bren bren
787
BLOG

Gdzieś obok nas

bren bren Polityka Obserwuj notkę 75


Jednym ze słów, których popularność ostatnio gwałtownie wzrosła, jest zaimek przysłowny „gdzie”. Jakie zyska znaczenie i czy trwale określi epokę – dopiero się okaże. Żeby nie ulec powierzchownym tendencjom (Gdzie moda panią, rozum sługą), warto spokojnie przyglądać się łączonym z tym wyrazem pytaniom, i wyeliminować mniej istotne.
Na przykład, do najczęściej powtarzanych należy: „– Gdzie jest premier? Gdzie jest premier?”. Z czego wcale nie wynika, że to kwestia najważniejsza dla naszych czasów. Posługując się przykładami z literatury i przysłów (mądrość narodu), można ją interpretować na różne sposoby bez emocji.
Stosunkowo najłatwiej poradzić sobie z implikowanym owym okrzykiem uczuciem braku. Dla większości obywateli obecność/nieobecność szefa rządu równa się obecności/nieobecności w telewizji. Pominąwszy więc koncepcję, że telewizja jest jedynym bytem realnym, chwilowa absencja nie budzi niepokoju. Gdzieś przecież jest (Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest ...) – uspokajają się jedni. Inni znów tej dłuższej czy krótszej luki wcale nie odbierają boleśnie, oglądając inne atrakcje (Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga).
Dociekliwym to nie wystarcza. Twierdzą, iż dramatyczny komunikat odnosi się do przebywania premiera „nie tu”, czyli w rejonie zamieszkiwanym przez resztę współobywateli (z wyłączeniem emigrantów). Niewykluczone, że słusznie. Ale co z tego? (Gdzie Rzym, gdzie Krym). Wystarczy trochę pozytywnego myślenia, aby przyjąć, że premier po prostu życzy wszystkim (prawie, bo znów trzeba wyłączyć przynajmniej część emigrantów) jak najlepiej. Wszak – Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
Upartych malkontentów to nie zadowoli. Życzeniami karmić się nie chcą (Gdzie ci dużo obiecują, małą torbę przynieś). Hipoteza uzasadnionej oszczędnościowo-organizacyjnej przyczyny nieobecności (Gdzie kucharek sześć, tam nie ma co jeść) ich nie przekonuje.
A może jeszcze inaczej – też chcieliby być tam (gdzie?), a nie „tu”? Zbywa się zwykle takie tęsknoty zaleceniem „a niech jadą, broni im kto?”. Jednak wobec zborowości manewr ten okazuje się absurdalny. Gdyby wszyscy (bo premier chyba wszystkim życzy jak najlepiej) wyjechali (gdzie?), wtedy „tu” – nie jakoby, ale rzeczywiście by nikogo nie było – i nastałby raj dla wszystkich w ogóle, a wędrówki ludów tylko by przybrały na sile.
Mniej pozytywne nastawienie, nie uwzględniające życzeń, opiera się na założeniu, że jednak nie jest dobrze, nie tylko (choć m.in.) dlatego, że my „tu” akurat jesteśmy. Rozpaczliwe dopytywanie się o miejsce pobytu premiera wyrażałoby zatem oczekiwanie, że – rezygnując z przekonania, iż „tu” (gdzie go nie ma) jest dobrze – pojawi się on i sprawi, że będzie lepiej. Jak złudne, a nawet ryzykowne są takie nadzieje ukazuje scena z Pięknych, dwudziestoletnich, gdy pierwsza po latach premiera amerykańskiego filmu (Ostatnia walka Apacza, kreowanego przez „złotowłosego i błękitnookiego Burta Lancastera”) „zbiegła się dziwną rzeczy koleją z innym wydarzeniem” – wypuszczeniem w przestworza balonu „Gwiazda Polski II”. Tysiące ludzi zgromadziły się przed kinem. „Co chwila wybuchały awantury; co chwila interweniowała policja; wreszcie jacyś dwaj panowie wzięli się do noży, a żona jednego z nich poczęła szukać niejakiego Pana Zenka: jedynego człowieka, który by umiał opanować sytuację. Wszyscy kotłowali się krzycząc: „Gdzie pan Zenek? Gdzie pan Zenek?”. Wreszcie Pan Zenek nadbiegł; fachowym okiem ocenił sytuację, w locie zrzucił marynarkę i począł kłaść walczących baranem, czyli uderzeniem głowy w pierś. I nikt już nie patrzył na odlatującą samotnie „Gwiazdę Polski II”; Lancaster i Pan Zenek zniweczyli trud polskich konstruktorów”.
Nie wdając się w rozważania, która z wersji pobytowych jest bezpieczniejsza dla tubylców, można pominąć drobne różnice (jest gdzie bądź, i tyle). Sens uporczywych pytań sprowadza się zatem do ich ponawiania. Co żadnego efektu nie przyniesie. (Gdzie głowy nie masz, rządu nie pytaj). Zabiera tylko energię i czas, którego właśnie zabrakło na omówienie poważniejszych problemów, związanych z zaimkiem „gdzie”.


 

Zobacz galerię zdjęć:

bren
O mnie bren

Nie ma takiego poświęcenia, na które by się człowiek nie zdobył, byle tylko uniknąć wyczerpującego wysiłku myślenia. /sir Joshua Reynolds/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka