Godzina 15. Lublin. Ulica Ruska. Tłum pod skarpą gęstnieje. Ruch przybiera w rozmiarach. Podjeżdżają busy i kusza cenami promocyjnymi. Jak się dopchasz to Chełmie, Zamościu, Tomaszowie będziesz po ponad godzinie jazdy. A jak nie, to stoisz i marzniesz a kościół na skarpie czasem zadzwoni dzwonem, a cerkiew po drugiej stronie ulicy będzie ci się przygladać, aż nie odejsziesz zrezygnowany albo odjedziesz następnym busem...
Praktyka pokazuje, sam korzystam często z połączeń różnych linii, że kierowcy zabierają pasażerów "na stojaka". Po niedawnym wypadku, gdzie zginęło 18 osób, ta praktyka powinna być wzięta pod lupę urzędników.
Lubelskie to bodaj najbardziej rozbudowana sieć połączeń busowych. Z każdego miasta powiatowego można dojechać prawie wszędzie, a jak nie to jeszcze tę rolę dopłenia podupadający PKS.
Zadziwiające były informacje, ktore jakiś czas temu pojawiły się w Panoramie w TVP2. Otóż inspekcja ruchu drogowego jechała za jednym busem z Lublina do Warszawy. Oficjalny, średni czas przedstawiony w dokumentach zlożonych w Urzędzie Marszałkowskim wynosił 2,5 godziny a zgodnie z przepisami kierowca przejechał tę trasę w 3,5. Do kamery, zarówno rzecznik UM jak i kierowca, nie mięli nic konkretnego do powiedzenia.
Zawiódł właściciel busów? urzednik, który nie sprawdził czasu przejazdua?
Sprawa jest jeszcze poważniejsza - nagminne jest, że busy przekraczają prędkość a kierowcy rozmawiają przez telefon i nie zawsze potrafią wymusić, by pasażerowie zapinali pasy, chociaż na przednich siedzeniach.
Rozwój inicjatywy prywatnej w ogóle mi nie przeszkadza, ale zastanawia mnie, dlaczego do tej pory nie ma połączenia ekspresowego na kolei, które w 1,15 h by dojeżdżało do Warszawy, albo do Zamościa w 40 minut?
W wyborach będę patrzył na kandydatów i próbował dopytywać, co zrobią z tymi fantami.
Boanerges