granicami ale także nie odrzuca porozumienia wewnątrz kraju. Jarosław Kaczyński ma poczucie, że dla UE nadchodzą chude lata, zdaje sobie sprawę z kryzysów, które dotykają UE i widzi jak realna jest walka, która się odradza na nowo o narodowe sprawy krajów unijnych.
Coraz trudniej zauważyć bezmyślne, niczym nie poparte, puste i nazbyt czasem entuzjastyczne głosy o konsolidacji waluty, rynków, prawa. Różnorodność narodowa pokazuje cały czas, że głęboka unifikacja krajów nie jest możliwa i że w każdej chwili grozi to coraz nowszymi konfliktami. Zabawa w coraz głębsze zjednoczenie na wielu polach może być możliwa dzięki niezależności Europy w wielu dziedzianch, ale jak wiemy, Europa zaczyna odstawać i odczuwać braki w tych dziedzinach względem np. Azji czy tradycyjnie Ameryki Płn.
Dlatego uważam, że kandydat PO Bronisław Komorowski nie gwarantowałby rozwoju Polski wobec nadchodzących trudności powiązanego z namysłem z conajmniej dwóch ośrodków władzy. Byłby jak chorągiewka, która w końcu chce się wyrwać spod cienia Tuska. Taka jest logika zdobywania władzy i potem jej utrzymania. Tak jak został zmarginalizowany Schetyna, tak czeka to Komorowskiego, nawet jak zostanie prezydentem. Będzie zakładnikiem rządu.
Polacy muszą wybrać, czy chcą prezydenta, który będzie miał swoje zdanie i będzie kontynuatorem myśli swego poprzednika czy takiego, który siłą rozpędu będzie podpisywał ustawy, które w tempie nieproporcjonalnym ostatnio podpisuje. Jak leci. Parytety, ustwa o rodzinie, o IPN albo powstająca w tempie ekspresowym o KRRIT. To jest przedsmak tego, co być może zostanie nam zaserwowane.