Drodzy Salonowicze!
Od jakiegoś czasu obserwuję to co dzieje sie tutaj, w tym miejscu szumnie zwanym salonem. Komentuję mało bo zwykle ręce opadają. Ale w końcu nie wytrzymałem.
Bo oto Salon, pojęcie w polskim kontekście literackim prosto z romantyzmu, po mickiewiczowsku podzielony niby na "toarzystwo stolikowe" i "towarzystwo pod oknem", a bardziej blogi, komentarze i noty żywcem z pozytywizmu! Same "powieści z tezą" a raczej "dyrdymały z tezką".
I to jaką?
Teza ta brzmi:
"Oto kolejny dowód, iż moi przeciwnicy polityczni to
a) zdrajcy, żydokomuna, rusofile, gangsterzy, cykliści, lub
b) oszołomy, katopolactwo, zamordyści, wrogowie demokracji"
Dowody na takie tezy zdobywane są poprzez cytowanie (lub wstawianie odnośników do) "żródeł".
"Źródłem" w 99% przypadków jest notka "dziennikarza" w jakimś serwisie internetowym, napisana na kolanie, nierzadko z pogwałceniem reguł gramatyki i interpunkcji. Prawie zawsze natomiast "notka" owa jest wieloznacznym spłaszczeniem rzeczywistej wypowiedzi, wyrwanym z kontekstu, a więc informacją do której trzeba podchodzić z największą ostrożnością. To jednak większości autorów na "Salonie" nie przeszkadza. Jeśli fakty były inne, tym gorzej dla faktów!
Jeśłi nie da się znaleźć odpowiedniej notki, wystarczy napisać "przecież wszyscy wiedzą że... ".
Jeszcze łatwiejsze jest pisanie komentarzy. Tu wystarczy powierzchowna znajomość erytyki i właściwe dobieranie "argumentum ad personam" i "argumentum ad hominem".
- Nikt, ale to naprawdę nikt! na Salonie nie pisze "co powinno być zrobione przez MOJĄ ulubiona partię teraz i dzisiaj" - najwyżej "co powinni - natychmiast!! - zrobić moi przeciwnicy ideowi". Zwykle zresztą recepta jest prosta "oddać władzę", "iść się leczyć", i przebój tej jesieni - "przeprosić".
- Nie ma (żadnych, bo patrz poniżej) merytorycznych dyskusji, nie ma rzeczywistych dowodów, niezmiernie rzadko widzę odwołania do badań i hipotez badawczych.
- Nie ma (u większości) nawet elementarnego poszanowania dyskutanta/adwersarza. To nie dyskutant zresztą - to WRÓG, najchętniej odebrałoby mu się prawo swobodnej wypowiedzi, PRAWDA??? Jak byłoby wtedy fajnie...
Dlatego, drogi mój Salonie i jego Salonowcy i Salonowicze - z tym ładunkiem intelektualnym który tu przynosicie, nawet w "salonowca" czyli "dupę biskupa" (tłumaczenie dla tych co nie są "wykształciuchami" lub chowali sie na podwórku), zagrać nie można.
Jeśli chcecie żeby to był Salon - rozmawiajcie o wariantach, o polityce ekonomicznej, socjalnej, o alternatywach! Które sami chcecie wdrażać! A nie o tych które są "oczywiście oczywistym idiotyzmem" stworzonym przez tych z którymi się nie zgadzacie.
więc stawiam tezę
tak wam (większości) salonowiczów jest dobrze i fajnie bo:
plucie żółcią/jadem/mówienie złych rzeczy o tzw "bliżnim" o innych poglądach/ ubliżanie/wyklinanie/odsądzanie od czci i wiary
jest znacznie prostsze niż przeprowadzenie procesu myślowego który jest:
a) uargumentowanym wywodem
b) syntezą (czyli poprzedziła go teza i antyteza)
c) rzeczową opartą na faktach (nie na "flash-newsach" które są produkowane jako instant-mądrość dla tych co nie mają czasu myśleć)
Ciekawe czy w ogóle komuś będzie się chciało na przykładach udowodnić że jest inaczej?