Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
975
BLOG

Wywiad z Bbudowniczym: Kowaleczkę częściowo udało się przekonać

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 40

 tekst opublikowany na blogpublika.com 25.06.2014

Bbudowniczy – tajemniczy bloger zajmujący się Katastrofą Smoleńską, którego wpisy osiągają po kilkanaście tysięcy odsłon. Do jego tez odnoszą się czasem złośliwie (Michał Setlak) a czasem merytorycznie (prof. Kowaleczko) rządowi eksperci. Kim jest? Dlaczego zajął się Katastrofą? Zapraszam na zapis rozmowy, którą z nim przeprowadziłem.

samolot

Cezary Krysztopa: Kim pan jest?

BBudowniczy: Osobą w średnim wieku gdzieś z Polski, z wykształcenia i zawodu inżynierem.

Ale inżynierem jakiej specjalności? Ja też jestem inżynierem, architektem, ale nie potrafię tak jak pan dyskutować o szczegółach obliczeń trajektorii samolotu.

Do sprawdzenia wyliczonej trajektorii lotu z ukształtowaniem terenu i śladami w terenie, nie jest wymagana wiedza specjalistyczna. Za to w wielu innych aspektach na pewno przydaje się wiedza z zakresu konstrukcji budowlanych i inżynierskich oraz wszechstronne techniczne wykształcenie.

Dlaczego zajął się pan katastrofą smoleńską?

Zająć to może za dużo powiedziane. Katastrofą smoleńską interesowałem się od samego początku, z różnym jednak nasileniem. Na początku miałem więcej zaufania do osób odpowiedzialnych za badanie katastrofy, jednak okazało się to sporą naiwnością. Ze względu na chaos informacyjny i dużą ilość nieprawdziwych/ fałszywych informacji, coraz częściej starałem się docierać do materiałów źródłowych i samodzielnie wyrabiać sobie zdanie na temat katastrofy.

To właśnie nazywam „zajęciem się”. Umówmy się, pomimo tego, że pana wpisy miewają dziesiątki tysięcy odsłon, a do pana tez odnoszą się eksperci rządowi. Jest pan istotnym punktem odniesienia w okołosmoleńskiej dyskusji. Choć fakt, że jako bloger, nie pan jeden. Co pan sądzi o takich wyskakujących jak diabełek z pudełka „blogerach” jak Ford Prefect na którego tezy powoływał się np. Maciej Lasek?

Z tym „istotnym punktem” to Pan jednak przesadza (śmiech). Sądzę, że wielu z tych blogerów było/ jest w mniejszym lub większym stopniu związanych z Komisją Millera, choć zapewne niektórzy robią to „hobbystycznie”. Wspomniany Ford Prefect jest akurat jednym z niewielu spośród nich, trzymających dobry poziom merytoryczny. Niestety – także kolejnym nastawionym wyłącznie na szukanie źdźbła w badaniach naukowców podważających oficjalne ustalenia, a nie zauważającym belek o które można się potknąć śledząc oficjalne ustalenia.

Jeśli tacy „hobbyści” sprawiają, jak Ford Prefect, wrażenie przygotowanych merytorycznie, to jak pan sądzi, dlaczego bronią tez oficjalnych? Może jednak widzą w oficjalnej argumentacji autentyczną logikę?

Nie powiedziałem, że akurat Ford Prefect robi to hobbystycznie – bo nie wiem. Nie chcę zgadywać, jakie są jego i innych blogerów intencje, choć można się domyślać, że niektórzy z nich bronią na blogach rezultatów swojej lub znajomych osób pracy. Co do „autentycznej logiki” zapraszam pod jeden z moich ostatnich wpisów „Arcyboleśnie proste sprawy” – raport Burdenki w swojej treści też był przecież całkiem logiczny. Komisja Burdenki odnalazła w grobach polskich oficerów dokumenty z 1941 roku, znaleziono notatki burmistrza Smoleńska z sierpnia 1941 roku w których pisano o „rozstrzeliwaniu jeńców wojennych – Polaków” (autentyczność potwierdzili biegli grafolodzy). Badania sądowo-lekarskie zwłok wykonane przez znanych specjalistów od medycyny wykazały, że ofiary zostały zamordowane pod koniec 1941 roku i to za pomocą niemieckiej amunicji. Wreszcie dziesiątki, jak nie setki świadków, widzących jak jeńcy są prowadzeni przez Niemców do lasu, a potem słyszących wystrzały… Ekshumacje były prowadzone przy udziale zachodnich obserwatorów, w tym amerykańskiego ambasadora, stwierdzających , że to Niemcy kłamali w sprawie stopni wojskowych ofiar itp. Gdyby nie to, że odkrycia miejsca kaźni dokonali wcześniej Niemcy, skąd byśmy wiedzieli że raport Burdenki został sfałszowany?

Rzadko się zdarza żeby Michał Setlak czy prof. Kowaleczko odpowiadali blogerom. Dlaczego odpowiadają panu?

W przypadku prof. Kowaleczki sam byłem mile zaskoczony – sądzę, że przeważyła tutaj chęć dyskusji na temat swoich obliczeń także z osobami bardziej sceptycznie do nich nastawionymi . Nie da się ukryć, że choć prof. Kowaleczko jest wysokiej klasy specjalistą w swojej branży, to jednak nie jest człowiekiem nieomylnym, ani tym bardziej omnibusem. Niezgodność wyliczonej przez niego trajektorii ze śladami w terenie, a także dziwna zależność pomiędzy arbitralnie wyznaczoną siłą uderzenia samolotu w brzozę a wyliczonym przechyleniem końcowym samolotu, nie zostały niestety wyjaśnione . Nasza korespondencja urwała się, ale temat miał ciąg dalszy – z pierwotnej półbeczki wyliczonej przez profesora zrobiła się po jakimś czasie ćwierćbeczka, prawdopodobnie w wyniku pominięcia w dalszych obliczeniach siły uderzenia w brzozę. Tu jednak mogę tylko spekulować, gdyż skorygowane obliczenia prof. Kowaleczki nigdzie nie zostały opublikowane.

W przypadku Pana Setlaka ciężko mówić o jakiejś korespondencji – kilka razy „dosadnie” skomentował na TT moje blogerskie wpisy (być może w ramach „monitoringu blogosfery”) , co też spotkało się z adekwatnymi odpowiedziami na moim blogu.

Sądzi pan że jest szansa na przekonanie prof. Kowaleczki o tym, że tkwi w błędzie?

więcej na Blogpublika.com

 

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka