Brockley Sid Brockley Sid
1549
BLOG

Moore rzeźbiarz drogocenny.

Brockley Sid Brockley Sid Kultura Obserwuj notkę 8

 

 

 Rzeźbiarz przemawia do swojego odbiorcy, dla którego życie jest piękną przygodą, niebezpieczeństwo – rozrywką ducha, cierpienie turniejem umyślnym i chełpliwym”. Pisał kiedyś znakomity Leśmian. Nie tylko podpisuję się pod tymi słowami lecz biorę je całkiem serio, w tonie dobrych interpretacji sztuki współczesnej.

 

 
Nieżyjący brytyjski rzeźbiarz Henry Moore (1898 – 1986) chwyta zza światów za portfele spragnionych kolekcjonerów. Powód dla którego, Moore trafia na dzisiejszą rozkładówkę, tego niszowego blogo-magazynu są pieniądze oraz rzeźba wykonana z brązu. Cena wywoławcza zaproponowana  w zeszłym tygodniu przez londyński dom aukcyjny Christie’s wynosiła 3.5 miliona funtów. Dzieło/ wytwór został sprzedany - wylicytowany za bagatelka 19.1 milionów funtów. Niby nic wielkiego, jednak w świecie pogłębiających się negatywnych nastrojów dotyczących stanu światowej gospodarki, to bardzo interesujący trend. I co dla Anglików, najważniejsze, jest to najwyższa cena wylicytowana do tej pory za rzeźbę brytyjskiego artysty. W naszej blogowej, niewielkiej perspektywie to wydarzenie jest znamienne, bowiem stanowi przyczynek do rozprawy o stanie współczesnej rzeźby. Obraz jest tłumaczeniem myśli, często tłumaczeniem pustki. Natomiast z rzeźbą jest inaczej jej rola była i chyba pozostaje dzisiaj, bardzo ważna, jeszcze przed wynalezieniem ruchomego obrazu, czy obrazu trójwymiarowego. Rzeźba mogła bardziej wypełniać wyobraźnię niż obraz, dawała namiastkę bliskości, która zastyga w kamieniu.
 
Nieodgadniona przestrzeń artysty.
 
„Młotem śpiewałem moje sny w kamieniu
Jak grom, co szczęściem nadmiaru się gniewa!
Uczułem bożą wolę w mym ramieniu
I radość spadła na mnie, jak ulewa!”
-      Staff       
 
 
 
 
Czy Moore bardziej niż inny wypełnia wyobraźnie widza? Potrafi zachwycić na tyle, że ciarki na plecach są wrażeniem powszechnym? Wydaje się, że nie do końca. Droga na szczyty widzie przez meandry niezrozumiałości i to jest maksyma, znajdująca swoje odzwierciedlenie w domach aukcyjnych całego świata i towarzyszących im spektakularnych wynikach finansowych.
 
 
 
Mój ulubiony Hirst(sic!) prowadzący do tej pory prym cenowy na wyspach, będzie musiał popracować nad czymś wyjątkowym tak aby pokonać wynik wspomnianego Moore’a. Czymś niespotykanym na tyle, przebijającym dotychczasową padlinę w formalinie czy muchy na gównie, iż zostanie okrzyknięty świętym olśnieniem kultury europejskiej, za którą warto zapłacić każdą cenę.
 
 
W przypadku „złotego cielca Hirsta” (sprzedanego w 2008 roku za 10.3 miliona funtów) pojawia się od razu myśl, który z nich, Hirst czy cielec ma bardziej inteligentny wyraz twarzy? Zatrzymajcie się nad tym przez chwilę i pomyślcie. Moim zdaniem ten spór pozostaje nierozstrzygnięty.
 
Można przecież się upierać, że z rozmaitości wydobywa się prawdziwe piękno i blask sztuki współczesnej. Urobione poglądy na świat, szablony, którymi posługujemy się każdego dnia mają znaczenie trzeciorzędne. Zupełnie marginalne, takie jak pieniądze wydawane na to co w powszechnym ujęciu nazywane jest dobrą rzeźbą czy sztuką.
 
 
 W końcu rzeźbiarstwo jako część sztuki jest czynem rozumnej woli. Może owszem przecenianej nieco, ale przecież praca ducha, rzemiosło wyzwolone i piękno opanowane zawsze ceniło się bardzo wysoko.  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura