Brat PIT Brat PIT
52
BLOG

Tolerancja, propaganda i parytety

Brat PIT Brat PIT Polityka Obserwuj notkę 2

 

 Cały świat ekscytuje się występami sportowych gladiatorów na Igrzyskach Olimpijskich. My kibicujemy Adamowi Małyszowi, Justynie Kowalczyk i wszystkim pozostałym polskim atletom. Jednak Igrzyska w Vancouver to nie tylko zmagania sportowe. Wiele do myślenia, niestety w smutnym aspekcie, dał mi artykuł zamieszczony na portalu dziennik.pl pod tytułem „Igrzyska przyjazne gejom”.


Artykuł ten traktuje o dwóch tematach: wszelkiej maści parytetach oraz o tym, jak organizatorzy Igrzysk robią wszystko by środowiskom gejowskim zrobić dobrze. Generalna konkluzja jest jedna. Świat stanął już nawet nie na głowie, ale chyba na uszach. I tak dowiadujemy się, że organizatorzy stworzyli tzw. „pride house'y”, w których „homoseksualni sportowcy, trenerzy czy ich rodziny mogą czuć się swobodnie”. Zastanawia mnie od razu, na czym to czucie się swobodnie miałoby polegać i aż boję się pomyśleć. Inna sprawa, to nazwa tych przybytków. Pride to po naszemu duma. Doprawdy nie wiem, z czego tu być dumnym. No nijak nie mogę tej dumy dostrzec. Raczej powinien to być powód do wstydu i jeszcze do niedawna tak było, no ale od czego szeregi postępowych stachanowców, którzy dzień i noc wbijają nam do głów swoje lewackie gadki.

Pod ten sam deseń działają również stacje telewizyjne. „Aktywiści ze środowisk gejowskich zauważają, że homoseksualiści podczas olimpiady w Atenach byli niemal ostentacyjnie pomijani przez duże stacje telewizyjne”. Dowodem na to ma być fakt, że dziennikarzy telewizji NBC w ogóle nie interesowało życie prywatne złotego medalisty w skokach do wody, któremu zdarzyła się ta przypadłość bycia homo. A dlaczego miałoby interesować?? Widać w opinii homoaktywistów informacje o tym, z jakim to kolegą aktualnie sypia sportowiec są niezbędnymi dla społeczeństwa. Moim zdaniem niekoniecznie. Jednak, zdaniem tych samych aktywistów, w Vancouver wszystko się zmieniło. Koledzy z NBC solidnie odrobili zadanie domowe i tym razem nie dali ciała. Jako podkład muzyczny użyto piosenki pewnej, kochającej inaczej szansonistki. Jednocześnie stacja już z wielką ochotą informuje żądne wiedzy społeczeństwo o wszelkich aspektach życia gejowych sportsmanów. Brawo panowie, oby tak dalej!!!

Jak widać homoseksualna propaganda wykorzysta każdą okazję do tego, by wciskać ludziom w sposób zupełnie nachalny swoją ideologię. Coś takiego jak wstyd dla tych osób kompletnie nie istnieje. Zadziwia też uległość organizatorów i dążenie do tego, by tylko nikt nie poczuł się urażony. Jednak jakoś dziwnie ta tolerancja działa tylko w jedną stronę i już nie dotyczy chrześcijan. Wszystko zmierza po prostu do całkowitego wykluczenia osób publicznie deklarujących swoją wiarę w Boga poza margines życia publicznego. Widać kierowanie się w życiu wartościami oraz moralnością, za którą idzie wytykanie złego postępowania za bardzo i coraz bardziej kole w oczy. Ale nie może być inaczej, skoro moralna zgnilizna i zło szerzą się w świecie w takim tempie.

Widać to zresztą doskonale również na przykładzie Igrzysk Olimpijskich w Vancouver. Oficjalnie, w myśl szeroko pojętych parytetów (to co się chce u nas wprowadzić, to na razie tylko preludium do tego, co może nas w niedalekiej przyszłości czekać). Jak pisze autor tekstu: „nikt w wiosce olimpijskiej nie może doświadczyć strat moralnych. (...) Oficjalne Wioski Posług Religijnych owszem są, ale nie mogą się zbytnio rzucać w oczy. Obecne są strefy dla przedstawicieli pięciu największych religii, jednak duchowni, wedle zaleceń organizatorów, nie powinni przebywać w wiosce olimpijskiej, nie mogą również posiadać żadnych „świętych ksiąg””. Dodajmy jeszcze do tego zakaz noszenia widocznych symboli religijnych przez jakiekolwiek służby porządkowe, czy policję i mamy już obraz całości. Z jednej strony tworzy się pride house'y dla homosiów, gdzie mogą siać do woli swoją propagandę, a z drugiej strony odmawia się jakiegokolwiek miejsca dla symboli i wartości religijnych.Oto tolerancja na miarę XXI wieku. Najsmutniejsze jest to, że coraz więcej osób się na takie stawianie sprawy zgadza.

Inną sprawą jest też to, że słowo „tolerancja”, w wyniku różnorakich zabiegów ideologów postępu całkowicie zmieniło swoje znaczenie. Jeszcze do niedawna tolerować oznaczało uznawać istnienie czegoś, mimo tego że się z tym nie zgadzam. Nie było więc w tym cienia aprobaty. W wyniku różnych zabiegów i zachodów, słowo to, ze znaczenia pejoratywnego uzyskało znaczenie pozytywne. Teraz tolerować oznacza już nie tylko uznanie istnienia, ale już także akceptację i aprobatę takiego stanu rzeczy. Tym bardziej próby wyrzucenia wiary i wierzących poza nawias życia publicznego z tolerancją nic wspólnego nie mają. Dlatego nie można w tym temacie milczeć.

I na koniec jeszcze taka refleksja krajowa. Jak wiadomo na obecnym posiedzeniu Sejm będzie rozpatrywać obywatelski projekt ustawy o parytetach. I tu naszła mnie taka myśl. Gdyby, co nie daj Boże, ten projekt stał się obowiązującym prawem, to czy Partia Kobiet będzie musiała na swoich listach wyborczych umieścić 50% mężczyzn?????? To mogą być wtedy niezłe jaja:-)

www.dziennik.pl/sport/vancouver-2010/article551345/Igrzyska_przyjazne_gejom.html

Brat PIT
O mnie Brat PIT

  A tylu nas jest obecnie   Jeżeli szukasz Drogi, Prawdy i Życia, nawet jeśli jeszcze tego nie wiesz, klinkij w poniższy obrazek   www.szukajacboga.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka