Tablicę pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na kresowych obywatelach II Rzeczypospolitej w czasie II wojny światowej i po niej odsłonięto w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa przy placu Piastowskim w Bydgoszczy. Ufundował ją lekarz i wykładowca akademicki oraz działacz „Solidarności” Roman Kotzbach.
Takich znaków pamięci jest już w Polsce wiele, ale ten wyróżnia się bardzo sugestywnym napisem. Oto on:
„Pamięci tysięcy Polaków, rodaków z Kresów Wschodnich, ofiar rzezi ukraińskiej, w latach 1939-1947, okrucieństw niemających sobie podobnych. Duchowieństwu, ojcom i matkom, starcom, młodzieży i dzieciom, zastrzelonym, zarżniętym, zarąbanym siekierami, zakłutym widłami, przerzynanym piłami, obdzieranym ze skóry, żywcem spalonym, rozdzieranym, z obciętymi kończynami i z wyłupanymi oczami, tylko za to, że byli Polakami. Rodacy.”
Nic dziwnego, że tablica wzbudziła kontrowersje wśród bydgoszczan. Jedni uważają, że prawdę historyczną trzeba głosić bez oglądania się na polityczne słuszniactwo, drudzy twierdzą, iż napis jest zbyt mocny w wymowie, zwłaszcza że będą go czytać również uczęszczające do tego kościoła dzieci.
„- Oczywiście z jednej strony treść ta jest dość drastyczna, jednak w tej sprawie do tej pory zbyt dużo głosów trzymanych było pod pewnym kloszem, a powinny one wyjść na światło dzienne. Treść napisu jest też pewną przestrogą na przyszłość. Ponadto jest to kopia tablicy, która znajduje się na Jasnej Górze i została zaakceptowana przez kurię” - powiedział „Gazecie Pomorskiej” proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa ksiądz Roman Kneblewski.
Także środowiska kresowian nie widzą nic niewłaściwego w tym, co znalazło się na tablicy. Ich zdaniem treść napisu mogłaby być znacznie bardziej ostra, gdyby wymienić jeszcze inne sposoby okrutnego zadawania śmierci Polakom, Żydom, Słowakom, Ormianon, a także pomagającym im Ukraińcom z Kresów przez ludobójców z Ukraińskiej Powstańczej Armii i z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.
