bożena bożena
384
BLOG

Leniwy jak dziennikarz

bożena bożena Społeczeństwo Obserwuj notkę 7

Zakładam tzw. bandamkę na głowę, żeby pot nie zachlapywał mi klawiatury, kiedy od kilku dni wstaję z łóżka i zabieram się do pracy. Jedna pani to mi nawet odpisała, ze materiał, który jej wysłałam przeczyta, ale nie wie kiedy, bo jest jej tak gorąco, że nie umie się skupić na więcej niż dwóch linijkach tekstu. O gotowaniu nie ma nawet mowy, próbowałam, ale ciężko wytrzymać nawet czekając tylko na jajka na twardo. A propos jajek, słyszałam taki dowcip, że w lipcu w Arizonie, gdzie jest jeszcze cieplej niż ostatnio u nas, gospodarze dają kurom jako karmę pokruszone kostki lodu, żeby nie znosiły jajek na twardo. Suchar, wiem. Opowiedziałam ten sam dowcip ostatnio większej grupie ludzi, w sali gorącej jak puszka na słońcu, ale w odpowiedzi spotkałam się z martwym spojrzeniem kilkunastu par oczu i niczym więcej. Czemu go więc opowiadam? Bo nie znam innego dowcipu i zawsze byłam kiepska w zapamiętywaniu nowych. Nie to, co moja koleżanka, która ma pamięć pojemną jak studnia i słynie w towarzystwie z opowiadania najlepszych i zawsze świeżych kawałów.

Ten przydługi wstęp ma niewiele wspólnego zmyślą, którą chciałam tu przedstawić, a która towarzyszy mi już od bardzo, bardzo dawna. Chodzi oczywiście o dziennikarzy. Nie wiem, czy wszystkich, z pewnością o dziennikarzy popularnych stacji radiowych rmf fm i radia zet - niestety nie odróżniam tych dwóch stacji, nie umiem wskazać, która z nich to to bida, a która nędza, jednakże mam wrażenie, że w obydwóch dochodzi do bardzo dziwnego zjawiska, którym - uważam - powinien natychmiast zająć się natychmiast jakiś urząd. Bo ja wiem? Inspekcja pracy? sanepid? gmina?

Otóż dziennikarze tych stacji cierpią od lat, odkąd ich kojarzę na, albo: 1) przepracowanie, 2)patologiczną odmianę lenistwa i gnuśności

Od lat, kiedy mam okazję posłuchać - choćby tylko dwie minuty którejś z tych stacji, zawsze natykam się na westchnienia prowadzących spikerów, że - cytuję z pamięci: no, już za dwa dni piąteczek i weekend!!!!!, " moi drodzy, wiemy, że dziś poniedziałek, baaaardzo nam przykro z tego powodu", "cieszycie się, że zaczyna się weekend i będzie można poleniuchować? bo my baaaaaardzo", "no, stary, byle wytrzymać i pojutrze już woooooolne!!!!", "czy wy nie macie już dosyć? bo my marzymy o weekendzie"

I tak dalej, bez końca można przytaczać te przykłady. Jest nawet taka audycja o tytule "byle do piątku", ale nie wiem, co jest jej tematem przewodnim, bo muszę przełączać ze względu na muzykę, którą tam mają, ale głównie ze względu na te gadki o wolnych dniach i czekaniu na wybawienie pod tytułem weekend.

Ja wiem, że dziennikarze uzurpują sobie prawo do bycia emanacją społeczeństwa polskiego i taki też chcą nam sprzedać komunikat, z którego wyłania się obraz bandy nierobów, którzy tylko pracują pod batogiem, łypiąc naokoło nienawistnym okiem, a pełnię szczęścia potrafią osiągnąć jedynie w piątek po południu, kiedy to kupują w drodze do domu z pracy skrzynkę piwa, pokazują faka całemu światu i kolejne dni spędzają chrapiąc przed telewizorem, ze strużką śliny toczącą się z zapitej gęby. A w poniedziałek znów znienawidzona orka...

Myślę sobie jednak, że ten sznyt dziennikarzy to nie żadna emanacja, tylko ich auto demaskacja. Bo ja znam wielu ludzi, wielu narzeka na przepracowanie, ale nie znam żadnego, który by nie chciał pracować i to nie tylko ze względów finansowych, ale po prostu dlatego, że praca jest mu potrzebna do życia jak powietrze. Nie znam jednak nikogo, kto by tak obsesyjnie gadał o tym piątku i weekendzie i dniach wolnych jak dziennikarze.

To musi być jednak straszna praca. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego kojarzy się z prestiżem, dobrą pozycją w społeczeństwie i takim ogólnym nimbem chwały. Słuchając tych westchnień "byle do piątku" człowiek myśli, że stanowisko kserokopiarza w bibliotece uniwersyteckiej to fucha ciekawa i rozwojowa.

bożena
O mnie bożena

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo