Z WP (http://tiny.cc/Gsrqv):
"Ataku izraelskiego na irańskie instalacje atomowe nie można wykluczyć, co oznacza, że Ameryka musi być gotowa na wojnę z Iranem - ostrzega komentatorka "Washington Post" Anne Applebaum."
Niezle jaja. Izrael spowoduje wojne, a USA w zamian najedzie na Iran. Logiczne!...
Niesamowita jest ta chucpa neokonow w Waszyngtonie. Przypominam, ze to oni 7 lat temu najglosniej krzyczeli, by najechac na Irak. Znaczy niby nie w interesie Izraela oczywiscie, ale w oparciu o wyssane z palucha WMD . i kojarzenie typu "9/11 - Saddam", albo "gazowanie Kurdow - Saddam", zapominajac przy tym, ze akurat wtedy gdy Saddam gazowal Kurdow, to byl najwiekszym przyjacielem Busha Sr, gdy ten byl prezydentem USA.
Gdy armia USA najechala na Irak w 2003 r., nie bylo polityka amerykanskiego, ktory by pisnal slowo sprzeciwu. Nie bylo! Nawet Obama, ale on byl wtedy leszczykiem malym. Nie mowie juz o tzw. srodowisku Hollywood, niby liberalnym, a przeciez "toeying the line" w tym amoku. Taki terror zaprowadzili tam Cheney, Rumsfeld i Rice, ale i Wolfowitz i Feith z Podhoretzem. I co z nimi dzisiaj? Ano, maja sie swietnie - i nawoluja do nastepnego najazdu. A w czyim interesie? Kaduka oczywiscie!
Czy bedzie powtorka z rozrywki?
I jeszcze do tego maz Anne Applebaum ma kandydowac na prezydenta Polski.
Obama, NIE DAJ SIE!
