Brockley Sid Brockley Sid
268
BLOG

Potęga słowa

Brockley Sid Brockley Sid Polityka Obserwuj notkę 0

 Osobiście zafascynowany jestem słowem, oraz schematami myślowymi z nim związanymi. Tym bardziej arcyciekawe jest zajmować się słowem w obecnych czasach, gdy wszystko staje się relatywne i traci na swoim znaczeniu.

 
Z politycznej perspektywy „zdrada”, „zdrajca”, „zdradzony naród”, „hańba” „haniebny”, „człowiek złej woli”, „bydło”, „bydle” symbolizuje mniej więcej tyle ile worek zgniłych jabłek. Cuchnie, traci na znaczeniu. Trzeba odnotować, że są to słowa padające z ust osób publicznych, sprytnie eksponowanych przez dziennikarzy dla uzyskania efektu migawki i newsa.
 
W imię walki partyjnej i zdobycia popularności mediów trzeba przecież używać słów dosadnych!? Nieprawdaż. Mocno nimi walić jak popadnie, siekać, rąbać bez skrupułów. Może nie trzeba by było. Tylko kto wówczas „dorżnął by watahę” – jeśli nie „zaprzaniec”?
 
Najłatwiej jest przypisać to okopywaniu się na ideologicznym froncie, każda ofiara jest warta tak szczytnego celu jak zniszczenie przeciwnika. Nawet jeśli wiąże się to z krótkowzrocznością, zamiast planem politycznym, zaczyna podchodzić pod nieistotny partykularyzm, zamiast wcielaniem poglądów w życie dla lepszego bytu obywateli. Koleje losu polskiej wojenki polityczno – medialnej to nic innego jak wtłaczanie wszystkich adwersarzy w niewygodne gorseciki, tak aby łatwo można powiedzieć- swój lub zdrajca po prostu „pijak, a wiadomo że każdy pijak to złodziej”. Ba, będąc świadkiem tych mało zabawnych tyrad mam wrażenie iż erozja znaczeniowa słów postąpiła tak znacząco że otaczający mnie męczennicy z obydwu stron barykady zostaną tam na zawsze, bo tego wymaga sprawa, rozumiana przez każdego inaczej.
 
 
Inflacja słowa, wiąże się z widocznym cynizmem, lepiej przed kamerą wyzwać przeciwnika od politycznych funkcjonariuszy a następnie w restauracji sejmowej, jeż bez fleszy pić z nim kawę ze śmietanką.
 
Żeby nie być w tych przykładach „gołosłownym” lub „pustosłownym” jak kto woli. Powołam się na przykład apolityczny, w swoim uniwersalizmie zachwycający. Najpopularniejsze dzieło pisane w historii świata, dla którego ginęli ludzie i od którego wszystko się zaczęło. Pismo Święte.
 
Bóg buduje świat znamienicie, mając jedno narzędzie którym powołał wszystko do życia mowę. Księga Rodzaju 1:1-6. Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię[…]Wtedy Bóg rzekł: niechaj się stanie światłość[…] A potem Bóg rzekł niechaj powstanie sklepienie w środku wód.
 
W Księdze Mądrości znajdujemy taki fragment (1:6-11) Mądrość bowiem jest duchem miłującym ludzi, ale bluźniercy z powodu jego warg nie zostawi bez kary, ponieważ Bóg[..] tym który słyszy mowę jego języka [..] Zatem nie ukryje się, kto mówi niegodziwie i nie ominie go karząca sprawiedliwość […] i dojdzie do Pana wieść o jego słowach
Strzeżcie się więc próżnego szemrania, powściągajcie język od złej mowy: bo i skryte słowo nie jest bez następstwa, a usta kłamliwe zabijają duszę.
 
Ci, którzy pokładają w wątpliwość istnienie Boga i traktują Biblię jako zbiór starożytnych opowiadań (niech mają się na baczności), powinni zauważyć istotną wagę przykładaną do wypowiadanych słów. Przecież „na słowo” Niemcy w trakcie II wojny światowej pozwalali wychodzić polskim oficerom poza teren obozu. Dane słowo, parol, było emblematem honoru rycerza.  Co z tego zostało, pył minionej epoki, kurz wspomnień.
 
Rodzi się pytanie cóż robić? W konsekwencji odpowiem modlić się gorliwie o nową, nieskażoną, etatyzmem, obłudą piętnem PRL-u i okrągłego stołu klasę polityczną. Lub zdjąć garnitur nieszczerości, otworzyć się na argumenty innych i zacząć szanować „słowo”.
 
Bądź też systemowo powołać „Ministerstwo Wstrzemięźliwości”, które śledzić będzie wszelkie przejawy mowy nienawiści. Jednostronnie ma się rozumieć i jednomyślnie.  
 
W tej sytuacji przyznajć nleży rację słowom napisanym kiedyś przez Vauvenarguesa: ”hipokryzja jest hołdem, który grzech składa cnocie”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka