brzuch brzuch
189
BLOG

Grzebią mi w trzewiach

brzuch brzuch Polityka Obserwuj notkę 1

Pan Prezydent już kilka tygodni na urzędzie. I wartało by spełnić, choć na niby, którąś z obietnic, które na swoich paluszkach wyliczał w kampanii wyborczej.
 
Idą wybory samorządowe, a żadnej inicjatywy w stronę okręgów jednomandatowych – ni widu ni słychu.
 
Kongres kobiet zbiera się to tu, to tam, a Kancelaria Pana Prezydenta na koń nie wsiada, szabli w dłoń nie chwyta, by do upadłego walczyć o parytet.
 
Zostaje więc typowy „temat zastępczy” – coś, co teoretycznie najmniej kosztuje, a może zająć kilka dni nadawania telewizji całodobowych (nie mylić z sieciami całodobowej sprzedaży alkoholu).
 
Formacja polityczna Pana Prezydenta wrzuca więc – nam maluczkim – na głowę, sprawę legalizacji In vitro.
 
6 projektów ustaw leży w szanownym Sejmie. Nad wszystkimi sześcioma Parlament dziś rozpoczyna debatę. Startują do wyścigu grzebania nam w brzuchu. Piszą ustawę dekretującą prawdę i życie.
 
Nie wiem – co tu jest ważniejsze dla mnie?
 
Arbitralna ingerencja Ustawodawcy w prywatne sprawy obywateli – jak powiedziało by typowe środowisko lewicowe, gdyby zamiast In vitro, dyskusja toczyła się o kompletnym zakazie aborcji lub o kontroli funkcjonowania par homoseksualnych.
 
Festiwal udawanej troski polityków o najbardziej intymne sprawy ludzkie. Podyktowany kolejną falą koniunktury, zespołem sondaży telefonicznych, treścią kłótni publicznej, którą się u nas uprawia zamiast zarządzać dobrem wspólnym.
 
Musi być zamiast, bo prawie nie istnieje w Polsce dobro wspólne.
 
Dlatego od dziś Sejm i Senat, przy aprobacie Prezydenta, będą decydować od kiedy zarodek (i czy w ogóle) jest życiem oraz co z tym życiem można wyprawiać, pod ochroną polskiego prawa. Jak zdecydują – będzie to dla obywateli wiążące. I żaden biskup katolicki nie będzie już mógł „podskoczyć” ze swoim pochopnym sądem. Zatka mu się usta, ustawą.
 
Tak – wiążące dla tych, czujących się jeszcze obywatelami. Znajdą się jednak tacy, którym regulacje zalegalizowania In vitro odbiorą kolejną (dużą) część zaufania do działań państwa. Może, zgodnie z oczekiwaniami rządzących, udadzą się na wewnętrzną lub zewnętrzną emigrację? Zostanie nam kraj kalek i nieudaczników, niezdolnych do działania.
 
„Początki naszej godności nie pochodzą z wątków religijnych” – zaryzykowała figurę retoryczną przedstawicielka PO.  Jakie prawo miała do publicznego ferowania takiego sądu z mównicy państwowej? Zdanie – mogło by podobać się  tłuszczy, może przede wszystkim dlatego – że kompletnie pozbawione znaczenia. „A czymże jest ta  godność”, zapytałby może Piłat w kolejnym procesie nad skazaniem na niewinną śmierć natury człowieka (też fajne zdanie, ładnie mi się napisało, nie?).
brzuch
O mnie brzuch

Blog mój czyli pamiętniczek.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka