Nie wiem czy polska flaga to miał być objaw poparcia dla PiSu czy też inne są tego przyczyny, że w stolicy Dolnego Śląska prawie nie widać flag narodowych wywieszonych przez mieszkańców? Obrazek miasta smutny. W dolnośląskich wsiach dużo więcej zostało wywieszonych flag niż w moim mieście.
Nawoływano mieszkańców głównie do wyjazdu na majówki ale przecież nie wszyscy wyjechali. Z zazdrością patrzę na inne miasta w telewizorze. Kraków z flagą narodową od Barbakanu po Wawel - wspaniały pomysł. Gdzieś, tam, w Polsce dzieciaki malowały kilkuset metrową flagę narodową by ozdobić trybuny meczu piłkarskiego lokalnych drużyn sportowych. Wioski przygraniczne ścigały się w ilości flag wywieszonych na domach.
A Wroclaw zbojkotował nasze narodowe święto. Ostatnio widziano tutaj liczne polskie flagi gdy przybyli do nas kibice na mecz Mistrzostw Europy - od tamtego czasu jesteśmy coraz bardziej wykorzenieni. Nasi ukraińscy przybysze, których jest tutaj ponad sto tysięcy, widzą to miasto chyba tylko jako typowe już miasto zachodniej Europy, miasto jak wiele tamtych, miejsce bez właściwości. Miejsce nijakie.
Owszem, pokazywali nas w zachodnich telewizjach gdy na wrocławskim rynku ponad 7 tysięcy gitarzystów zagrało „Hey, Joe” Hendriksa na 1 Maja. Ciekawy kaprys grupy osób, miłe to - ale nas nie spaja, nie klei.
Gdyby Niemcom wolno było wywieszać flagi na domach na pewno w takie święto jak nasze byłoby tych flag pełno. Wolno im używać flagi narodowej tylko podczas mistrzostw piłkarskich a potem muszą je szybko zdjąć by nie budzić nastrojów narodowych. Amerykanie kochają swoją flagę i uwielbiają się nią obwieszać przy każdej możliwej okazji.
Wrocławianie - w roku setnej rocznicy odzyskania niepodległości - po prostu zawiedli. Miasto, tak dumnie walczące o wolność w stanie wojennym z juntą Jaruzelskiego - zapomniało, że ma dzisiaj powód by świętować. Dlaczego tego nie robi?
