Brockley Sid Brockley Sid
450
BLOG

W obronie Teatru Dramatycznego

Brockley Sid Brockley Sid Kultura Obserwuj notkę 11

 

Jak doniosły  media papierkowe i inne, Warszawa będzie chyba pierwszym na mapie Polski miastem, gdzie powstanie, konglomerat trzech teatrów pod wodzą jednego dyrektora Tadeusza Słobodzianka. Oto bowiem Rada Warszawy w przewadze (PO) zdecydowała o połączeniu Teatru na Woli oraz Teatru Dramatycznego w jeden prężnie działający organizm. Dynamizm nowego wspólnego dyrektora pana Słobodzianka ma być tego gwarantem. Dotychczas twórca dramatu „Nasza Klasa”, piastował funkcję szefa Teatru na Woli, jednocześnie będąc właścicielem i założycielem Teatru Laboratorium Dramatu. W trosce o wydajność,  zdecydowano że należy dołączyć do obecnego tandemu, jeszcze jedno teatralne ciało. Motywując taką decyzję, formalizmem, wydajnością, oszczędzaniem i czymś tam jeszcze. Powstała instytucja kultury, trójnóg, pod wodzą T. Słobodzianka ma być lepsza. I tyle. Zatrzymajmy się jednak przy tym wątku na chwilę. Znajdujemy się bowiem w momencie odwiecznego sporu, którego istoty nie potrafią pojąć rajcy Warszawy. Kiedy sztukę zaczniemy postrzegać w kategoriach, rachunkowości, księgowości i przede wszystkim zysków i chciwości zatracimy naturę i przekaz tego co daje ludziom teatr. Proponuję również, wszystkim radnym, którzy wpadli na taki zacny i perspektywiczny pomysł aby w miejsce powołanej instytucji kultury, stworzyć kino, zwykłe lub pornograficzne. W myśl optymalizacji i racjonalizacji budżetu Warszawy. Zyski będą zapewne trzykrotnie wyższe niż obecnie, a przecież o to chodzi.
 
Ludzie z natury mają potrzebę uczestnictwa czynnego i biernego w twórczości artystycznej, domagają się kwalifikacji umożliwiających im percypowanie i rozumienie twórczości i kultury. Teatr daje taki oddech możliwości. Jestem pewien, że zabieg połączenia Teatru Dramatycznego o bogatej tradycji, w jedno ciało z Teatrem na Woli, ograniczy różnorodność i wielobarwność scen warszawskich. Zaburzy to pewien ciąg twórczy. Natomiast stawianie jednostki takiej jak T. Słobodzianek na jej czele, emanującej w przedstawieniach lewicowym puszczalstwem moralnym, wypaczającym historię, masakrującą kanony sztuki teatralnej, nie jest  zabiegiem ani dobrym, ani służący zwiększeniu atrakcyjności Teatru Dramatycznego. Zamiast dynamicznej instytucji kultury otrzymamy Laboratorium Dramatu bis, kilku aktorów na bruku, oraz brnięcie w repertuarze w ślepe uliczki epigońskiego marazmu.  
 
Ba, uważam że w ten sposób laur otrzyma grafomaństwo. Można powiedzieć, iż to przesadny sąd, niesłuszny i paradoksalny. Lecz ja zazwyczaj upieram się przy twierdzeniach, iż dobra sztuka broni się sama. Zatem rewidujmy, wentylujmy i sprawdzajmy, a prawdziwa wielkość nie przepadnie na pewno. Jeśli zaś runie, ów eksperyment, potwierdzi to jedynie znaną dewizę, iż polityczno administracyjny grzebanie przy teatrze odniesie efekt taki jak zawsze.
 
Artysta, reżyser jest depozytariuszem piękna, koronnym rzemieślnikiem. Dyrektor teatru jest akuszerem tego co tworzy świetny teatr. Jestem przekonany, że pan Słobodzianek nie jest w stanie nadać nowego tchnienia tak połączonemu tworowi. Nagroda Nike, upolityczniona od wielu lat, nie świadczy tutaj o niczym. Jest jedynie indykatorem tego kto na salony jest wyniesiony, oraz komu ów salon karze bić brawo, a także o kim warto rozmawiać. W myśl nagminnie promowanej polityki kształtowania opinii, gustów i przyzwyczajeń lub zwyczajnego ćwierć inteligenckiego odmóżdżania.   

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura