TVN24 dotarł do zeznań Jarosława Kaczyńskiego w sprawie tragedii smoleńskiej. Jest to bardzo ciekawa lektura. Dowiadujemy się z niej jak to służby rosyjskie wszelkimi sposbami pomagały Jarosławowi Kaczyńskiemu dotrzeć na miejsce tragedii a potem zidentyfikować zwłoki prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Ciekawe oczywiście są zabiegi Rosjan, które opisuje Jarosław Kaczyński, ale dla mnie najbardziej bulwersujacą rzeczą jest to, że minister Sikorski, kiedy dwukrotnie dzwonił do Jarosława Kaczyńskiego z informacją o katastrofie to nie zawahał się zawyrokować, że samolot runął na ziemię z powodu błędu pilotów (sic!).
Jarosław Kaczyński pytany, czy to była odpowiedź kategoryczna, stwierdził, że tak. I tak już od pierwszych godzin śledztwa mamy do dziś podtrzymywaną wersję wydrzeń. Uważaną za oficjalną. To nic, że Jarosław Kaczyński zeznaje, że nie odczuwał jakiejkolwiek obawy po rozmowie z bratem.
Ważnym motywem w zeznaniach jest również to, że MSZ i Rząd uchylali się przed wizytą na wszelkkie sposoby od pozwolenia na udział w uroczystościach. Gry między ambasadorami i Kancelariami obu państw, opisane przez Jarosława Kaczyńskiego są ośmieszające dla Rządu i MSZ. To jest niedopuszczalne, aby premier, gdy prezydent wyrazi chęć udziału w uroczystościach uchylał się od zajęcia stanowiska przynależnemu Prezydentowi Polski.
Te gry były z jednej strony policzkiem dla prezydenta Kaczyńskiego,a z drugiej także dla pamięci pomordowanych i ich rodzin, kiedy premier nie dopuszczał, albo za jego zgodą tak się obchodzono z tą sytuacją, do godnego reprezentowania Polski w tej jakże delikatnej sprawie przez Prezydenta Polski a także do zaprezentowania przemówienia Prezydenta Polski, które jak wiemy, później zamieszczone w prasie, różniło się od tego co powiedział Donald Tusk, który pewnie chciał przedstawić swoje akcenty jako te, które obowiązują w polityce zagranicznej Polski.
Niektórzy politycy w Polsce nie mają poczucia wstydu. O smaku już nawet nie ma co mówić...
