Najpierw dowiedzieliśmy się, że "na 90% Rysiu, że załatwimy". Później spocony Chlebowski i grillowany przez dziennikarzy na konferencji prasowej Drzewiecki bardzo "wiarygodnie" przekonywali nas, że czarne nie jest czarne, tylko białe.
Potem przyszedł czas na pełne ekspresji, melodramatyzmu i pudru zeznania obu bohaterów przed sejmową najwyższą komisją. Z zeznań tych dowiedzieliśmy się, że Panowie Ci to dwaj najbardziej zarobieni polscy politycy. Zatroskani tylko o dobro publiczne i stan budżetu państwa. Zresztą pisałem o tym szerzej już wcześniej. Z zeznań tych wynikało także, że Drzewiecki zna Rycha tylko i wyłącznie z pola golfowego, gdzie "pukali sobie do dołka" miło przy tym gawędząc o pewnej części ciała Maryni (wszystkie PT Panie o tym imieniu z góry przepraszam). Pełny relaks i odprężenie. Żadnych tam interesów, wyciągów, jednorękich bandytów. Tylko sport, świeże powietrze. No może tam raz Miro, poruszony zawartością SiWi panny Sobiesiakówny rozczulił się i chciał jakoś dziewczynie pomóc, no bo przecież szkoda, żeby się taki talent marnował.
Zbychu to już w ogóle, tak był zajęty kolejnymi projektami ustaw ułatwiającymi życie wszystkim dokoła, że nawet nie miał czasu telefonów odbierać. Spotkać się z Rychem miał czas tylko w przelocie między stacją benzynową a cmentarzem. Oczywiście o żadnej tam pomocy nie było mowy.
No i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie ten wredny i wścibski Kamiński i to jego całe CBA. Gdyby chociaż Tusk wywalił go od razu po przejęciu władzy. Nie pomógł nawet film z posłanką Sawicką pokazany klubowi PO zaraz po wyborach.
Dzisiejsza "Rzeczpospolita" publikuje kolejne stenogramy podsłuchów i analizę materiału dowodowego wykonaną przez CBA dla Prokuratury z Wrocławia. Ze stenogramów wynika jednoznacznie, że obaj dżentelmeni byli na każde skinienie, a raczej każdy telefon Pana Rysia zwarci i gotowi do działania. I co więcej, każdą prośbę Pana umęczonego przedsiębiorcy ochoczo i bez szemrania spełniali. Widać Pan Sobiesiak lubił czasem oglądnąć sobie w TV teleturniej "Milionerzy" i przypadł mu do gustu "telefon do przyjaciela".
Ot, choćby rozmowa Sobiesiaka z Drzewieckim z 22.09.2008 roku:
M.D.: Tak?
R.S.: Dzień dobry, dalej zajęci? Sobiesiak się kłania.
M.D.: Cześć Rysia.
R.S.: A cześć, panie ministrze. No to kurdemol ja już myślałem, że ty już kurna nie chcesz… to nie chcesz mi tu pomóc… nie zrobię tego wyciągu na zimę, no…
M.D.: Proszę?
R.S.: No nie zrobię tego wyciągu na zimę jak k...!
M.D.: Słuchaj, już będę dzwonił, zaraz się dowiem, bo teraz przejeżdżam z jednego miejsca do drugiego.
R.S.: Bo ja chciałem tam już, wiesz…
M.D.: Zaraz zadzwonię i oddzwonię do ciebie.
R.S.: Proszę cię bardzo, bo ja już tu chciałem panu Reinertowi dać, żeby dzwonił, żeby dzwonił do ciebie, bo ty ode mnie nie odbierasz. Nic nie potrzebujesz od pana Alojzego?
M.D.: Na razie nie, ale będę potrzebował okna jeszcze.
R.S.: Będziesz potrzebował jeszcze okna jeszcze…
M.D.: Duże takie jedno przesuwane, pięć metrów ponad.
R.S.: Pięć metrów ponad będziesz potrzebował. Dobra, powiem mu. A powiedz mi, czy był z tobą jakiś gościu na olimpiadzie – pan Magiera?
M.D.: Był.
R.S.: Leśniczy taki, co z urz… myśliwy, gdzieś tam razem polowali z panem…
M.D.: Tak, tak.
R.S.: To dobra, to nie przeszkadzam, Mirek weź proszę cię dopilnuj to.
M.D.: Dobrze, dobrze.
R.S.: Faksem potrzebuję to chociaż, no.
M.D.: Dobra, dobra.
R.S.: Dziękuję ci serdecznie, no ciao.
No po prostu Francja elegancja. W warstwie leksykalnej również bez zarzutu. Pełna kurtuazja. Nie to, co na polu golfowym. No i przy okazji okna sobie pan minister załatwił.
A tak na poważnie, Pan Rysiek bez żenady zwraca się do ministra polskiego rządu: "Mirek weź proszę cię dopilnuj to", i tenże minister bez jeszcze większej żenady mówi "dobrze, dobrze" i jak wiemy z dalszych materiałów uruchamia swojego asystenta do działań specjalnych. Ciekawe, co teraz będą mówić specjaliści od "tak zwanej afery hazardowej". Równie interesująca jest rozmowa z Chlebowskim odnośnie załatwienia polubownie z dyrekcją lasów bezprawnej wycinki przeprowadzonej przez Sobiesiaka.
W tym świetle coraz ciekawiej zapowiadają się czwartkowe zeznania Marcina Rosoła, a i ciekawe, co powie dziś Magdalena Sobiesiakówna. Natomiast jeszcze ciekawiej wyglądać będzie kwestia składania przez obu panów politykierów fałszywych zeznań pod przysięgą. No ale w świetle ostatniego wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieście w sprawie Andrzeja Kratiuka, to chyba raczej chłopaki mogą spać spokojnie. Wiedzeni tokiem rozumowania przy uchylaniu pytań przez przewodniczącego Sekułę, zawsze mogą powiedzieć, że to nie miało związku ze sprawą. A ja się pytam, w jakim my żyjemy państwie i co się jeszcze musi stać, żeby Naród Polski przejrzał na oczy!!!???
www.rp.pl/artykul/2,434505_Zeznania_kontra_podsluchy.html
wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7538548,Umorzono_proces_Kratiuka_za_falszywe_zeznania_ws_.html
wing2009.salon24.pl/155668,od-dzis-swiadkowie-moga-klamac