bożena bożena
1212
BLOG

10 książek, które.....czyli łańcuszki

bożena bożena Kultura Obserwuj notkę 23

Gdybym miała więcej czasu, tak ogólnie, pewnie zaczęłabym się głębiej zastanawiać nad popularnością programów typu talent szoł albo internetowymi łańcuszkami szczęścia. Bo jest to niewątpliwie temat ciekawy, ale tajemniczy jak sam kosmos. Chociaż może się mylę - może to wszystko jest tak proste jak ten przysłowiowy włos Mongoła? Może zastanawiając się nad powyższymi problemami zachowuję się w podobny sposób jak na tym filmiku:

 

Zresztą, łańcuszki były modne za czasów mojego dzieciństwa, kiedy dostawałam pocztą list, pisany przez nieznaną mi osobę, który przedstawiał jakieś absolutnie cudowne zakończenia bardzo złych historii, zakończenia wynikłe z przyłączenia się do łańcuszka szczęścia. Listy takie groziły mi, że jak ja nie przepiszę 7 razy tego tekstu i nie roześlę do 7 różnych osób, spotka mnie straszliwe nieszczęście. Ale jak przepiszę 7 razy i roześlę do 7 osób, to szczęście które mnie spotka, przewyższy wszelkie oczekiwania.

Przepisywać jakieś bzdury 7 razy! To nawet dla naiwnego dziecka, jakim wtedy byłam, było aż nadto. Poza tym skąd wziąć fundusze na 7 kopert i 7 znaczków, gdy musiało mi starczyć jeszcze na lizaka typu "kodżak" i mrożony mus truskawkowy z Igloopolu?

Tak więc nie zdarzyło mi się przyłączyć do żadnego łańcuszka wtedy. Później, gdy założyłam sobie skrzynkę mailową, regularnie przez jakiś czas dostawałam łańcuszki w formie prezentacji power point. Też je trzeba było rozsyłać znajomym, w obawie przed nieszczęściem, ale jakoś nigdy się na to nie dałam namówić. Kto wie, może teraz byłabym bogatym szejkiem, gdyby nie moje lenistwo.

Kilka miesięcy temu zaatakowano mnie łańcuszkiem kulinarnym, który polegał na hodowli jakiegoś zakwasu na "chlebek watykański". Niestety nie mam pojęcia, dlaczego watykański i dlaczego chlebek, gdyż dwukrotnie musiałam go spróbować. I nie przypominał on ani Watykanu ani chleba. Przynajmniej mnie nie przypominał, nie wiem jak innym. Otrzymany zakwas oczywiście wywaliłam, nie bacząc na konsekwencje. A teraz w chwilach, gdy nie mam już czasami siły dźwigać różnych problemów, wzdycham sobie, że było nie wywalać...(to oczywiście ironia)

O łańcuszku Ice Bucket Challenge Krzysztof Osiejuk niedawno napisał tu w salonie wszystko to, co gdzieś mi się tam po głowie kołatało na ten temat. Niemniej jednak czerpałam jakąś perwersyjną przyjemność patrząc na błazenadę i upadek niektórych moich znajomych, którzy pomyśleli, że wylanie wiadra zimnej wody na łeb będzie dla nich niezłym lansem. Bawili mnie zwłaszcza ci przebywający na emigracji, którzy tę jakąś formułkę towarzyszącą temu laniu wody wypowiadali w obcym języku, kierując te swoje nominacje tylko do polskich znajomych. Nikomu jednak nie udało się dorównać temu:

Ostatnio po facebooku krąży kolejny popularny łańcuszek, polegający na wypisywaniu 10 książek, które wywarły największy wpływ na danego człowieka. Zauważyłam, ze większość osób biorących w tym udział wymienia książki z dzieciństwa, o Indianach, Tomku Wilmowskim, a prof. Hartman to wymienił nawet Kopciuszka czy dziewczynkę z zapałkami, albo małą syrenkę, nie pamiętam dokładnie.

Jak widać, książki czytane w dzieciństwie determinują u wielu ludzi późniejszy ogląd rzeczywistości. Oczywiście ja tu nie dokonuję odkrycia, stwierdzam fakt, który nie byłby niepokojący, gdyby nie to, że aktualnie w każdej księgarni w dziale "dzieci" znajduję "Wielką księgę cipek" i "Wielką księgę siusiaków", ewentualnie opowieść o krecie, któremu ktoś nasrał na głowę. A dziale "młodzież" Tomka Wilmowskiego zastąpiły zdecydowanie opowieści o upadłych aniołach, które zstępują na ziemię, by kopulować z nastolatkami z gimnazjum.

Ciekawa jestem, jak będzie wyglądał świat za 20 lat. Czytałam ostatnio "Dzieje duszy" Św. Teresy od Dzieciątka Jezus i zwróciłam uwagę na to, że ona często zwracała się do Boga z prośbą, by skrócił jej wygnanie. Często używała zresztą tego określenia: wygnanie.

Ja wczoraj nie mogłam się oprzeć tej samej myśli i tej samej prośbie- choć oczywiście nie jest to w żadnym wypadku myśl zwana samobójczą - gdy obejrzałam po 10 minut następujących programów, o których mówią, że są bardzo popularne i wręcz uwielbiane przez publiczność: "Voice of Poland" (tvp), "Mam talent"(tvn) i "Twoja twarz brzmi znajomo"(Polsat). Programy te nadawane są równocześnie a po półgodzinnym seansie bolała  mnie głowa i byłam w nastroju, który określa się czasem jako "przybita".

Czy ja mam książki, które mnie zdeterminowały? Pewnie tak, chociaż nie za bardzo umiem wskazać, które to były. Było ich ogólnie bardzo dużo, jako że dzieciństwo szkolne w całości spędziłam w wyniku konieczności życiowych w bibliotece. Wcale nie jestem pewna, że te, które chciałabym wymienić w tym rankingu faktycznie wywarły na mnie jakiś duży wpływ.  Wręcz obawiam się, że wpływ na mnie mogą mieć rzeczy, które ukrywają się cichutko w cieniu mojej powierzchownej niepamięci.

Trochę sobie poskakałam po tematach, ale w jakiś niewytłumaczalny sposób te wszystkie kwestie które tu poruszam łączą się ze sobą - w mojej opinii.

I niestety nie umiem zakończyć tego wpisu niepatetycznie, czuję mus zacytowania słów, które Romanowi Brandstaetterowi powiedział dziadek: "Będziesz Biblię nieustannie czytał. Będziesz ją kochał więcej niż rodziców (...) Nigdy się z nią nie rozstaniesz...A gdy się zestarzejesz, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi".

Czy ja się już zestarzałam? Być może....Telewizora dłuuuugo nie włączę.

 

 

 

 

 

bożena
O mnie bożena

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura