Słowniczek PWN ma śmieszną predylekcję do przemilczania Jadwigi Jahołkowskiej i tworzenia własnych michałków, z których się zazwyczaj wycofuje. Hasło reemigracja jest chyba ostatnim szczytowym osiągnięciem komisji języka spalszczanego na potrzeby układu. Poprzednio mieliśmy wycenzurowaną kolonię Polonusów ale ją przywrócono do łask PWN i nieco poprawiono. Aktualnie zabawiamy się reemigracją repatrianta Mrożka
Egzegeza reemigracji wywodzi się logicznie i konsekwentnie z hasełek reimport i reeksport. Przyjrzyjmy się bliżej reeksportowi «eksport towaru uprzednio importowanego». Przy takim założeniu reeksportowany byłby taki hydraulik, który po powrocie z Londka wyjechał tam ponownie.
Z reemigracją jest wprost przeciwnie. Reemigrant z definicji PWN nie jest ponownym emigrantem, tylko takim ekspatriantem, który się repatriował. Pełna jasność i skrzypce
Celem zmylenia przeciwnika w hasełku reemigrant sprytnie podmieniono znaczenie przedrostka re-. Proszę sobie podmienić re- w rewitalizacji, readmisji, reedukacji oraz w Polonia Restituta – celem zgłębienia tajników logiki PWN. Wg tej logiki Recydywa - Słownik języka polskiego może być resocjalizacją i vice versa a rekomunizacja zastąpi dekomunizację. Ab re.
Dzięki komisji językowej mamy teraz pełną jasność, że reemigracją Mrożka był jego powrót na łono, natomiast reeksport hydraulików polega na opuszczeniu tego łona.
O ile ekspatriacja nie bierze pod uwagę czynników wolicjonalnych, o tyle w repatriacji odgrywają one podstawową rolę kwalifikacyjną «powrót do ojczyzny osób, które z różnych przyczyn, zwykle niezależnych od ich woli, znalazły się poza granicami swego kraju».
W każdym bądź razie definitywnie przydałoby się wzbogacić słowniczek PWN o pojęcie reemigranta czasowego, chociażby li tylko na potrzeby Rolexa odwiedzającego kRaj od czasu do czasu. Ichni powrót do Albionu można by wówczas określić jako cejrowską ucieczkę przed abolicją podatkową w obrębie UE.